Ofiary oszustów i banku. Pół miliona obcego długu!

Małżeństwo ze Szczecina walczy o umorzenie pół miliona złotych nie swojego długu. Grażyna i Ryszard Bujaczowie padli ofiarą oszustów, którzy zaciągnęli na nich około 11 kredytów. Podpisy na umowach zostały sfałszowane. Nic to jednak nie zmienia. Bank sprzedał dług firmom windykacyjnym, a te ściągają pieniądze od małżeństwa przez komorników.

Państwo Grażyna i Ryszard Bujaczowie w 2012 roku dowiedzieli się, że wpadli w kłopoty. Od 2008 roku do 2011 roku ktoś zaciągnął na małżeństwo w PKO Banku Polskim około 11 kredytów na ponad 200 tys. zł.

- Dowiedzieliśmy się, gdy zaczęły przychodzić pisma z banku. Nie mamy żadnych umów z bankiem i i nie mieliśmy – przekonuje pan Ryszard.

- Każda z umów opiewa na kwotę co najmniej 10 tys. zł, większość oscyluje w granicach 30 tys. zł – informuje Maciej Jasiakiewicz, pełnomocnik państwa Bujaczów.

Małżeństwo nigdy nie było klientami tego banku. Nie miało tam konta i nie zgubiło dokumentów. Państwo Bujaczowie nie wiedzą, kto i w jaki sposób zdobył ich dane, niezbędne do wzięcia kredytów.

- Nie wiem, na jakiej podstawie bank udzielał mi tych kredytów, bo ja nie pracowałam i nie miałam żadnych innych źródeł dochodu. Jeden kredyt był wzięty, niespłacony, a za 2 miesiące drugi kredyt, trzeci, czwarty i w końcu szósty. Aż tych 11 kredytów udzielonych jeden po drugim. Jaki to bank udziela? – pyta pani Grażyna.

Państwo Bujaczowie nie mają z czego żyć. Komornik zabiera im co miesiąc 1500 zł. Na życie zostaje niewiele. Sprawa kredytów trafiła do prokuratury w Szczecinie.

- Uzyskano ekspertyzę, z której wynikało, że podpisy złożone na dokumentach i umowach kredytowych nie zostały nakreślone przez żadnego z tych małżonków. Ponieważ nie udało się ustalić osoby, która składała podpisy, postępowanie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy – informuje Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

- Podpisy nie są nasze, a bank nic. Żąda od nas spłaty tych kredytów. Łączna suma wszystkich naszych kredytów wynosi 207 tys. zł. Teraz te odsetki, to wychodzi pół miliona do spłacenia. Jak będę żyła 100 lat, to i tak ich nie spłacę – mówi pani Grażyna.

Grafolog w 2014 roku jednoznacznie stwierdził, że podpisy na umowach kredytowych nie należą do państwa Bujaczów. Mimo to bank egzekwował spłatę należności i sprzedał długi firmom windykacyjnym. Małżeństwo musi spłacić pół miliona złotych.

To fragment oświadczenia banku:

„Bank nie ma więc wiedzy, ani nie ponosi odpowiedzialności za działania podejmowane przez podmiot trzeci – nabywcę wierzytelności, w stosunku  do Państwa Bujacz. Niemniej jednak, w celu zakończenia działań windykacyjnych podejmowanych przez nabywcę wierzytelności w stosunku do Państwa Bujacz, z inicjatywy Banku sprzedaż wierzytelności została anulowana.”

Magdalena Lejman
Centrum Prasowe PKO Bank Polski

- To już powinno być całkowicie umorzone, a bank milczy. Mamy komornika, sprawy sądowe o zawieszenie egzekucji. Chore to! Kiedy to się skończy? Za ile? – pyta pani Grażyna.

- Bank skrzywdził moją rodzinę i nie podejmuje żadnej współpracy. Jesteśmy przez ten bank oszukani – dodaje pan Ryszard.*

* skrót materiału

Reporterka: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl