Walczy z księdzem o pogrzeb matki

Pani Katarzyna nie może pochować swojej matki. Problemem jest drzewo, które niszczy grób rodzinny na warszawskim Cmentarzu Bródnowskim. O wycince dębu zdecyduje konserwator zabytków. Urzędnik mógłby taką decyzję podjąć natychmiast, ale dyrekcja cmentarza nie przekazała mu, że sprawa jest pilna. Zamiast tego, ksiądz nakłania panią Katarzynę na kremację ciała matki.

Półtora tygodnia temu zmarła żona pana Andrzeja. Do dziś nie została jednak pochowana. Córka zmarłej walczy z zarządem Cmentarza Bródnowskiego w Warszawie o możliwość pochowania matki w grobie rodzinnym. Niestety, to niemożliwe, bo grób jest zniszczony przez drzewo.

- Problem polega na tym, że drzewo od lat napiera na grób, na pomnik. Przez to jest on całkowicie przesunięty i teraz napiera na kolejny grób, który też jest niszczony. W lipcu 1997 roku chowana była babcia i trumna była wprowadzana normalnie do grobu. Kiedy w listopadzie zmarł dziadek, drzewo już tak napierało, że z trumną trzeba było wykonać akrobacje, żeby ją włożyć do grobu – opowiada Katarzyna Kiełbasińska, córka zmarłej.

Pani Katarzyna z ojcem prosili o szybkie wycięcie drzewa, by móc pochować zmarłą. Niestety zarząd cmentarza zasłania się procedurami i brakiem zgody konserwatora zabytków na wycinkę.

- Jedyna propozycja księdza jest taka, żeby mamę skremować i tę małą urnę jakoś wciśnąć do tego grobu – mówi pani Katarzyna.

Jeszcze przed śmiercią matki, w połowie marca pani Katarzyna złożyła prośbę o zgodę na wycięcie drzewa, które zniszczyło grób. Niestety odpowiedzi zarządu cmentarza nie ma do dziś.

- Pismo pani Katarzyny zostało przekazane stołecznemu konserwatorowi zabytków. Jeszcze nie ma decyzji – mówi przedstawiciel dyrekcji cmentarza.

- To są dwa potężne dęby. W przyszłym tygodniu mam wyznaczone oględziny, muszę spisać protokół, wówczas zostanie przygotowana decyzja – powiedział nam pracownik biura konserwatora zabytków.

Okazuje się, że do rozwiązania problemu wystarczyłaby dobra wola zarządu cmentarza, bo gdy planowany jest pogrzeb, konserwator zabytków decyzję o wycince drzewa może podjąć natychmiast. Niestety nikt z zarządu cmentarza konserwatora nie poinformował.

- To są sprawy załatwiane od razu, jeżeli zarząd występuje, że drzewa uniemożliwiają przeprowadzenie pochówku. Pogrzeb jest sytuacją wyjątkową – potwierdza pracownik biura konserwatora zabytków.

- Czekamy na decyzję i zobaczymy jaka będzie, może być odmowna. Mogę państwa umówić z księdzem jutro na godzinę 12 – powiedział przedstawiciel dyrekcji cmentarza.

Ksiądz dyrektor odmówił jednak spotkania. Rodzinie zmarłej pozostaje wykupienie innego miejsca pochówku, a to nie muszą być jedyne koszty, bo nie wiadomo jeszcze kto ma zapłacić za wycinkę feralnego dębu. Decyzja będzie należała do księdza.

- Patrząc na koloratkę sądziłam, że rozmawiam z człowiekiem, który rozumie mój problem. Niestety. Ksiądz dyrektor powiedział, że jeśli nam się nie podoba to, co on radzi (kremacja – przyp. red.), to na własną rękę musimy wykupić miejsce na innym cmentarzu. Koszt to około 9 tys zł – mówi pani Katarzyna.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl