„Rozpłynęli się w powietrzu”
To najbardziej zagadkowe zaginięcie w historii Polski oraz Holandii. 29 listopada 1998 roku w Arnhem zaginął 30-letni Jos Mahler, jego polska narzeczona Marzena Łapa oraz jej dwóch przyjaciół - Robert Świniarski i Paweł Lach. Wyszli z polskiego baru i ślad po nich zaginął. Policja poszukiwała ich nawet w Bułgarii. Prawda wyszła na jaw dopiero po 16 latach.
- Jos pokłócił się z Marzeną przy stoliku w barze. Ona oddała mu pierścionek. Ja miałam taką hipotezę, że on naszych wykończył i zniknął – mówi Anna Markow, matka Pawła Lacha.
- Jak ktoś rzuca pierścionkiem, to chyba, że nie chce brać ślubu. A w lutym mieli brać ślub – dodaje Anatolij Markow, ojczym Pawła Lacha.
Po raz ostatni Polacy i Jos widziani są w polskim barze. Jedzą tam zakrapianą alkoholem kolację. Wychodzą około godziny 23. Nikomu nie mówią dokąd się wybierają. Razem idą do samochodu. Potem ginie po nich wszelki ślad.
- Jeśli masz ciało, to przynajmniej jest od czego zacząć. My mieliśmy do czynienia z czwórką ludzi, która wraz z samochodem, po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Nie wierzyłem, by żyli. To trwało zbyt długo. Na kobietę czekała w Polsce mała córeczka. Nie zostawiłaby jej, ot tak. To było po prostu niemożliwe – mówi Jan Rutjes, policjant, który prowadził śledztwo.
- Były takie myśli najgorsze, że na narządy ludzi brali – mówi Anna Markow, matka Pawła Lacha.
Rok po zaginięciu do rodziny Pawła zadzwonił tajemniczy mężczyzna. Powiedział, że wie, gdzie znajdują się Jos i Marzena. Twierdził, że Holender sprzedał ją do agencji towarzyskiej w Hamburgu. Jego ofiarą miały paść też inne dziewczęta. To fragment tej rozmowy:
Mężczyzna: On je sprzedał po 3000 marek do burdeli…
Bliski Pawła Lacha: Ten Jos?
Mężczyzna: Tak.
Bliski Pawła Lacha: A pan z Marzeną rozmawiał?
Mężczyzna: Ona jest teraz trochę spanikowana. Nie wie, co się dzieje.
- Chciał po 5000 marek za Josa i za Marzenę - mówi Anatolij Markow, ojczym Pawła Lacha.
- Syn nerwowo nie wytrzymał. Powiedział, że idzie na policję – dodaje pani Marianna, matka Marzeny Łapy.
Tajemniczym mężczyzną okazał się Arkadiusz K., 25-letni mieszkaniec Szczecina. Nie miał informacji o zaginionych. Próbował tylko wyłudzić pieniądze. Policjanci zatrzymali go pod zarzutem oszustwa. Został skazany na 2 lata więzieniu w zawieszeniu.
W polskich mediach szybko pojawiły się hipotezy, że Polacy padli ofiarą holenderskiej mafii. W mediach holenderskich, że to Polacy zabili Josa i ukryli się w jednym z krajów Europy Wschodniej.
- Ja jestem z pochodzenia Bułgar. I oni myśleli, że ja ukrywałem chłopaków w Bułgarii, a oni sprzątnęli Josa –opowiada Anatolij Markow, ojczym Pawła Lacha.
- Policja przeszukała całą rodzinę. Nawet nie tą, co powinna. Nic nie znaleźli. Tylko sensację zrobili w Bułgarii – mówi Anna Markow, matka Pawła Lacha.
Przez 16 lat nikt nie miał pojęcia, co mogło się stać z zaginionymi. Zagadka rozwiązała się dwa tygodnie temu. O tym w Interwencji już jutro.*
* skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski