Okradał klientów w biurze Open Finance!

Poznański agent Open Finance okradł klientów na 850 tys. zł. Przyjmował ich w siedzibie firmy i używał firmowych pieczątek. Przelewane pieniądze trafiały na prywatne konto jego ojca. Obaj mężczyźni stanęli już przed sądem. Czy poszkodowani odzyskają pieniądze? Firma Open Finance umywa ręce.

28-letni Mikołaj G. w latach 2011-2013 pracował w siedzibie Open Finance w centrum Poznania jako doradca finansowy. Pani Magdalena Jurkiewicz-Dubiel pracuje w fabryce chemicznej powierzyła mu aż 170 000 złotych.

- Sprzedałam mieszkanie po rodzicach i chciałam ulokować te pieniądze. No, i zainwestowałam – opowiada pani Magdalena.

- Moi klienci byli przekonani, że zawarli umowy z firmą Open Finance. Umowy zostały zawarte w siedzibie firmy i z pracownikiem tej firmy, umocowanym do zawierania umów przez Open Finance – dodaje Krzysztof Czyżewski, pełnomocnik pokrzywdzonych.

Okazuje się, że Mikołaj G. w poznańskiej siedzibie Open Finance oferował klientom roczne lokaty między innymi z 10 i 15-procentowym zyskiem. Na dokumentach przybijał pieczątkę „Junior Ekspert Finansowy Open Finance”.  I podawał klientom do wpłaty pieniędzy konto swojego ojca Rafała G.

Jerzy Jezierny pracuje jako dyspozytor w elektrowni. Oszczędności życia - 13 000 zł również powierzył Mikołajowi G.  Inny poszkodowany - Jacek Kaptur jest tokarzem. Odłożoną sumę na remont mieszkania w kwocie 74 000 zł także przelał na konto podane przez wspomnianego doradcę Open Finance.

- Podpisałem umowę z pieczątką pracowniczą i logo firmy Open Finance. Do głowy mi nie przyszło, że to prywatna działalność – mówi pan Jerzy Jezierny.

- W tytule przelewu było wpisane Open Finanse, ale konto było prywatne. Jak zapytałem dlaczego są takie duże odsetki, to powiedział, że oni, czyli Open Finance, wiedzą, jak robić pieniądze – mówi pan Jacek Kaptur.

Powiadomiona przez poszkodowanych klientów poznańska prokuratura postawiła Mikołajowi G. i jego ojcu Rafałowi G. zarzuty. Według śledczych, mężczyźni przywłaszczyli prawie 850 000 zł. Sprawa trafiła do sądu. Oskarżeni nie mieli odwagi udzielić nam oficjalnej wypowiedzi.

- Oskarżony powoływał się na to, że jest zatrudniony w firmie Open Finance. Co było wprowadzaniem w błąd wszystkich pokrzywdzonych. Jeśli chodzi o Mikołaja G. zarzut dotyczy przestępstwa oszustwa. Przyznał się on do popełnienia przestępstwa. Natomiast Rafał G. nie przyznaje się do zarzutu paserstwa – informuje Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Firma Open Finance nie ma zamiaru zwrócić pieniędzy klientom oszukanym przez ich byłego pracownika. Dlaczego? Bo jej zdaniem Mikołaj G. nie oferował jej produktów.

- Nie możemy uznać tych roszczeń. Ta umowa była zawierana pomiędzy klientami a panem G. Niestety, było to oszustwo. Pieczątki i siedziba firmy były wykorzystane bez naszej zgody – powiedział Jerzy Węglarz, rzecznik prasowy Open Finance.

- Największy żal mam do Open Finance, że zatrudnili takiego faceta – oszusta! – mówi  Jacek Kaptur, poszkodowany.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl