Siedzi za niewinność? Kto napadł na Kacprzaków?

To był jeden z najbardziej brutalnych napadów w historii Łodzi. Do domu państwa Kacprzaków wdarło się czterech mężczyzn. Najpierw skatowali panią Kacprzak, potem próbowali zabić jej męża, na koniec zastrzelili ich 22-letniego syna. Wkrótce za kraty trafiły cztery osoby. Wśród nich Bogdan Cezak. Wiele wskazuje na to, że wyrok 25 lat więzienia odsiaduje za niewinność.

Do napadu dochodzi 28 stycznia 2002 roku w środku nocy. Państwo Kacprzakowie już śpią. Kiedy się budzą, zaczyna się ich najgorszy koszmar.

- Tego się nie zapomni nigdy. To jest taki film, który się przewija cały czas. Widziałem ten kontur kominiarki, sylwetkę, postać i pistolet – opowiada Mieczysław Kacprzak. Jego żona dodaje: „Otwieram oczy, a nade mną postać, bandzior jakiś w kominiarce. Miał metalową rurę. Mąż zapamiętał tę mowę sepleniącą, bo powiedział: Nie ruszaj się sk…, bo cię zastrzelę”.

Jeden z bandytów wchodzi do pokoju Radka – 22 letniego syna państwa Kacprzaków. Chłopak podejmuje walkę. Podczas szamotaniny broń wypala i napastnik rani się w nogę. Wściekły, oddaje do Radka trzy strzały.

- Miał postrzał w tętnicę, miał postrzał w brzuch, a strzał trzeci był w głowę – mówi Mieczysław Kacprzak.

- Mężczyzna trafił do szpitala, niestety w stanie krytycznym. Nad ranem stwierdzono zgon – informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Mordercy uciekając, pozostawiają po sobie mnóstwo śladów. Następnego dnia jeden z napastników z raną postrzałową zgłasza się na pogotowie. Lekarze powiadamiają policję. Okazuje się, że ranny to znany przestępca - 55–letni Włodzimierz O. 

W trakcie śledztwa okazało się, że dom Kacprzaków bandyci wybrali nieprzypadkowo. Kilka miesięcy wcześniej, pan Kacprzak kupił z ogłoszenia drogi i duży telewizor. Człowiek, który mu go sprzedał, był znajomym Włodzimierza O. O tym co widział w domu Kacprzaków, opowiedział mu w towarzyskiej rozmowie.

- Ja uważałem, że Włodzimierz O. to porządny człowiek jest. Nie wiedziałem, kim jest. Ja bym z jakimś bydlakiem się zadawał?! – mówi Arkadiusz S., który sprzedał telewizor Mieczysławowi Kacprzakowi.

W ręce śledczych wpadł również Bogdan Cezak. O tym, że brał udział w napadzie opowiedział policyjny informator. Mężczyznę podczas okazania wskazał napadnięty Mieczysław Kacprzak.

- Było czterech mężczyzn, mieli różne kominiarki, ale tylko ta jedna postać sepleniła i ta jedna postać kulała – opowiada pan Mieczysław.

Udało nam się porozmawiać Bogdanem Cezakiem. Mężczyzna jest w więzieniu:

Bogdan Cezak: Dali mi kartkę papieru, żebym przeczytał: „Leż sku…, ja cię zastrzelę”.
Reporter: Kiedy pan to przeczytał, pan Kacprzak…
Bogdan Cezak: Rozpłakał się. Powiedział: tak, to jest ten.

Reporter: Jest pan w stu procentach przekonany, że wskazał pan bandytę?
Pan Mieczysław: Dzisiaj? Dzisiaj, to nie mam takiej pewności.
Reporter: Myśli pan, że mógł się pan pomylić?
Pan Mieczysław: Tak.

W marcu 2005 roku w sprawie napadu zapada pierwszy wyrok. Za zabójstwo Radka, Włodzimierz O. zostaje skazany na dożywocie. Arkadiusz S., oraz Bogdan Cezak zostają uniewinnieni.

- S. cały czas wykrzykiwał pani prokurator, że on po wyjściu na wolność to rzuci jej pod nogi przestępcę – opowiada Bogdan Cezak.

Po wyroku z rodzicami Radka kontaktuje się Arkadiusz S. Ten sam, który wcześniej sprzedał im telewizor. Oferuje pomoc. Razem mężczyźni rozpoczynają prywatne śledztwo. Dwa lata później sami chwytają kolejnego sprawcę – 40-letniego Mariusza K.

- Złapałem K. Zabraliśmy go do samochodu i pytaliśmy, kto brał udział w napadzie. Powiedział, że Cezaka tam nie było – opowiada Arkadiusz S.

- Mówił: jaki Cezak? Przecież, tam nie było żadnego Cezaka. Tam był taki z Dąbrówki. Dąbrówka to jest za Zgierzem – dodaje  Mieczysław Kacprzak, ojciec zastrzelonego Radka.

W listopadzie 2008 roku zapada kolejny wyrok. Tym razem sąd uznaje Bogdana Cezaka za winnego zabójstwa. Skazuje go na 25  lat więzienia. Taki sam wyrok otrzymuje złapany przez ojca Radka, Mariusz K.

Reporter: Dziś, co się dzieje z Mariuszem K.?
Bogdan Cezak: K. nie żyje.
Reporter: Co mu się stało?
Bogdan Cezak: Zmarł w szpitalu.
Reporter: To był jedyny człowiek, który mógł udowodnić pana niewinność.
Bogdan Cezak: Tak.
Reporter: Wie pan, że prawdopodobnie umrze pan w więzieniu.
Bogdan Cezak: Tak. Zdaję sobie z tego sprawę.

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl