Przepracował… dzień. Były burmistrz na urlopie
Marek W. przegrał ostatnie wybory samorządowe i przestał być burmistrzem Stawisk. Po 12 latach wrócił do zawodu nauczyciela. W szkole przepracował jeden dzień i… poszedł na roczny urlop. Udzieliła mu go dyrektor podstawówki, prywatnie żona byłego burmistrza.
Stawiski to niewielkie miasteczko na Podlasiu. Przed dwoma laty odwiedziliśmy je z kamerą po wypadku, do jakiego doszło niedaleko tej miejscowości. Jednym z uczestniczących w nim aut była służbowa Skoda ówczesnego burmistrza Marka W.
- Usłyszeliśmy straszny huk, nagle burmistrz biegnie i krzyczy, że tam w aucie ktoś jest. Na miejscu palił się samochód, ale nikogo w nim nie było. Za chwilę przybiegł Rafał (kierowca urzędu miasta - przyp. red.), nie mógł prowadzić, bo czyściutki był, żadnych zadrapań. Gdy burmistrz pijany uciekał, musiał go zawiadomić – mówiła nam wówczas mieszkanka Stawisk, świadek wypadku.
- Nie do końca pamiętam, co tam się wydarzyło. Rozmawiałem z kierowcą, powiedział, że oddaliłem się z miejsca wypadku. Przyznałem policji, że miałem kierowcę, bo trzy godziny wcześniej miałem grilla. Przyjechał mój brat z Anglii i wypiliśmy kieliszek czy dwa. Dlatego miałem kierowcę - twierdził Marek W., były już burmistrz Stawisk.
Ale to nie jedyne drogowe zdarzenie z udziałem burmistrza. W styczniu 2014 roku samorządowiec służbowym samochodem przyjechał po alkohol na stację benzynową. Uszkodził auto należące do właściciela stacji benzynowej i uciekł do domu. Dwie godziny później zatrzymali go policjanci. Miał ponad 1,5 promila alkoholu.
- Uciekł. Jakby był trzeźwy, to spisalibyśmy oświadczenia i nie byłoby sprawy – mówi właściciel uszkodzonego auta.
- Marek W. przyjął taką linię obrony, że nie pił przed zdarzeniem, że w trakcie zdarzenia był trzeźwy. Napił się, gdy przyjechał do domu – tłumaczy Maria Kudyba z Prokuratury Okręgowej w Łomży.
Obie sprawy Marka W. trafiły do sądu. Burmistrzowi udało się wyjść z obu opresji obronną ręką. Pierwsza sprawa się przedawniła i sąd musiał ją umorzyć. W drugiej uznał, że nie ma stuprocentowej pewności, że w chwili kolizji burmistrz był pijany.
- Marek W. został oskarżony o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, ale z zarzutu został oczyszczony przez sąd pierwszej instancji. Wyrok został utrzymany przez sąd drugiej instancji - informuje Maria Kudyba z Prokuratury Okręgowej w Łomży.
- Były dwie opinie: jedna korzystna dla prokuratury, wynikało z niej, że Marek W. był po spożyciu alkoholu, a z drugiej wynikało że zebrany materiał nie pozwala stwierdzić, że Marek W. był nietrzeźwy w chwili kierowania pojazdem. Sąd oparł się na tej opinii – tłumaczy Jan Leszczewski z Sądu Okręgowego w Łomży.
Po ostatnich wyborach samorządowych Marek W. stracił władzę. Powrócił do pracy w szkole, gdzie pracował jako polonista przed rozpoczęciem kariery politycznej. Powrócił, by od razu otrzymać roczny, pełnopłatny urlop dla podratowania zdrowia. Wolnego udzieliła mu dyrektorka placówki, prywatnie… żona byłego burmistrza.
- Marek W., będąc w dalszym ciągu nauczycielem, sprawował funkcję burmistrza przez 12 lat. Wyborów nie wygrał i zgłosił gotowość do pracy, po czym przyniósł zaświadczenie, że ma problemy zdrowotne i udzieliłam mu urlopu – mówi o mężu Bożena Waszkiewicz, dyrektor szkoły podstawowej w Stawiskach.
- Po przeanalizowaniu wszystkich przepisów uważam, że udzielony urlop nie jest zgodny z prawem. Pan W. w ostatnich 7 lat nie przepracował w zawodzie. Okres udzielenia urlopu też jest zbyt długi, bo został udzielony na maksymalny okres – ocenia Krzysztof Rafałowski, obecny burmistrz.
- Ja mam zaświadczenia lekarskie, które przedstawię w sądzie. Jak widzicie, skrobię sobie tapicerkę – powiedział Marek W., były burmistrz Stawisk. *
* skrót materiału
P S. Sprawą pełnopłatnego rocznego urlopu po zaledwie jednym dniu pracy już zajęła się prokuratura.
Reporter: Leszek Tekielski