„Nie dbają o Polaka w tym kraju”

Firma windykacyjna ściga niepełnosprawnego za rzekomy dług sprzed 13 lat! Chodzi o 205 zł. Lech Zieliński nie ma pojęcia, skąd to zadłużenie. Jeśli nie zapłaci, jego dane osobowe zostaną ujawnione, a dług wystawiony na publiczną sprzedaż.

Pan Lech Zieliński mieszka w Babimoście niedaleko Zielonej Góry. Ma 33 lata. Mężczyzna od urodzenia jest niepełnosprawny.   

- Chłopiec urodził się „pośladkowy” i siny. Jak zaczął chodzić, okazało się, że ma coś z nogami. Chodziliśmy od lekarza do lekarza i okazało się, że czeka go wózek – opowiada Maria Zielińska, matka pana Lecha.

- On ma umysł 10, 12-latka – dodaje Bronisław Zieliński, ojciec niepełnosprawnego Lecha.

- Po 10 minutach muszę usiąść, długo nie mogę stać. Przykro mi, że ludzie patrzą, że jestem  inny, śmieją się, obgadują – mówi pan Lech.

Kilkanaście dni temu pan Lech otrzymał list od firmy windykacyjnej, a w nim  wezwanie do zapłaty - 205 złotych. W piśmie nie było zawartych żadnych informacji o długu - jedynie ostrzeżenie: jeśli pan Lech nie zapłaci, jego dane osobowe zostaną  ujawnione, a dług wystawiony na publiczną sprzedaż.

- Moim zdaniem to jest oszustwo, wielkie naciąganie. Wiadomo, że osoba niepełnosprawna da się namówić – twierdzi pan Lech.

- Wierzyciel może udostępnić w ofercie publicznej wierzytelność jeśli jest przedawniona. Moim zdaniem to jest niesprawiedliwe. Skoro mamy biuro informacji gospodarczej, to po co jeszcze dajemy wierzycielom narzędzie piętnujące dłużników. Nie powinno to mieć miejsca – uważa Przemysław Ligęzowski, radca prawny.

Pan Lech z powodu choroby nie rozumie treści pism. Nie pamiętał także, jaki dług mógł zaciągnąć. Dlatego też pan Bronisław postanowił w imieniu syna porozmawiać z firmą windykacyjną. Jak twierdzi ojciec pana Lecha, dowiedział się jedynie, że jego syn zaciągnął dług 13 lat temu - rzekomo kupując atlas geograficzny.

- Minęło 13 lat. Przestępcy wychodzą po 8 latach, a tu 13, to przedawnienie – uważa Bronisław Zieliński, ojciec pana Lecha.

- Po tylu latach przyszło wezwanie do zapłaty. Jeżeli byłoby coś niezapłacone, to ta firma w ciągu pół roku powinna wysłać zawiadomienie. Zapłacilibyśmy – mówi Maria Zielińska, matka pana Lecha. 

Jak twierdzi pan Bronisław, w trakcie pierwszej rozmowy telefonicznej nie udało mu się porozumieć z firmą windykacyjną. Przerażony ujawnieniem danych jego syna, starał się kolejny raz sprawę wyjaśnić.  Niestety zdaniem windykatorów, pan Lech ma dług zapłacić i tyle.

- Czyli nie deklaruje pan zapłaty. To będzie zaznaczone. Informacje, które pan ma w piśmie, 20 marca będą już prawdopodobnie wcielone w życie. To wszystko z mojej strony – usłyszał od windykatora pan Bronisław.

- Dłużnik nie powinien płacić. Taki dług przedawnia się po dwóch latach od terminu wymagalności płatności. Prawo jest po stronie dłużnika. Przecież to wina wierzyciela, że w okresie kiedy mógł starać się o egzekwowania wierzytelności, nie robił nic w tym kierunku – ocenia Przemysław Ligęzowski, radca prawny.

Próbowaliśmy umówić się z firmą windykacyjną na wypowiedź przed kamerą. Firma przesłała jedynie komentarz.

„Jeżeli ojciec Pana Lecha Zielińskiego dostarczy dokument poświadczający niepełnosprawność syna, sprawa w firmie Intrum Justitia zostanie zamknięta.”

- Jakaś firma wysyłkowa ma większe prawa niż obywatel. To jest całkowite bezprawie. Wcale nie dbają o Polaka w tym kraju – mówi Bronisław Zieliński, ojciec pana Lecha.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl