32 tys. zł za parking

Stanisław Lauferski z Białej Podlaskiej ma zapłacić 32 tys. zł rachunku za samochód, który przez dwa lata stał na parkingu strzeżonym. Problem w tym, że mężczyzna nic o tym nie wiedział, bo auto mu wcześniej skradziono. Wyrejestrował je i zapominał o problemie. Rachunek kilkakrotnie przewyższa wartość samochodu.

26 marca 2012 roku miał być kolejnym spokojnym dniem w życiu 67-letniego pana Stanisława Lauferskiego. Ku jego zdziwieniu, z przyosiedlowego garażu, ukradziono mu 18-letni samochód.

- To był samochód nissan Sunny, rocznik 1994. W chwili kradzieży miał 18 lat – mówi pan Stanisław.

Sprawa kradzieży auta została umorzona po 3 miesiącach. Pan Stanisław samochodu nie odzyskał, ale mógł go wyrejestrować. 29 stycznia tego roku, po ponad 2 latach, mężczyzna otrzymał zaskakujące pismo.

- Otrzymałem pismo od kierownika Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Siedlcach, że mój samochód znajduje się na parkingu strzeżonym i mam zapłacić za parking ponad 32 tysiące złotych. Nie zamierzam zapłacić, ponieważ nie przyczyniłem się do tej kradzieży – mówi pan Stanisław Lauferski.

- Byliśmy zobligowani o nałożenie kosztów, w związku z poniesieniem opłat przez powiat siedlecki i nałożyliśmy je na właściciela pojazdu. W dniu rozpoczęcia postępowania administracyjnego nie mieliśmy wiedzy, że właściciel wyrejestrował auto – mówi Jacek Kuźniarski, kierownik Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Siedlcach.

Po wnikliwej analizie okazało się, że do pomyłki doprowadził funkcjonariusz siedleckiej policji, który nie poinformował pana Stanisława o odholowaniu samochodu na parking. Błąd popełnił również właściciel parkingu, który wystawił fakturę dopiero po 2 latach. Winą za ich niekompetencję starostwo obarczyło pana Stanisława.

- Dysponentem usunięcia pojazdu na parking strzeżony, była policja siedlecka, która nie poinformowała mnie o tym fakcie, a powinna. Zgodnie z ustawą o ruchu drogowym, powinna niezwłocznie powiadomić właściciela, że pojazd został usunięty na parking strzeżony. Kiedy właściciel pojazdu się nie zgłasza przez 3 miesiące, właściciel parkingu powinien o tym zawiadomić policję i starostę. Też tego nie uczynił – mówi pan Stanisław. 

- Tutaj stwierdziliśmy ewidentnie błąd policjanta. Nie był w stanie nam wyjaśnić, dlaczego zaniechał tej czynności. Upłynął rok od momentu zdarzenia się tego uchybienia. Nasze przepisy jednoznacznie mówią, że po takim czasie nie można ukarać tych funkcjonariuszy – informuje Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.

Dlaczego właściciel parkingu wystawił rachunek dopiero po dwóch latach:

Żona właściciela parkingu: Proszę pani, to policja nie wiedziała, że on tu stał 2 lata?
Reporterka: Ale dlaczego państwo po 2 latach rachunek wystawili?
Żona właściciela: Bo tak nam kazano! Wystawić za 2 lata!
Reporterka: A kto pani kazał?
Żona właściciela: No, chyba starostwo, tak? Bo do starostwa zgłaszaliśmy.

- Jeżeli ktokolwiek miałby zapłacić za ten parking, to powinny zapłacić osoby, które się do tego przyczyniły. Na pewno nie ja – uważa pan Stanisław.

Dopiero po nagłośnieniu sprawy, funkcjonariusze policji i pracownicy starostwa przyznali, że popełnili szereg błędów. Pozostaje pytanie, kto zapłaci rachunek na kwotę 32 tysięcy złotych.

- Trzema będzie się spotkać celem ustalenia, w jakiej wartości kosztów każdy z podmiotów będzie uczestniczył – mówi Jacek Kuźniarski, kierownik Wydziału Komunikacji Starostwa Powiatowego w Siedlcach.

- Musimy go tutaj z całym przekonaniem poprosić o wyrozumiałość, o zrozumienie. Z naszej strony należą mu się na pewno przeprosiny – dodaje Alicja Śledziona z Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu.*

Reporterka: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl