Nieletnia, ciężarna prostytutka. Pomysł matki?

Ciężarna 16-latka przez kilka miesięcy była prostytutką w Kielcach i Częstochowie. Według śledczych do nierządu miała nakłonić ją matka, która na tym zarabiała! 55-letnia Izabela D. usłyszała zarzuty. Kobieta twierdzi, że jest niewinna.

Proces w tej sprawie rozpoczął się 2 marca przed Sądem Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim Prokuratura twierdzi, że 55-letnia Izabela D. nakłaniała swoją 16-letnią wówczas córkę Monikę do prostytucji i czerpała z tego korzyści majątkowe.

- Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm osobom: matce małoletniej, która zajmowała się tym nierządem, przez okres kilku miesięcy na terenie Częstochowy i Kielc oraz przeciwko sutenerowi, który opiekował się małoletnią na terenie tych miast – informuje Rafał Figura z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

Śledczy twierdzą, że kiedy Monika zaszła w ciążę, matka oznajmiła jej, że teraz sama musi zarobić na swoje dziecko i skontaktowała ją z sutenerem. Ciężarna nastolatka miała pracować jako prostytutka. Co na to matka, Izabela D.?

Reporter: Podobno pani powiedziała córce, że to jest jej dziecko i musisz teraz na nie zarobić.
Izabela D.: To nieprawda. Nigdy tak nie powiedziałam.
Reporter: Podobno sutener dzielił się z panią pieniędzmi, które córka zarabiała na nierządzie?
Izabela D.: Nieprawda. Ja tego człowieka w ogóle nie znam.
Reporter: Czyli ona sama poznała tego sutenera?
Izabela D.: Tak. Twierdziła, że to ja ją z nim poznałam. On powiedział, że to jest nieprawdą. On się przyznał do winy, ale ja się nie przyznałam i się nie przyznam. Ja nie miałam z tym człowiekiem nic wspólnego.

Rodzina od lat była pod opieką lokalnego ośrodka pomocy społecznej. Było tak dlatego, że w domu, oprócz Moniki, było jeszcze siedmioro dzieci, a matka w tej chwili jest w kolejnej ciąży. Żadne z rodziców nie ma też stałej pracy. W domu wielokrotnie dochodziło do interwencji policji.

- Rodzina była znana policji. Interweniowaliśmy tam kilkakrotnie w ubiegłych latach.  Zgłaszano nieporozumienia rodzinne, nieporozumienia pomiędzy małżonkami. Zdarzyły się też nieporozumienia sąsiedzkie – informuje Marta Pydych z Komendy Rejonowej Policji w Wodzisławiu Śląskim.

W miejscowości, z której pochodzi rodzina, mało kto wierzy w wersję przedstawioną przez Monikę. Znajomi twierdzą, że nawet jeżeli dziewczyna trudniła się nierządem, to na pewno nikt jej do tego nie zmuszał.

- Ona sama poszła! Chciała pomóc matce, a teraz tak wyszło. Ja myślę, że tam była jakaś kłótnia rodzinna i ona chce się zemścić za coś matce. Dlatego nagadała głupot – uważa sąsiad rodziny.

Izabela D. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że jej córka kłamie i to nie po raz pierwszy.

- Była w szkole podstawowej, w piątej albo szóstej klasie, jak oskarżyła chłopaków, że ją rozbierali w parku, że się nad nią znęcają. Sprawa znalazła się na policji. Potem okazało się, że ona wcale taka święta nie była i sama dolewała oliwy do ognia. Tych chłopaków sama zaczepiała. Myślała, że jej wszystko wolno, że każdy jej uwierzy na słowo – mówi Izabela D., matka Moniki.

Reporter Interwencji jako jedyny dotarł do 19-letniej obecnie Moniki. Dziewczyna mieszka w tej chwili w domu dziecka razem ze swoją dwuletnią córką. Potwierdziła zarzuty postawione przez prokuraturę i twierdzi, że to jej matka kłamie.

– Po raz kolejny kłamie. Okłamała mnie i okłamała sąd. Nie wybaczę jej tego nigdy. Jeżeli mi się coś stanie, to nie chcę nawet, żeby się pojawiła z kwiatkiem na moim grobie – powiedziała nam Monika.

- Wychowałam potwora. Nie dziecko, tylko potwora. Dla mnie to jest potwór, który idzie i niszczy wszystko, co popadnie. Ona niszczy moje dzieci. Ja sobie poradzę, ale dzieci jej nic nie zrobiły – mówi Izabela D., matka Moniki.*

* skrót materiału

Reporter: Jan Kasia

jkasia@polsat.com.pl