Matka z synem na bruku
Pani Janina Zdun mieszkała z synem na jednym z gdański osiedli. Miała zadłużenie w spółdzielni mieszkaniowej. Niespodziewanie zgłosił się do niej obcy mężczyzna z ofertą pomocy finansowej. Starsza kobieta podpisała umowę pożyczki formie aktu notarialnego, niestety nie była świadoma, że straci mieszkanie.
86-letnia Janina Zdun wraz z synem od 20 lat mieszkała w bloku przy ulicy Meissnera w Gdańsku. Rodzina utrzymuje się za niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie. To spowodowało zadłużenie w spółdzielni. W 2014 roku do mieszkania pani Janiny zapukał mężczyzna, który przedstawił się jako Grzegorz.
- Przyszedł mężczyzna, który powiedział, że może pomóc starszym osobom, które mają zadłużenie - mówi Janina Zdun, która twierdzi, że została oszukana.
- Mieliśmy 18 tysięcy złotych zadłużenia. Mówił, że może nam pomóc – mówi Krzysztof Zdun, syn pani Janiny.
W kwietniu 2014 roku pani Janina dała się namówić na wzięcie pożyczki. U notariusza, kobieta podpisała umowę wraz z przeniesieniem własności nieruchomości na obcą osobę. Dostała 21 tysięcy złotych, mimo że w akcie widnieje kwota 51 tysięcy złotych.
- Nie zrozumiałam dokładnie, co notariusz mówił. Potem jak ten człowiek wypłacał 21 tysięcy, to notariusz wyszedł. Nie wiedziałam, że to jest pożyczka pod zastaw mieszkania. Nie czytałam umowy, bo ja nie wiedzę dobrze - mówi pani Janina.
- Później okazało się, że odsprzedali dług komuś innemu. Drugiemu, który w tej chwili w naszym mieszkaniu – mówi pan Krzysztof.
Pojechaliśmy do rzekomego pożyczkodawcy, wskazanego w akcie notarialnym. Mężczyzna twierdzi, że nie zna sprawy pani Janiny. Pani Janina na spłatę pożyczki, miała czas do października 2014 roku. Nie zdążyła. Bez nakazu eksmisji, pod koniec stycznia 2015 roku, trzech mężczyzn wyrzuciło rodzinę z mieszkania, w którym zamieszkał nowy właściciel.
- Przyszli trzej mężczyźni. Nie otworzyłem im drzwi. To sami rozwalili drzwi mi, weszli do pokoju i mnie wyrzucili z mieszkania – opowiada pan Krzysztof.
- To jest przestępstwo naruszenia miru domowego - mówi Roman Nowosielski, adwokat.
Państwo Zdun złożyli zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa na policji. Sprawą zajęła się prokuratura. Starsza kobieta wraz z synem, tymczasowo mieszka u sióstr zakonnych. Mieszkania zapewne nie odzyska.
- Postępowanie ma wyjaśnić dwie kwestie: okoliczności do jakich doszło przy zawarciu umowy pożyczki, której zabezpieczenie miało być przywłaszczenie mieszkania, w przypadku niespłacenia tej pożyczki oraz konsekwencje następcze tej umowy – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Mama jest chora, ja jestem chory. Jestem niezdolny do pracy i wyrzucili nas na bruk. Bez sądu, bez eksmisji komorniczej – mówi pan Krzysztof. *
*skrót materiału
Reporterka: Klaudia Szumielewicz