Oszukani przy skupie bydła

Sprzedali bydło, na zapłatę czekają już trzy lata! Dwaj rolnicy z województwa łódzkiego nie mogą odzyskać pieniędzy z punktu skupu bydła Eligiusza C. Mężczyzna wystawił faktury, ale zapłacił jedynie zaliczki. Przy ściąganiu pieniędzy bezradny jest nawet komornik. My poradziliśmy sobie lepiej.

Pan Zdzisław i pan Piotr od lat prowadzą niewielkie gospodarstwa w województwie łódzkim. Zawsze kiedy potrzebowali pieniędzy, sprzedawali bydło do ubojni.

- Zawsze sprzedawałem do ubojni w sąsiedniej wsi. Kuzyn mi przekazał wieści, że bydło skupuje pan C. 500 zł więcej miałem na dwóch sztukach, to wiadomo, że człowiek pojechał tam sprzedać. To była kwota 5 200 zł – opowiada Zdzisław Bykowski.

- Przy sprzedaży bydła nie bawię się w żadne tam lewe interesy. Sprzedaję normalnie, bo wszystko jest bydło kolczykowane, ma paszporty i wszystko idzie na fakturę. Wtedy za te 3 sztuki była kwota niecałe 11 000 zł. Pieniądze miały być w ciągu 2 tygodni – mówi Piotr Wojciechowski.

Niestety, po upływie dwóch tygodni pieniądze nie wpłynęły na konta pana Piotra i pana Zdzisława. Zaniepokojeni rolnicy rozpoczęli walkę o odzyskanie swoich pieniędzy.

- Poczekałem sobie jeszcze 2 tygodnie i zadzwoniłem do niego, że potrzebne mi są pieniążki. A on mówi, że na razie nie ma i może dać zaliczkę. Powiedziałem, żeby oddał pieniądze, bo założę sprawę do sądu. Odpowiedział: zakładaj sobie, będziesz rok czasu czekał. Zaśmiał mi się prosto w oczy i poszedł sobie – wspomina pan Piotr.

- Zacząłem po jakichś dwóch miesiącach dzwonić już konkretnie, żeby te pieniądze mi w końcu wypłacił. Minął rok, potem drugi, telefony przestał odbierać w ogóle. Trzeba było sprawę w sądzie założyć – mówi pan Zdzisław.

Pomimo podpisania ugody i wezwań do zapłaty, dłużnik nie oddał pieniędzy. Kilka dni temu Sąd Rejonowy w Zgierzu nadał klauzulę wykonalności. Okazuje się jednak, że ściągniecie należności może nie być takie łatwe.

- Komornik nie może odebrać pieniędzy, bo pan C. takich dłużników jak ja, ma prawdopodobnie kilku. Dwa lata temu przepisał wszystko na syna i teraz sobie żarty z tego robi – mówi pan Zdzisław.

- Prawdopodobnie on ma jakąś rentę, emeryturę i można tylko część mu jej zabrać. A być może długów jest dużo – dodaje Adam Wiażel, mecenas pana Piotra.

Udało nam się porozmawiać z Eligiuszem C. Mężczyzna zapewnia, że obu rolnikom odda pieniądze.

Reporterka: Ma pan te pieniądze fizycznie?
Eligiusz C.: Z renty.
Reporterka: Ale to z renty da pan radę spłacić jednego i drugiego?
Eligiusz C.: Dam
Reporterka: A kiedy?
Eligiusz C.: W ciągu pół roku.
Reporterka: W ciągu pół roku pan spłaci?
Eligiusz C.: Tak.

Po naszej interwencji pan Zdzisław otrzymał już ponad połowę pieniędzy, które był mu winien dłużnik. Pan Piotr poza 2 000 zł zaliczki dostał zapewnienie, że wkrótce odzyska swoje pieniądze.

Reporterka: Ile pan zwrócił panu Bykowskiemu?
Eligiusz C.: Tm zostało 1800 zł.
Reporterka: A dlaczego tak długo zwlekał pan z tym zwrotem?
Eligiusz C.: Po prostu nie miałem pieniędzy.
Reporterka: A po naszej interwencji pieniądze się znalazły?
Eligiusz C.: No, musiały. Pożyczyłem od rodziny. Już oddałem, przeprosiłem pana Bykowskiego.*

* skrót materiału

Reporterka: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl