Niebezpieczne przelewy

Właściciele niewielkiej firmy komputerowej zrobili przelew na 11 000 zł, ale pieniądze nigdy nie dotarły do ich kontrahenta. Mężczyźni dokładnie sprawdzali wpisywany numer konta, w historii przelewów też był prawidłowy. Oszustwo wyszło na jaw dopiero na potwierdzeniu przelewu. Ich bank pieniędzy zwrócić nie zamierza. Przed hakerami każdy musi się bronić sam.

Łukasz Cichy i Sławomir Ziółkowski prowadzą małą firmę komputerową. Ich historia może być przestrogą dla wszystkich, którzy wykonują przelewy przez internet. A robią to dziś już prawie wszyscy. Mężczyźni stracili prawie 11 000 zł. 

- Wpisałem numer rachunku kontrahenta, kliknąłem zlecenie przelewu, na ekranie wszystko wyglądało poprawnie, wpisałem kod sms. W historii przelewu nadal widniał prawidłowy numer konta – mówi pan Łukasz.

- Nikt się nie spodziewa, że to może być w taki sposób zrobione, że widzimy prawidłowy numer konta, a za chwilę dostajemy potwierdzenie przelewu na inny numer konta. Przed tym naprawdę ciężko jest się zabezpieczyć  - dodaje pan Sławomir.

Pan Łukasz zaczął sprawdzać historię rachunku na koncie firmy w Idea Banku. Tam widniał prawidłowy numer konta. Ale kiedy mężczyzna wydrukował potwierdzenie przelewu, na nim widniał już inny numer rachunku. Jak to możliwe?

- Jeżeli mamy na komputerze wirusa, to on jest w stanie zawładnąć wszytkim, co mamy na naszym ekranie. Wszystko
wygląda tak, jakbyśmy wykonywali standardowy przelew, a wirus podstawia swoje dane, a my widzimy cały czas ten prawidłowy numer, na który chcemy dokonać przelew – mówi Paweł Majtkowski, analityk finansowy.

- My musimy uregulować płatności u dostawców. Musieliśmy drugi raz wyłożyć tę kwotę, to dla nas duże obciążenie – mówi pan Sławomir.

Przedsiębiorcy złożyli reklamację do banku. Ten do odpowiedzialności się jednak nie poczuwa. Winą obarcza zawirusowany komputer klienta. Poprosiliśmy o stanowisko banku, ale nie odpowiedziano na nasze pytania. 

- W kwestii zabezpieczeń nie jesteśmy laikami. Mam zainstalowane oprogramowanie antywirusowe, zaraz po tej sytuacji przeprowadziłem dwukrotne skanowanie, dwoma progami, nie znalazły niczego - mówi pan Łukasz. 

- Zostaliśmy potraktowani przez bank na zasadzie spychologii, jak mało ważny klient,  zbyto nas – dodaje pan Sławomir.

Pieniądze z zawirusowanego przelewu trafiły na konto w innym banku, ale już ich tam nie ma. A do kogo konto należy, to tajemnica bankowa. My, jako klienci, nie możemy się od takich zawirusowanych przelewów ubezpieczyć, bo takich ubezpieczeń po prostu nie ma.

- Takich ubezpieczeń nie ma. Za rzadko zdarzają się takie sytuacje – mówi Paweł Majtkowski, analityk finansowy.

- Straciłem 11 000 zł. Każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji. W interesie banku jest, żeby zepchnąć winę na mnie, na moją firmę, na mój komputer. Obawiam się, że bez nagłośnienia sprawy zostanę zamieciony pod dywan – podsumowuje Łukasz Cichy, ofiara hakera.*

* skrót materiału

Reporterka: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl