Zemsta hospicjum? Chce ograniczenia praw do synka

Okrutny cios w rodziców śmiertelnie chorego, 8-miesięcznego dziecka. Warszawskie Hospicjum dla Dzieci rozwiązało z nimi współpracę, bo - wbrew zaleceniom lekarzy hospicjum - skorzystali oni z pomocy szpitala, gdzie podano mu inne leki. Skreślenie z listy pacjentów to nie wszystko. Hospicjum walczy w sądzie o ograniczenie małżeństwu władzy rodzicielskiej.

Pani Monika i pan Daniel z Grodziska Mazowieckiego nie spodziewali się, że pomoc hospicjum domowego zakończy się dla nich takim koszmarem. Rodzice śmiertelnie chorego, 8-miesięcznego Nikodema od tygodnia martwią się nie tylko o zdrowie i życie syna, ale także o to, że mogą mieć ograniczone prawa rodzicielskie.

- Informowaliśmy ich codziennie, jak dziecko się czuje, czy coś zauważamy. Przyjeżdżali, uzupełniali sprzęt, wypożyczyli nam go dużo, zwracali za wszystkie leki. Współpraca była jak najbardziej pozytywna – opowiada Daniel Siemiątkowski, ojciec Nikodema.

Jak twierdzą pani Monika i pan Daniel, problemy rozpoczęły się dwa tygodnie temu. Ich syn zaczął mieć problemy oddechowe i gorączkę. Lekarze z hospicjum zalecili obserwację. Rodzice Nikodema skonsultowali dziecko z lekarzem pierwszego kontaktu.

- W środę bodajże była pani doktor hospicyjna, przebadała i nie stwierdziła nic u dziecka. Jednak dostał gorączki i zaczął się czuć jeszcze gorzej. Właściwie tak przypadkiem była u nas pani doktor rejonowa. Ona go osłuchała i stwierdziła, że jest zapalenie płuc. Wysłała nas do szpitala w celu potwierdzenia. Lekarze szpitalni potwierdzili, że jest to obustronne zapalenie płuc i przepisali antybiotyk – opowiada pan Daniel.

- Następnego dnia dostaliśmy informację, że w związku z tym, że przyjechał do nas jakiś lekarz nie wiadomo skąd, że pojechaliśmy do szpitala, przyjęliśmy antybiotyk, wypisują nas z hospicjum i będą zabierali sprzęt. Pani doktor powiedziała, że zmniejszają dawkę morfiny. Nie zgodziłam się, zażądałam pisemnej informacji, co jest powodem zmniejszenia morfiny – opowiada pani Monika.

- Z antybiotykiem to jest sprawa, bardzo taka... rozdmuchana. My podajemy antybiotyki w hospicjum. U tego dziecka wielokrotnie byli nasi lekarze i nie widzieli potrzeby, żeby włączać ten antybiotyk – mówi dr Artur Januszaniec, prezes Fundacji Warszawskie Hospicjum dla Dzieci.

Medycy z hospicjum nie tylko wypisali Nikodema z listy swoich pacjentów, ale złożyli również wniosek w sądzie o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Warszawskie Hospicjum dla Dzieci wyjaśnia, że takie mają procedury w sytuacji, kiedy brakuje zaufania pomiędzy lekarzami a rodziną pacjenta.

- Warszawskie Hospicjum zawiadomiło sąd, że rodzice w sposób niewłaściwy stosują leki opioidlane, to są mocne środki uśmierzające ból. To było podstawą decyzji fundacji o wystąpieniu do sądu o zawieszenie władzy rodzicielskiej – opowiada Katarzyna Kisiel, rzecznik ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Warszawie

- Rodzice stosowali leczenie zgodnie z naszymi zaleceniami do pewnego momentu. Niestety, w pewnym momencie odmówili respektowania naszych zleceń – mówi dr Artur Januszaniec, prezes Fundacji Warszawskie Hospicjum dla Dzieci.

Pani Monika jest w czwartym miesiącu ciąży. Boi się, że stres związany z walką z hospicjum może zaszkodzić także jej nienarodzonemu dziecku. 8-miesięczny Nikodem jest pod opieką lekarza pierwszego kontaktu. Rodzina chłopca ma nadzieję, ta sytuacja nie będzie miała wpływu na stan jego zdrowia.

- Cały czas żyjemy jak na szpilkach. W każdej chwili może ktoś przyjść i zbabrać nam sprzęt potrzebny dziecku do życia albo co gorsze zabrać nam dziecko – mówi pan Daniel.

- Nikoś potrzebuje od nas miłości. Potrzebuje rutynowych działań, typu: inhalacje, oklepywanie, odsysanie, karmienie, ale najważniejsza jest miłość. Jeśli nam go zabiorą, to kto mu to da? – rozpacza Teresa Siemiątkowska, babcia Nikodema.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl