Oszukany przez CBŚ. Zamiast 137 000 zł - 8 000

Leszek Klepacki z Lublina czuje się oszukany przez policję. Biegły z zakresu zamówień publicznych wykonał umówioną pracę dla Centralnego Biura Śledczego, ale umówionej zapłaty nie dostał. Za kilka miesięcy ślęczenia nad dokumentami i sporządzenie fachowej opinii jego zespół miał otrzymać 137 000 zł. Policja z umowy wycofała się w ostatnim momencie. Teraz proponuje 8000 zł. Panu Leszkowi nie pomogły nawet sądowe wyroki.

- Oni mówią: „Nie, bo nie”. Jak w kultowym filmie Miś. „Co mi pan zrobi, nie mam pańskiego okrycia”. To samo mówi policja: nie wypłacę, bo nie mam takiego kaprysu - mówi Leszek Klepacki z Lublina. Mężczyzna od 20 lat jest biegłym z zakresu zamówień publicznych. Od lat współpracuje z instytucjami państwowymi. Pod koniec 2012 roku otrzymał propozycję z Centralnego Biura Śledczego.

- Oficer CBŚ zatelefonował i zapytał, czy byłbym zainteresowany stworzeniem opinii dotyczących procedur związanych z prawem zamówień publicznych, konkretnie procedury dotyczyły realizacji inwestycji w miejscowości Płock – opowiada pan Leszek.

Wszystko odbyło się formalnie – CBŚ oficjalnie powołało pana Leszka na biegłego. Ustalono, że sporządzenie rzetelnej opinii zajmie 650 godzin, a koszt każdej godziny to 300 zł. Pan Leszek poprosił o pomoc swoich współpracowników.

- Był to rok 2013. Pracowaliśmy od stycznia do maja. Na początku miało to być kilka spraw, potem spraw zrobiło się kilkanaście – opowiada Arkadiusz Koralewski, który współpracował z panem Leszkiem.

- Fizycznie to było kilka tysięcy dokumentów, to było kilkadziesiąt segregatorów. Honorarium za sporządzoną opinię dotyczyło 4 osób – mówi pan Leszek.

Opinię oceniono wysoko. Problem pojawił się, kiedy przyszło do płacenia. CBŚ nieoczekiwanie zmieniło swoje postanowienie - zamiast kwoty 137 000 zł, zaproponowało panu Leszkowi 21 000, a ostatecznie wypłaciło 8 000!

- Wydajemy pieniądze publiczne i mamy określone przepisy, które musimy stosować w tego typu przypadkach, które mówią, że takiej kwoty biegłemu nie można było wypłacić. Policjant, który wydał postanowienie o wysokości honorarium, nie musi znać przepisów finansowych, on ich nie znał. W tym zakresie toczy się w CBŚ kontrola – mówi Katarzyna Balcer z Centralnego Biura Śledczego.

Zbulwersowany tym, że kto jak kto, ale policja nie przestrzega umowy, pan Leszek poszedł do sądu. Zaskarżył nowe postanowienie Centralnego Biura Śledczego.

- Bez kłopotu uzyskałem postanowienie, które uchyliło to drugie postanowienie CBŚ, zawierające niższą kwotę wynagrodzenia. Uważałem, że sprawa jest definitywnie zamknięta – mówi pan Leszek.

- Po uchyleniu postanowienia zmieniającego kwotę ze 137 000 na 21 972 zł, organy prowadzące postępowanie przygotowawcze ponownie wydały w sierpniu 2014 roku kolejne postanowienie, które znów zmieniało kwotę przyznanego wynagrodzenia na 21 972 zł – mówi Iwona Wiśniewska-Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku.

To postanowienie sąd także uchylił. Dziś jedynym prawomocnie obowiązującym jest to na 137 000 zł. Policja o tym wie, ale niewiele to zmienia.

- Mamy tutaj do czynienia z przypadkiem, kiedy to pierwsze postanowienie policjanta jest obowiązujące, bo kolejnych policjant nie miał prawa wydać. Sąd nigdzie jednak nie stwierdził, że ta kwota się panu Leszkowi należy. Sąd stwierdził prawomocność dokumentu, a nie kwoty. Nie ma jeszcze decyzji, czy ktoś nie popełnił błędu wydając postanowienie o kwocie 137 000 zł – twierdzi Katarzyna Balcer z Centralnego Biura Śledczego.

- Oni stoją ponad prawem, ponad wymiarem sprawiedliwości. Stanowią prawo sami dla siebie – podsumowuje pan Leszek.*

* skrót materiał

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl