20 centymetrów podwórka! Wywłaszczenie po poznańsku

Skandaliczne wywłaszczenie w Poznaniu. Na mocy specustawy państwo Czaparowie stracili połowę swojej działki. Pozostał na niej właściwie sam dom, z którego rodzina wychodzi wprost na teren miasta. Zostawiono im... 20 centymetrów swobody. Nie ma dojazdu do posesji. A wszystko przez budowę... centrum handlowego.

W niewielkim domu w Poznaniu państwo Czaparowie mieszkają od kilkudziesięciu lat. Pan Eugeniusz prowadzi tam także działalność gospodarczą – zakład kowalski i ślusarski, który przejął od swojego teścia. W latach 60. rodzinna działka Czaparów była kilka razy większa, ale już wtedy ponad dwa tysiące metrów zabrano pod budowę drogi.

- Mam jeszcze testament dziadka, gdzie jest napisane, że ziemi w obce ręce nie można oddać. Jestem jedyną osobą z rodziny, która trzyma ten kawałek ziemi, żeby dziadka zadowolić, ale chyba się nie uda – opowiada Barbara Czapara.

Od kilku lat do państwa Czaparów docierały informacje, że w okolicy powstanie galeria handlowa i będzie przebudowywana droga. Nie wiedzieli jednak, jak bardzo ta nowa inwestycja zmieni ich dotychczasowe życie.

- Gdyby nie galeria, to miasto by tej drogi nie robiło. Dodaje dwa pasy, jeden zaraz za nami będzie skręcał do galerii, on jest dla klientów galerii – mówi Eugeniusz Czapara.

We wrześniu państwo Czaparowie dostali pismo, że w związku z przebudową drogi zostają w drodze specustawy pozbawieni częśći swojej nieruchomości. Z 480 metrów kwadatowych zostanie im połowa. Tuż za oknem pani Barbara i pan Eugeniusz będą mieć pas zieleni, chodnik, drogę rowerową i cztery pasy jezdni.

- Ludzie przechodząc chodnikiem będą mogli zaglądać, co ja robię w domu. Będę musiała zamontować jakieś żaluzje, ale nie wyobrażam sobie, żeby cały dzień siedzieć tak w domu – mówi pani Barbara.

- My praktycznie wychodzimy 20 cm z naszej werandy i jesteśmy na terenie miasta. Nie wiem jak będziemy żyć. Może nad domem zrobię sobie schody, bo nie mam dojścia do kotłowni, do warsztatu, nie mam gdzie postawić samochodu ani przyczepy – dodaje pan Eugeniusz.

Państwo Czaparowie próbowali się odwoływać do różnych instytucji. Bezskutecznie. Wywłaszczeni mieszkańcy Poznania mają pretensje i do inwestora, i do władz miasta, które zgodziły się na taki przebieg drogi.

- To nie jest tak, że przyjechał projektant i zaczął coś kreślić według swojego projektu.
Bazował na dokumentach otrzymanych od miasta - mówi Filip Gruszczyński, rzecznik galerii Posnania.

- To są zawsze bardzo trudne sytuacje, trudno oszacować wartość sentymentalną, ale z punktu widzenia użytkowników to jest konieczność – przekonuje Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu. Innego zdania jest Barbara Czapara: Rozumiem, gdyby nie było drogi i inwestyca połączyłaby jedną wieś z drugą. To byłby cel publiczny, ale droga dojazdowa do galerii?

Za ziemię zabraną w drodze specustawy państwu Czaparom należy sie odszkodowanie. Ale za 120 tysięcy złotych nie kupią innego domu.

Reporter: Dlaczego nie zabrano im całej nieruchomości? Dlaczego nie dano sensownego odszkodowania, tylko zabrano im kawałek i teraz zostanie im 20 cm przy wyjściu z domu?
Tomasz Libich, Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu: W trybie tej ustawy jest możliwość przejęcia całości, jeśli zostaje bardzo niewielki skrawek, czy obszar działki, która zostaje wykorzystana pod budowę drogi publicznej. To nie jest niewielki skrawek zostaje większa część.

I w tej większej części, bez dojazdu, państwo Czaparowie będą musieli dalej żyć. Codziennie zastanawiają się - jak?*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl