Bez odszkodowania za wypadek w pracy

Ofiara wypadku w pracy walczy o odszkodowanie. Tadeusz Malewski z Blachowni złamał kręgosłup po upadku z rusztowania. Sąd skazał pracodawcę pana Tadeusza za zaniedbania na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Pan Tadeusz rozpoczął walkę o odszkodowanie na drodze cywilnej. Niestety, to co dla jednego sądu było oczywiste, dla drugiego już nie jest.

Pan Tadeusz Malewski z Blachowni niedaleko Częstochowy ma 58 lat. Jeszcze osiem lat temu był szczęśliwym mężem, ojcem trojga dorosłych dzieci. Zdrowym, pracującym mężczyzną. Dziś przykuty jest do wózka inwalidzkiego.

Pan Tadeusz był zatrudniony w firmie budowlanej Krzysztofa K. Do 13 lipca 2007 roku. Tego feralnego dnia jego życie zmieniło się nieodwracalnie. Pan Tadeusz  spadł z  rusztowania na chodnik. Cudem uniknął śmierci, jednak będzie kaleką do końca życia.

Pan Tadeusz po długim leczeniu i rehabilitacji postanowił z byłym pracodawcą walczyć. Ze swoją sprawą poszedł do sądu.

- Pracodawca dostał  6 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.  Ucieszyłem się z wyroku, bo miałem możliwość walki o odszkodowanie, rentę i zadośćuczynienie – mówi pan Tadeusz.

Niepełnosprawny pan Tadeusz walczył dalej. Założył sprawę cywilną o odszkodowanie - żądał ponad 300 tysięcy złotych i renty. Jednak  trzy lata po wypadku, ku zaskoczeniu pana Tadeusza, okazało się, że sprawę cywilną przegrał.

- Biegły zauważył, że jeśli szelki były, to nie można mówić o zaniedbaniach ze strony pracodawcy. Jednocześnie dopatrzono się wad w rusztowaniach, ale sąd ocenił, że te wady nie miały bezpośredniego wpływu na wypadek – informuje Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.

- Trudno powiedzieć, gdzie jest sprawiedliwość – komentuje pan Tadeusz.

Mężczyzna odwołał się od wyroku i walczył dalej. Próbował porozumieć się z Krzysztofem K. Były pracodawca wypłacił mu 100 tysięcy złotych.  Pan Tadeusz żądał więcej. Pieniądze otrzymane od Krzysztofa K. , jak twierdzi, wydał na leczenie, opiekę, przystosowanie mieszkania i rehabilitację.

Jak twierdzi pan Tadeusz, brakuje mu pieniędzy. Żona nie może pracować, gdyż opiekuję się nim całą dobę. Żyją za 1500 złotych miesięcznie. Mężczyzna walczy w sądzie, ale sprawa ciągnie się już od kilku lat.

- To rzeczywiście trwa, ale to są trudne i skomplikowane sprawy. Został powołany nowy biegły, który wydał opinię która w pewnych szczegółach różni się od opinii wcześniejszej. Sąd docieka, jaka jest prawda – mówi Bogusław Zając z Sąd Okręgowego w Częstochowie.

Były pracodawca pana Tadeusza nie zgodził się na oficjalną rozmowę.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz 

interwencja@polsat.com.pl