Warzywniak wodę musi mieć, mieszkańcy nie

Pani Ewelina wraz z pięciorgiem dzieci mieszka w przedwojennej kamienicy w Zgierzu. Kamienica jest w tragicznym stanie. Brak kanalizacji, brak wody i myszy. Tak wygląda codzienność mieszkańców kamienicy. Właściciel kamienicy nie jest znany, więc administratorem budynku zostało Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej, które twierdzi, że podłączenie wody do budynku jest skomplikowanym procesem. Jednak bez problemu została podłączona woda do sklepu, który otwarto w kamienicy.

W  komunalnej kamienicy w Zgierzu  od 12 lat mieszka pani Ewelina Goszczyńska z pięciorgiem   dzieci.  Kobieta jest samotną matką. Sama zajmuje się dziećmi, płaci miastu za mieszkanie, ale brakuje już jej sił ponieważ kamienica jest w opłakanym stanie.


- Warunki są bardzo trudne.  Brak kanalizacji, wody. Żyjemy z prusakami, zapada się podłoga, są myszy – mówi Ewelina Goszczyńska, która mieszka w kamienicy.


- Nie mam wody, mam zlew, jak woda w nim  spłynie po zmywaniu naczyń,  to  myszy się topią – mówi Danuta Jóźwiak, która mieszka w kamienicy.


Budynek należy do prywatnego właściciela, który nie interesuje się kamienicą. Nieruchomością administruje Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej. Kamienica została wybudowana jeszcze przed wojną i takie przedwojenne warunki w niej panują.


- Muszę chodzić po wodę,  mam zawroty głowy.  Musiałam  Trzymać się  barierki, w głowie mi się kręci, bo upadłabym z  tym wiaderkiem do tyłu -  mówi pani Danuta.


- Najgorsze są wieczory,  kiedy cała piątka musi się wykąpać. 14-letnie dziecko w wannie dla noworodka? To jest krępujące -  mówi pani Ewelina.


- Trzy  razy zaczadziłam się.  Kominów nie robili, nie interesowali się. Jak była pierwsza tragedia sama musiałam straż pożarną wzywać,  a oni nic.  Powycinali mi w mieszkaniu podłogę  - mówi pani Danuta.


Pani Danuta mieszka na pierwszym piętrze. 65-letnia, schorowana kobieta nie ma już sił nosić codziennie wody po starych, nieremontowanych schodach. Razem z sąsiadką, panią Eweliną poszły po pomoc do administracji, kiedy dowiedziały się,  że w kamienicy powstał sklep z podłączoną wodą i kanalizacją.


- Jeżeli podciągnęli wodę do warzywniaka,  to my tu tyle lat mieszkamy i nie możemy doprosić się,  żeby nam wodę podłączyli,  my mieszkamy gorzej niż bezdomni, traktowani jak trędowaci – mówi pani Danuta.


Dyrektor administracji twierdzi, że nie może nic zrobić bez zgody właściciela. Nie wie jednak, kto nim jest. Obiecał, że za dwa miesiące sytuacja się rozwiąże.  Mieszkankom  trudno w to uwierzyć.


- Muszą znaleźć właściciela, który nie wiadomo gdzie jest, czy żyje.  Najprawdopodobniej nie. Brak  jest funduszy na ten cel. Jeżeli mają problem z pieniędzmi, proszę bardzo, niech rozłożą to na raty w komornym -  mówi pani Ewelina.


  - To jest piekło,  co my tutaj przechodzimy.  Oni jak dyktatorzy,  a my jak pionki -  mówi pani Danuta.*

*skrót reportażu

Reporterka: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl