„Pchnął mnie na kozetkę i ściągnął spodnie”

Twierdzi, że zgwałcił ją bioenergoterapeuta. Pani Paulina z Olsztyna liczyła, że dzięki wizytom u uzdrowiciela poprawi swój wzrok. Odbyła kilka sesji. Ostatnią w grudniu ubiegłego roku. To wtedy mężczyzna miał ją zgwałcić. Pani Paulina o swoim dramacie opowiedziała dopiero dwa tygodnie później. Po takim czasie nie można zabezpieczyć śladów biologicznych.

22-letnia pani Paulina mieszka ze swoim chłopakiem w wynajętym pokoju w Olsztynie. Skończyła kurs masażu i dorabia sobie do renty. Urodziła się z niewykształconymi gałkami ocznymi. Jej bardzo słabe widzenie ogranicza się tylko do lekkiego poczucia światła. Kobieta usłyszała o bioenergoterapeucie, który ogłaszał się, że leczy wszystkie choroby. Miała to być ostatnia deska ratunku dla jej oczu.

- Na pierwszym spotkaniu rozmawialiśmy, zapytał się, co mi dolega, a później kazał mi się położyć na kozetkę. Położył mi ręce na oczy, czułam ciepło, wydawało mi się, że widziałam światło. Kolejne sesje też tak wyglądały. Aż do ostatniego razu – opowiada pani Paulina.

Kobieta kilkakrotnie była na sesjach u uzdrowiciela. Ostatni raz w grudniu ubiegłego roku. Jak twierdzi, przeżyła wtedy największy koszmar swojego życia.

- Zadzwonił do mnie w grudniu. Mówił, że jest w Elblągu. Zaproponował, żebym przyjechała. Poszłam ze swoim chłopakiem. On poprosił Kamila, żeby rozniósł po mieście jego gazety. Kamil wyszedł, a ten pan kazał mi się położyć na kozetkę. Zaczął mi wkładać ręce w spodnie, powiedziałam, że nie chcę. Udało mi się go odepchnąć, wstałam, chciałam jakoś wyjść. Wtedy pchnął mnie na kozetkę. Ściągnął mi spodnie i zrobił to, co potrzeba. Powiedział, że jak komuś o tym powiem, to on wie, gdzie mieszkam – twierdzi pani Paulina.

Udało nam się spotkać z bioenergoterapeutą. Rozmowę nagraliśmy ukrytą kamerą:

Reporterka: Ona mówi, że w czasie, jak jej chłopak poszedł roznosić gazety, pan ją zgwałcił.
Bioenergoterapeuta: Nie! No, jak? Pani redaktor, w życiu, nie słuchać! Nie, jak Boga kocham, przecież nie jestem głupi, żeby ona takie rzeczy gadała? Jezus, no.
Reporterka: Ja tylko pytam.
Bioenergoterapeuta: Aż gardło mam suche. Mnie się bardzo chce pić od tego gadania.
Reporterka: Może mieć pan problemy teraz, wie pan o tym?
Bioenergoterapeuta: A tam problemy, jakie problemy? Ja problemy mam z sikaniem nawet. Do lekarza chodzę, tabletki biorę. Taka prawda, co będę gadał.

Przestraszona dziewczyna dopiero po dwóch tygodniach zdecydowała się mówić o tym, co się stało. Za namową chłopaka powiadomiła policje i prokuraturę.

- Z uwagi na to, że zdarzenie miało miejsce już dwa tygodnie wcześniej, nie mogliśmy wykonać żadnych czynności ad hoc, w sensie zabezpieczenia śladów biologicznych. Kobieta została przesłuchana. Przy przesłuchaniu przed sądem był obecny psycholog. Stwierdził, że jej zeznania są wiarygodne. Bioenergoterapeuta nie został jeszcze przesłuchany. Chcemy zebrać możliwie jak największy materiał dowodowy, żeby wiedzieć, w jakiej roli procesowej ma występować – informuje Jolanta Rudzińska z Prokuratury Rejonowej w Elblągu.

- Żałuję, że o tym wcześniej nie powiedziałam, boję się, że nikt mi w to teraz nie uwierzy. On musi za to odpowiedzieć. Może są inne osoby, które zostały skrzywdzone, a boją się tego powiedzieć, jak ja się bałam – mówi pani Paulina.*

* skrót materiału

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl