Nie ma nogi - mandat za jazdę z biletem ulgowym!

Nie ma nogi, dostał mandat za jazdę z biletem ulgowym! Konduktor Kolei Śląskich zażądała od pana Jan zaświadczenia o niepełnosprawności. Mężczyzna okazał ksero dokumentu, zamiast oryginału. Teraz musi zapłacić ponad 400 zł.

- Zdrowo-rozsądkowo wydawałoby się, że osoba, która ma widoczną niepełnosprawność takiego dokumentu nie musi, pokazywać nie mniej prawo jest prawem. My musimy się do tego prawa dostosowywać – twierdzi Michał Wawrzaszek, rzecznik Kolei Śląskich.

59-letni pan Jan z Tychów z powodu miażdżycy ma amputowaną nogę. Od 2008 roku ma orzeczony znaczy stopień niepełnosprawności. W sierpniu 2013 roku niepełnosprawny mężczyzna jechał pociągiem Kolei Śląskich. Jak zwykle usiadł w przedziale i czekał na konduktora.

- Powiedziałem, że jestem osobą niepełnosprawną ze znacznym stopniem niepełnosprawności i poprosiłem o bilet ulgowy. Konduktorka zażądała zaświadczenia. Stwierdziła, że nie może go uznać i zaczęła wypisywać mi mandat – opowiada pan Jan.

Mężczyzna dostał mandat – 190 złotych za to, że nie przedstawił konduktorce oryginału zaświadczenia o niepełnosprawności, tylko ksero. Pan Jan twierdzi, że wielokrotnie posługiwał się w Kolejach Śląskich kserem zaświadczenia i nigdy nie miał z tego tytułu żadnych problemów.

- Mam kilkadziesiąt biletów ze zniżką 49 procent. Nie rozumiem takiego postępowania tej konduktorki – mówi pan Jan. 

- Jeżeli wcześniej były przypadki, że pan Jan posługiwał się tylko kserem dokumentu uprawniającego do ulgowego przejazdu, to błędy popełniali ci konduktorzy, którzy takiego wezwania nie wystawiali – twierdzi Michał Wawrzaszek, rzecznik Kolei Śląskich.

- Rzeczywiście ten pan powinien mieć w ręku oryginał, żeby kontroler bez wątpliwości stwierdził, że jest to osoba niepełnosprawna prawnie. Ten dokument faktycznie jest nieporęczny, bo jest formatu A4 – mówi Jan Zieliński, pełnomocnik do spraw osób niepełnosprawnych Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego.

- Jak noszę takie zaświadczenie, to ono się niszczy. Mam już jest chyba czwarte czy piąte zaświadczenie, bo one się rozlatują. Musiałbym cały czas jeździć po nowe zaświadczenie, więc je skopiowałem – dodaje pan Jan.

Mężczyzna napisał reklamację do Kolei Śląskich. Opisał swoją sytuację, dołączył zaświadczenie o niepełnosprawności i poprosił o umorzenie mandatu. Koleje reklamacje rozpatrzyły pozytywnie, ale kazały panu Janowi zapłacić koszty manipulacyjne.

- To tak jakby policjant odstąpił od wymierzenia mandatu, ale kazał sobie płacić koszty manipulacyjne. Przecież to jest chore – mówi pan Jan.

Ponieważ pan Jan nie zapłacił kosztów manipulacyjnych, Koleje Śląskie nie zrezygnowały z nałożenia na niego mandatu. Przewoźnik sprzedał dług niepełnosprawnego mężczyzny firmie windykacyjnej. Teraz to już ponad 400 złotych.*

* skrót materiału

Reporterka: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl