Dziesięciolatka kontra lekarz
Dziesięcioletnia Sandra została potrącona na przejściu dla pieszych w Kaliszu. Kierowcą samochodu okazał się lekarz – Jacek G. Mężczyzna przyznał się policji do winy, później jednak zmienił zdanie. Dziś twierdzi, że to Sandra wtargnęła na przejście i uderzyła w bok jego samochodu. Od wypadku minął prawie rok. Dziesięciolatka do dziś walczy o powrót do zdrowia.
Karolina Piekarska z Kalisza samotnie wychowuje dwoje dzieci. 9 maja 2014 roku jej 10-letnia córka Sandra przechodziła przez przejście dla pieszych w centrum miasta. W pewnym momencie potrącił ją samochód, który wyjechał z przecznicy. Kierowcą okazał się Jacek G. – miejscowy lekarz urolog.
- Weszłam na pasy, byłam na środku, kiedy samochód uderzył mnie w kolano. Przewróciłam się i samochód najechał mi na lewą nogę – opowiada potrącona Sandra Piekarska.
- Obca kobieta przyszła mi powiedzieć, że mam dziecko pod kołami. Wybiegłam z domu. Córkę prowadził jakiś mężczyzna. Jak mnie zauważyła, to straciła przytomność – dodaje Karolina Piekarska, matka Sandry.
Kiedy Sandra w końcu trafiła do szpitala, jego pracownicy wezwali policję. Okazało się, że dziewczynka miała złamaną kość śródstopia z przemieszczeniem i liczne potłuczenia. Dziesięciolatka musiała przejść aż trzy operacje. Przez 8 miesięcy jeździła na wózku inwalidzkim i chodziła o kulach.
- Zachowanie tego człowieka jest karygodne. Zero ludzkiego odruchu, życzliwości, zero słowa przepraszam – mówi Karolina Piekarska, matka Sandry.
- Wpłynął wniosek o dobrowolne poddanie się karze, ale na pierwszej rozprawie wniosek ten został cofnięty przez oskarżonego – informuje Anna Kruk, prezes Sądu Rejonowego w Kaliszu.
- Nie przyznałem się! Policjanci mnie wrobili w maliny, powiedzieli nie tak, jak trzeba. Źle zrozumiałem. Nie byłem sprawcą wypadku. Ona weszła mi w bok auta – twierdzi lekarz Jacek G.
Lekarz, który po zdarzeniu przyznał się do winy, aktualnie oskarża o spowodowanie wypadku dziewczynkę. Twierdzi teraz, że kiedy on prawidłowo przejeżdżał przez przejście dla pieszych, dziesięciolatka uderzyła w bok jego samochodu. To fragment rozmowy z Jackiem G.:
Reporter: Jak to możliwe, że pan, lekarz i kierowca nie poczekał na karetkę?
Jacek G.: Bo ja badałem pacjentkę. Byłem 15 lat chirurgiem na izbie przyjęć. Ona na mnie weszła na pasach. I ją zbadałem. Wyglądało na zwykłe skręcenie stawu skokowego
Reporter: Pan się pomylił.
Jacek G.: To sąd oceni.
Sandra od czasu potrącenia przez samochód ma wciąż problemy ze zdrowiem. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci do pełnej sprawności. Kilka razy w tygodniu musi chodzić na rehabilitację.
- Przez obrażenia z wypadku dziecko jest zakwalifikowane do osób niepełnosprawnych. Niepełnosprawność polega na ograniczeniu ruchowym. Ma też skrzywienie kręgosłupa, bo chodząc obciążała drugą nogę – mówi Karolina Piekarska, matka Sandry.
Kolejny fragment rozmowy z Jackiem G.:
Reporter: Pan był już karany za jazdę pod wpływem alkoholu?
Jacek G.: 6 lat temu, ale to była stłuczka.
Reporter: Pan wówczas był pijany?
Jacek G.: Nie byłem.
- Z aktu oskarżenia i wyroku wynika, że stężenie alkoholu przekraczało wówczas 2 promile – informuje Janusz Walczak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Mama Sandry potrzebuje pieniędzy na rehabilitacje dziewczynki. Jednak do czasu zakończenia postępowania nie dostanie pieniędzy z ubezpieczenia kierowcy. Nie może też zażądać odszkodowania.
- Lekarz chce się wywinąć. Sprawa może trwać i trwać, a dziecko wymaga kolejnych rehabilitacji, wizyt u kolejnych specjalistów. Moje środki finansowe są ograniczone - przyznaje Karolina Piekarska, matka Sandry.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki