W pierwsze urodziny córki zabił jej matkę
Zamordował na oczach córeczki. Marta Witkowska z Zielonej Góry wyrzuciła swojego partnera z domu, bo był agresywny. Mężczyzna odwiedził ją w pierwsze urodziny ich córki. Wpadł w szał i na oczach dziecka zamordował panią Martę. Zadał jej kilkadziesiąt ciosów nożem, głównie w głowę. Jerzy M., to były funkcjonariusz żandarmerii wojskowej. Grozi mu dożywocie.
– Zamordował ją po prostu jak prosiaka, a wyrzucił do piwnicy jak worek ziemniaków. Cała głowa to rana na ranie – mówi Barbara Witkowska, matka zamordowanej pani Marty.
Niespełna miesiąc temu przed Sądem Okręgowym w Zielonej Górze ruszył proces, w którym oskarżonym jest 37-letni Jerzy M. Na mężczyźnie ciąży zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem.
– W centrum Zielonej Góry doszło do zabójstwa. Konkubent zabił konkubinę i matkę ich wspólnych dzieci – mówi Anna Drobek, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego - rodziców pani Marty.
- 15 minut przed godziną 12 puściła mi „strzałkę”. Ja do niej dzwonię, a ona taka… ja córkę już znałam. Zdenerwowanym głosem do mnie mówi: mamusia, ja zaraz do ciebie oddzwonię. Zdecydowaliśmy, że jedziemy do Zielonej góry, bo tam się coś musiało wydarzyć – opowiada Barbara Witkowska, matka pani Marty.
Dziś wszyscy zastanawiają się dlaczego Jerzy M. - były funkcjonariusz żandarmerii wojskowej dokonał tak makabrycznej zbrodni. Prawdopodobną przyczyną tragedii może być to, że Marta Witkowska kilka miesięcy wcześniej nie chciała już mieszkać z mężczyzną, który ją bił.
- Nie akceptowała go z podstawowego powodu: nie angażował się w potrzeby rodziny. Pani Marta była osamotniona w tym związku, do tego jeszcze jego agresja fizyczna i słowna. W końcu zadecydowała, że chce zamieszkać sama z dziećmi – mówi Anna Drobek, pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, rodziców pani Marty.
- Znam syna i wiem, że jest porządnym człowiekiem. Trafiła mu się ta depresja i tyle. Tam jakieś nieporozumienia psychiczne musiały być. Wie pan, syn się nie zwierzał, nie skarżył, a ja tam nie mieszkałem i nie utrzymywałem bliższych kontaktów - powiedział nam Ryszard M. ojciec Jerzego M.
W tragedii, do której doszło najbardziej pokrzywdzone są dzieci: siedmioletni Dawid i dwuletnia Wiktoria.
– Pytam jej, Wikunia, a ty widziałaś, co tata mamie zrobił? „Tak baba” i mi pokazuje, że głowa, „babuś, nóź” – mówi Barbara Witkowska, matka pani Marty.
- Ten człowiek ma postawiony zarzut zabójstwa swojej konkubiny ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu kara pozbawienia wolności nie niższa niż 12 lat z możliwością orzeczenia kary najwyższej tj. dożywotniego pozbawienia wolności – informuje Ryszard Rólka, rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.
- To są nasze wnuki. Ppodjęliśmy decyzję, że musimy je wychować, jesteśmy to winni naszej córce – mówi Barbara Witkowska, matka pani Marty.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia