Jak zginął Rafał z Legionowa?

Śmierć 19-letniego Rafała z Legionowa wywołała dwudniowe zamieszki w mieście. Młodzi ludzie zaatakowali policję, zarzucając jej brutalność i łamanie prawa. 9 marca Rafał próbował połknąć zawiniątko z marihuaną, ale to utknęło w tchawicy. Udusił się. Bliscy chcą wyjaśnić, czy policjanci nie próbowali siłą wydostać narkotyków z mężczyzny.

Rafał miał 19 lat. Mieszkał w Legionowie, niewielkim mieście koło Warszawy. Pracował w jednej z pobliskich fabryk. Niczym się nie wyróżniał. Mimo to, kilka dni temu za jego sprawą w mieście wybuchła wojna.

- To był naprawdę dobry chłopak. Z tą trawką, to się gdzieś tam zaczęło z pół roku temu. Jak to młodzież. Trawka to jest używka, za chwilę będą w aptekach sprzedawać – mówi Piotr Krasicki – ojczym Rafała.

Wszystko zaczęło się półtora tygodnia temu. W poniedziałek, 9 marca Rafał poszedł z kolegą do parku. To miejsce spotkań tutejszych dilerów narkotykowych. Chwilę później na miejscu pojawili się też policjanci.

- Zaczął uciekać i w momencie, kiedy złapał go policjant z tyłu za kaptur, Rafał wsadził to do buzi, chciał połknąć. On mu to przytrzymał i za wszelką cenę chciał wyjąć, żeby mieć dowód – twierdzi Justyna Krasicka, matka Rafała.

Zawiniątko z marihuaną trafiło do krtani. Rafał zaczął się dusić. Po kilku minutach upadł i stracił przytomność. Policjanci zaczęli reanimację. 20 minut później na pomoc przybyła karetka. Było za późno. Chłopaka nie udało się uratować.

- Miał sine czoło, cały siny nos, lekkie rozcięcie i bardzo spuchniętą, przekrwioną dolną wargę – twierdzi Justyna Krasicka, matka Rafała.

Ojczym mężczyzny, Piotr Krasicki pokazuje nam anonimowy wpis w internecie: Proszę, przeczytajcie sobie. „Jestem dumny z wujka policjanta, który prz… temu gówniarzowi z kolana w tchawicę i skrócił jego męki”. Mam nadzieję, że to jest prawda i wyjaśni się chociaż jakaś część tej zagadki – mówi mężczyzna.

W zeszłą niedzielę, dzień po pogrzebie Rafała, w Legionowie doszło do rozruchów. Trwały dwa dni. Rannych zostało sześciu policjantów. Zatrzymano ponad 20 osób.

- Ci młodzi ludzie, którzy tam byli, oni wyczuli chyba, że to jest jedyny moment, kiedy mogą się zemścić na tej policji, tak mi się wydaje – mówi o rozruchach Piotr Krasicki, ojczym nieżyjącego Rafała. Matka mężczyzny dodaje: Ja nie wiem, o co oni walczą. Na pewno nie o mojego syna, bo oni nam teraz szkodzą.

Zamieszki udało się opanować dopiero wczoraj, sprawę przejęła bowiem prokuratura w Warszawie. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że do śledczych zgłosili się naoczni świadkowie tragicznych zdarzeń. To dwaj rowerzyści, którzy także mieli być wtedy w parku. Treść ich zeznań na razie pozostaje jednak tajemnicą.

- Będziemy dokładnie i skrupulatnie wyjaśniać, co się tego dnia wydarzyło – zapowiada Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

- Dla niego to nie było dziecko, to nie był człowiek, dla niego to był ćpun – mówi Justyna Krasicka, matka Rafała.*

*  skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl