Pali ogniska w pokoju, grozi śmiercią!

Pani Urszula panicznie boi się byłego męża. Andrzej D. był dwa razy skazywany za znęcanie się nad rodziną. Mężczyzna nadużywa alkoholu, żyje bez prądu, rozpala w pokoju ogniska, by się ogrzać. Pani Urszula mieszka z nim sama. Urzędnicy i policja rozkładają ręce.

Pani Urszula ma 52 lata. 31 lat temu wyszła za mąż za pana Andrzeja. Razem zbudowali dom w Ustroniu niedaleko Cieszyna. Wraz z synem i córką wiedli spokojne życie. Niestety, jak twierdzi pani Urszula, szczęście rodzinne nie trwało długo.     

- Teść wyciągnął pół litra. Mąż pił, zrzygał się miedzy nogami. Teściowa wycierała, a my poszliśmy z dziećmi spać. Przyszedł i strzelił mi w twarz – opowiada pani Urszula.

Mąż kobiety nadużywał alkoholu. Awantury i przemoc stawały się codziennością. Pani Urszula, bojąc się o życie swoje i dzieci, wielokrotnie uciekała z domu.

- Spałam miedzy innymi u księdza z bezdomnymi – opowiada pani Urszula.

- Zawsze była przygotowana reklamówka w szafie i jak było wiadomo, że tata nie wraca z pracy, czy wraca pijany, uciekaliśmy – wspomina ojca pan Michał.

Po wielu latach rodzinnego koszmaru, 9 lat temu, mąż pani Urszuli - Andrzej D. został skazany na pół roku w zawieszeniu na 3 lata za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad rodziną.  Niestety, jak twierdzi pani Urszula, rodzinę dręczył nadal.

- O całe noce nie śpi, o godzinie 12 piłuje tapczan, rwie gąbki i tym palił – opowiada pani Urszula.

- Jednego dnia będzie do rany przyłożyć, a na drugi dzień może kogoś zaszlachtować – ostrzega pan Andrzej, znajomy pani Urszuli.

Cztery lata temu Andrzej D. po raz kolejny został skazany. Tym razem trafił na pół roku do więzienia. Pani Urszula postanowiła rozwieść się z mężem. Córka i syn założyli rodziny i wyprowadzili się z domu. A pani Urszula nadal dzieli dom z oprawcą.  

- Ja już nie mogę, nie wytrzymuję. Ja się go panicznie boję, Choćby nie wiem jak mi się spieszyło, to czekam, aż będzie na końcu ulicy – mówi pani Urszula. 

- On jest niebezpieczny i dla siebie i dla otoczenia. On pali ognisko, a tam ma wysypisko śmieci. Nie trzeba dużo, żeby cały dom spłonął – dodaje pan Michał, syn pani Urszuli.

Były mąż, jak twierdzi pani Urszula, nadal nadużywa alkoholu. Co więcej, dewastuje piętro, na którym mieszka. Mężczyzna nie ma prądu i ogrzewania, więc rozpala w domu ogniska. Kobieta każdego dnia boi się o własne życie.

Pani Urszula o pomoc prosiła już wiele instytucji. Niestety, jak twierdzi kobieta, pomocy i wsparcia nie otrzymała. Urzędników i policję ogranicza prawo.   

- Taka osoba może zostać zatrzymana, ale tylko na 24 godziny, do czasu ustania zagrożenia – mówi Rafał Domagała z policji w Cieszynie.

- Pani Urszula była u nas i dostała informację, jakimi ścieżkami możemy działać. Ja go, z dnia na dzień, nie mogę umieścić w Domu Pomocy Społecznej. Musi być postępowanie przed sądem – powiedział w rozmowie telefonicznej urzędnik pomocy społecznej w Ustroniu.

Pani Urszula jest bezradna. Jedyne co może zrobić, to wraz z dziećmi starać się ubezwłasnowolnić byłego męża. A na to potrzeba czasu i nie ma pewności, czy sąd ku temu się przychyli. Kobieta obawia się, że zabraknie jej czasu.

- Pragnę spokoju, żebym mogła się spokojnie położyć spać. On mnie terroryzuje, podchodzi do mnie i mówi: ty, k…, ja cię zabije – mówi pani Urszula.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl