Urzędnicy lepiej wiedzą, gdzie mieszka

Uciekł z Polski przed reżimem komunistycznym, a gdy wrócił, potraktowano go jak oszusta. Pan Zdzisław przeprowadził się ze Stanów Zjednoczonych do Białegostoku w 2011 roku. Izba celna potraktowała jego rzeczy jako mienie przesiedleńcze i zwolniła z cła oraz akcyzy. Kilka miesięcy później mężczyzna wyjechał do USA sprzedać swój dom. Urzędnicy uznali, że ich oszukał, nie mieszka w Polsce i zażądali pieniędzy.

- W Ameryce też mogłem żyć z tych pieniędzy dobrze, ale nie wiedziałem, że taką niespodziankę mi państwo polskie uszykuje – mówi Zdzisław Jabłonowski. Mężczyzna od 2011 roku mieszka w Białymstoku. Powrócił tu po ponad 30 latach spędzonych w Stanach Zjednoczonych, bo zawsze marzył, by na emeryturę wrócić do ojczyzny.

- Byłem prześladowany przez ustrój komunistyczny. W 17 lutego 1982 roku wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. Pracowałem jako murarz. Całe życie robiłem w tym zawodzie – opowiada pan Zdzisław.

59-latek postanowił przewieźć do Polski cały dorobek swojego życia. W izbie celnej dowiedział się, że w jego przypadku przewiezione rzeczy będą potraktowane jako mienie przesiedleńcze, a co za tym idzie, zostaną zwolnione z cła i akcyzy.

- Dopiero po roku, kiedy Zdzisiek wyjechał ponownie do Stanów, żeby sprzedać dom i pozamykać resztę spraw, okazało się, że czekają na niego pisma z urzędu celnego. Zaczęły się problemy – opowiada Jadwiga Połocka, sąsiadka pana Zdzisława.

- Urząd celny nie uznał mienia przesiedleńczego. 20 tys. zł mam do zapłaty za sam pickup, motor i przyczepę – opowiada pan Zdzisław.

Izba Celna w Białymstoku dopatrzyła się, że wyjazd pana Zdzisława do Stanów Zjednoczonych sugeruje, że nie przeniósł się on faktycznie do Polski.  Pan Zdzisław zaskarżył tę decyzję przed Sądem Administracyjnym. Niestety sąd oddalił skargę. Obecnie rozpatrywana jest kasacja w tej sprawie.

- Z akt sprawy wynikało, że miejscem zamieszkania skarżącego, pomimo deklarowania, iż przeniósł on zamieszkanie na terytorium Polski, były Stany Zjednoczone – mówi Andrzej Melezini, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku.

- Nieprawda, absolutnie się nie zgadzam. Musiałem jechać do Stanów, bo to był trzyrodzinny dom z lokatorami. Musiałem jechać osobiście. Było podpisane przez notariusza, że sąsiad chce ten dom kupić i ten sąsiad go oczywiście kupił – tłumaczy pan Zdzisław.

- To, że on teraz zamieszkuje na terytorium Polski nie wpływa na decyzję związaną z przeniesieniem mienia przesiedleńczego w 2011 roku – dodaje Andrzej Melezini, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku.

Izba Celna w Białymstoku nie chce komentować sprawy. Z przepisów jednak wynika, że osoby walczące o uznanie mienia za przesiedleńcze, nie mają zakazu ponownego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Nie ma też jasnych regulacji, ile taki wyjazd może trwać.

- Czuję się bardzo skrzywdzony, jak ukrzyżowany. Ja przyjechałem tutaj zostać. Mam przecież brata inwalidę i 85-letnią mamę, która też potrzebuje opieki – mówi pan Zdzisław.

- Okazuje się, że urzędnicy celni lepiej wiedzą, jakie pomysły na życie ma pan Jabłonowski, niż on sam – podsumowuje Stanisław Skalimowski, adwokat pana Zdzisława.*

* skrót materiału

Reporterka: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl