Gigantyczne słupy energetyczne obok domów!

Głośne „nie” dla życia pod napięciem 400 tysięcy woltów! Mieszkańcy gmin położonych niedaleko Grodziska Mazowieckiego buntują się przeciw decyzji o budowie linii wysokiego napięcia nad ich głowami. Słupy będą stały nawet 35 metrów od zabudowań. „Nie jesteśmy bandą debili, która nie wie, jak ważne jest nasze zdrowie” – mówią mieszkańcy.

- Co można robić pod słupami 400 000 woltów? Położyć się i umrzeć - mówi mieszkanka gminy, na terenie której ma być przeprowadzana linia.

Żabia Wola, Jaktorów, Radziejowice – ciche, spokojne gminy niedaleko Grodziska Mazowieckiego. Dziś spokój mieszkańców zakłóciła planowana inwestycja. Linia 400 tysięcy woltów i 80-metrowe słupy elektryczne, które mają stanąć między domami jednorodzinnymi.

- To są ziemie z dziada pradziada odziedziczone. Ja sobie nie wyobrażam, żeby w takim środowisku żyć - mówi mieszkanka gminy, na terenie której ma być przeprowadzana linia.

- W Niemczech normy są takie, że te linie idą 400 metrów od wsi. A u nas jest to 35 metrów. Musimy mieć końskie zdrowie, jesteśmy chyba dziesięć razy mocniejsi od Niemców – mówi jeden z mieszkańców.

- To nie jest jak z autostradami, że są odszkodowania, są wykupy tych nieruchomości. Tutaj właściciel zostaje ze swoją działką, tylko energetyka wpisuje się na księgę wieczystą i ustala sobie tak zwaną służebność przesyłu – dodaje inny mieszkaniec.

Pani Anna Kurzela-Szybilska właśnie przeprowadza się do swojego wymarzonego domu. Decyzja o planowanej linii wysokiego napięcia spędza jej sen z powiek. Kiedy dostała pozwolenie na budowę w 2013 roku, nikt nie wspominał o linii i słupach. Pan Marcin Sztandarski wyprowadził się z miasta, żeby mieć spokój i własny plac zabaw dla dzieci.

- Słup, linia jest umiejscowiona za ogrodzeniem. 35-metrowy pas ochronny wchodzi bezpośrednio na teren naszej działki – mówi pani Anna. 

- 80 metrów od mojej działki stanie słup. Zrobił to ktoś bez wyobraźni, ktoś kto nie sprowadził, albo ktoś, kto ma to gdzieś. Ja tego domu już nie sprzedam, muszę spłacić pół miliona zł kredytu, mam tu dożywocie  - opowiada pan Marcin.

- Urzędnicy z premedytacją wydawali pozwolenia na budowę, przecież to jest okropność – dodaje mieszkaniec gminy, na terenie której ma być przeprowadzana linia.

Co na to lokalne władze? Wójt gminy Jaktorów, przez teren której ma, między innymi, przebiegać linia, twierdzi, że sam niewiele może zrobić, bo to inwestycja rządowa. Ale linii też nie chce. Na spotkanie z wójtem przyszło kilkuset zaniepokojonych mieszkańców.

- Inwestor nie posiada gruntów do budowy linii, nie posiada decyzji lokalizacyjnej, środowiskowej. Gmina nie będzie współpracowała z inwestorem – powiedział wójt Jaktorowa.

- Normy w Polsce są wielokrotnie mniejsze dla mieszkańców niż w Szwecji i Wielkiej Brytanii. Czy my jesteśmy gorsi? Czy jesteśmy bandą debili, która nie wie, jak ważne jest nasze zdrowie? – pytał podczas zebrania jeden z mieszkańców.

- Tłumaczą nam, że to promieniowanie jest nie większe jak kuchenki mikrofalowej. Czy ja trzymam głowę 24 godziny na dobę w kuchence mikrofalowej? Ani ja, ani nikt inny – mówiła jedna z mieszkanek.
 
Mieszkańcy gmin zapowiadają protesty, nie zamierzają poddać się bez walki. A dlaczego linia 400 tysięcy woltów ma iść pomiędzy domami jednorodzinnymi? O to postanowiliśmy zapytać inwestora -  Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A.

Cezary Szwed, członek zarządu Sieci: Jesteśmy otwarci na sugestie, żeby skorygować trasę linii. Jeżeli będzie taka możliwość, że działka straci na wartości, rzeczoznawcy majątkowi wykonają operaty szacunkowe dla każdej działki na trasie linii i przedstawią właścicielom propozycję odszkodowań.
Reporter: Czy Pan chciałby mieszkać w okolicy takiego słupa?
Cezary Szwed: Osobiście nie mam żadnych obaw.
Reporter: A kupiłby Pan taka działkę?
Cezary Szwed: Mieszkam w pobliżu linii elektrycznej.
Reporter: Też 400 kV?
Cezary Szwed: Nie, 110 kV, dlatego że mieszkam w mieście, mieszkam blisko ulicy.

- Protestujemy. Co będzie z nami? Działki stracą na wartości. Gdzie mamy się wyprowadzić? Tu są majątki naszego życia – mówi jeden z mieszkańców.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl