Rodzice piją. O wnuka walczy babcia

Niepełnosprawny 7-letni Robert nie słyszał i nie mówił. Jego rodzice nie zadbali o to, by założyć mu aparat słuchowy. Wybrali alkohol. Chłopiec trafił do swojej babci i dzięki niej nadrabia zaległości. Niestety 66-letniej kobiety nie stać na opłacenie prywatnych lekcji z logopedą. Bez nich dalsze postępy dziecka będą niemożliwe.

- Babcia jest bardzo opiekuńczą osobą, która bardzo dba o to dziecko. Pomimo swoich lat, swoich chorób i wieku, radzi sobie znakomicie – mówi Małgorzata Pacelt-Frąckiewicz, dyrektorka przedszkola Raj w Łodzi, do którego chodzi Robert.

66-letnia Danuta Maliszewska z Łodzi jest wdową. Nigdy nie przypuszczała, że spadnie na nią cały ciężar wychowywania 7-letniego, niepełnosprawnego wnuka. Jej jedynej córce sąd ograniczył prawa rodzicielskie. Ograniczył je również ojcu chłopca. Pani Danuta nie potrafi zrozumieć, dlaczego alkohol był ważniejszy dla rodziców niż dziecko.

- Rodzice Roberta piją, nie pracują, szukają bez przerwy pracy i nic im z tego nie wychodzi albo pracują na czarno. Ja już na wszystkie strony z nimi rozmawiałam, żeby rodzinę utrzymać – mówi pani Danuta.

Niestety, nie udało się. Od 3 lat, postanowieniem sądu, pani Danuta jest rodziną zastępczą dla wnuka. Robert nie słyszał i nie mówił. Jego rodzice nigdy nie zadbali o aparat słuchowy dla dziecka. To babcia robi wszystko, żeby wnuk mógł się normalnie rozwijać. Ogromną i bezcenną pomoc otrzymuje w przedszkolu Roberta.

- Chodzi za darmo do tego prywatnego przedszkola, ale to tylko dzięki kierowniczce. Żadne przedszkole, ze względu na mowę, nie chciało go przyjąć – mówi pani Danuta.

- Robert jest u nas od dwóch lat. Jak go babcia odebrała od rodziców, był zaniedbany. Natomiast babcia postarała się o badania słuchu, przede wszystkim zaaparatowała dziecko. Wtedy mogliśmy podjąć wszelkie działania stymulujące jego rozwój – mówi Małgorzata Pacelt-Frąckiewicz, dyrektorka przedszkola Raj w Łodzi.

W przedszkolu wisi apel o pomoc finansową dla Roberta i jego babci.

- Rodzina jest w ciężkiej sytuacji, a Robert powinien mieć dodatkowe zajęcia w domu, przynajmniej logopedyczne, ćwiczące aparat mowy. Raz dziennie w przedszkolu to za mało – mówi Małgorzata Pacelt-Frąckiewicz, dyrektorka prywatnego przedszkola Raj w Łodzi.

Żeby chłopiec mógł nadrobić zaległości w mowie musi mieć dodatkowe, prywatne  lekcje z logopedą. To koszt około 50 złotych za godzinę. Babci nie stać na taki wydatek. Sama stara się uczyć wnuka mówić. Jako rodzina zastępcza  dostaje z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej 660 zł na wnuka. Gdyby nie była rodziną spokrewnioną, mogłaby dostawać 400 złotych więcej.

- Przypuszczam, że to wynika z zapisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, które odsyłają do tego, że to są najbliżsi krewni, którzy mają pewne zobowiązania wobec  dzieci. Natomiast potrzeby dzieci z całą pewnością są takie same – mówi Jacek Kędzierski, kierownik Wydziału Wspierania Rodzinnej Pieczy Zastępczej MOPS w Łodzi.

- Kupiłam brystol, blok  techniczny i sama zrobiłam odpowiednie karty do gry (pomocne w ćwiczeniach logopedycznych – przyp. red.)  Trzeba było ręcznie wszystko porobić. Trochę z gazet, trochę sama rysuję, tak musi być. No, bo kto mi pomoże? – pyta pani Danuta i dodaje: córka nie zadzwoniła ani do niego, ani do mnie. To jest niemożliwością, takie postępowanie matki, ojca. Nic nie poradzę, że oni nie przychodzą, nie będę ich szukała. Oni powinni jego szukać. *

* skrót materiału

Jeśli chcą państwo pomóc pani Danucie, prosimy o kontakt z redakcją 22 514 41 26 lub interwencja@polsat.com.pl

Reporterka: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl