Zbyt wesoły na kierowcę autobusu
Robert Chlimończyk to niezwykły kierowca miejskiego autobusu w Warszawie. Umila swoim pasażerom podróż humorystycznymi komentarzami i żartami. Od trzech lat wita i żegna mieszkańców stolicy, zachęca do uśmiechu. Mówi dużo i jest spontaniczny. Dla swoich pracodawców zbyt spontaniczny...
„Witam sympatycznych mieszkańców Nowodworów w to piękne, słoneczne, piątkowe popołudnie. Proszę się rozgościć, siadać sobie wygodnie, najlepiej na czterech literach”.
W tak nietypowy sposób potrafi przywitać pasażerów 46-letni Robert Chlimończyk - kierowca autobusu warszawskiej komunikacji miejskiej. Wesoły, optymistycznie nastawiony do życia i zawsze uśmiechnięty. To jedyny kierowca w stolicy, który umila swoim pasażerom jazdę autobusem. To próbka jego możliwości: :
„Śmigamy dalej po Tarchominie, gdzie życie spokojnie płynie, po tej pięknej dzielnicy naszej kochanej stolicy, jak to się mówi mlekiem i miodem płynącej i z dziewic słynącej. Uśmiechamy się do siebie, zapoznajemy się, panowie mogą śmiało paniom puszczać oczka, a panie zalotnie uśmiechać się do panów”
- Staram się jakoś, zależy od ludzi, od linii, od dnia i pory, urozmaicać ten przewóz w każdy możliwy sposób, żeby ludzie choć na chwilę zapomnieli o swoich stresach, sprawach, problemach, żeby się odprężyli, zrelaksowali – mówi Robert Chlimończyk, wesoły kierowca.
„W końcu wyszliśmy na prostą, tak jak nasza gospodarka. I na tym odcinku, jak zwykle, damy sobie „z buta”, moi drodzy, żebyśmy wszyscy poczuli wiatr we włosach i pod pachami przy okazji, i tak w ogóle na całym ciele”.
Robert Chlimończyk cieszy się dużą popularnością wśród pasażerów. Niektórzy z nich nagrywają podróż z Wesołym Kierowcą i udostępniają nagrania w internecie. Jeden z filmów nie spodobał się Zarządowi Transportu Miejskiego.
- Mówienie, żeby ktoś ustąpił miejsca matce z dzieckiem jest jak najbardziej ok. Jeżeli komuś będzie życzył miłej podróży, to jest też ok. Natomiast nie jest ok, gdy mówi, że kieruje mając 3 promile alkoholu we krwi, kiedy na pokładzie jest mnóstwo osób. Z pewnością nie jest ok mówienie, że w autobusie nic nie działa, jak powinno, włącznie z kierowcą. To jest działanie na szkodę wizerunku komunikacji miejskiej – tłumaczy Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM w Warszawie.
Kolejne fragmenty autobusowych opowieści Wesołego Kierowcy:
„Hamulce tu jako tako działają, prawdę powiedziawszy mało tu do końca działa, łącznie ze mną, ale jakoś tam dojedziemy. Mimo, że mam 3 promile, i tak mi sporo zeszło po piątku”
„Tutaj wysadzam państwa, ale nie w powietrze, nie bójcie się, nie jestem terrorystą. Trochę nas będzie, ale spokojnie, ten model autobusu jest wykonany z kauczuku i z gumy arabskiej, wszyscy się zmieszczą. Zapraszam serdecznie, zróbmy miejsce dla wózka, moi drodzy, parkujemy wózki w strefie darmowego parkowania, wbijamy się śmiało”.
Reakcja ZTM-u dziwi pana Roberta. Dwa lata temu kierowca otrzymał nagrodę za kształtowanie pozytywnego wizerunku komunikacji miejskiej. ZTM zwrócił się do pracodawcy pana Roberta. Firma ITS Michalczewski przeprowadziła rozmowę z Wesołym Kierowcą.
- Mamy zarówno pochwały na jego pracę i niekonwencjonalne podejście do prowadzenia autobusu, jak i skargi dotyczące jego pracy. On jest dosyć kontrowersyjną postacią. Decyzja o jego dalszych losach nie zależy od nas, podejmie ją pracodawca firma ITS Michalczewski – tłumaczy Igor Krajnow, rzecznik ZTM w Warszawie.
- Rozmawiałam z panem Robertem, udzieliłam mu ustnego upomnienia na temat przekazywanych przez niego treści. Sam sposób kontaktu z pasażerami jest jak najbardziej akceptowany przez nas – mówi Aleksandra Michalczewska-Kucharska, dyrektor zarządzający w ITS Michalczewski.
- Będę musiał gryźć się w język, ograniczyć swój spontan, tę naturalność. Nie mogę mówić ludziom tylko „dzień dobry”, „do widzenia” bo to będzie nudne. Owszem, miłe i przyjemne dla ludzi, ale nie mogę powtarzać tego każdej osobie tysiąc razy dziennie – mówi Robert Chlimończyk, wesoły kierowca.*
* skrót materiału
Reporterka: Angelika Trela