Odnaleźli się po 30 latach – teraz szukają sióstr

Pan Sławomir i pan Dariusz nie wiedzieli o swoim istnieniu. Biologiczni bracia po 30 latach odnaleźli się na portalu społecznościowym. Dziś próbują odnaleźć swoje siostry: 38-letnią dziś Lucynę Dębiec i rok starszą Renatę Dębiec. Rodzeństwo zostało rozdzielone w dzieciństwie. Siostry trafiły do różnych domów dziecka, a później do adopcji.

- Ona taka urodna była, kręcone włoski, a druga blondynka. Malutkie były, a teraz to już są panny. Nie poznałabym ich – rozpacza pani Irena, której odebrano dzieci.

Spotkali się po 30 latach dzięki portalowi społecznościowemu. Dwaj bracia: 37-letni Sławek i 35-letni Darek byli rozdzieleni adopcją i nie wiedzieli o swoim istnieniu. Pan Sławomir był już dorosły, kiedy postanowił dowiedzieć się, kim byli jego biologiczni rodzice. Na portalu społecznościowym odnalazł o dwa lata młodszego od siebie mężczyznę z tej samej miejscowości i o tym samym nazwisku, co jego biologiczna matka.

- Jeszcze przed ślubem powiedziałem żonie, że byłem adoptowany. Ona któregoś dnia wpadła na pomysł, żeby poszukać rodzeństwa. Napisała do niego o imiona rodziców. Zgadzały się i tak to wyszło – opowiada pan Sławomir.

Od 2012 r. bracia widują się regularnie i przy każdym spotkaniu zastanawiają się, jak odnaleźć ich dwie rodzone siostry - Lucynę Dębiec, urodzoną 18 marca 1977 r. i Renatę Dębiec urodzoną 21 kwietnia 1976 r.

- Niestety, nie udało się odnaleźć akt w archiwum Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu. Prawdopodobnie wynika to z tego, że akta te zostały zniszczone. Okres przechowywania tego rodzaju spraw jest stosunkowo krótki. Z dodatkowych zapisków wynika, że prawdopodobnie doszło do przysposobienia tych dzieci z początkiem lat 80. - mówi Marek Nowak, rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

Dariusz Dębiec wychowywał się w rodzinnym domu razem z przyrodnią siostrą i bratem. O rodzeństwie zabranym do domu dziecka jego matka mówiła niechętnie. W domu był problem z alkoholem. Matka pana Darka, pani Irena, do dziś z trudem wspomina dzień, gdy milicja siłą odebrała jej dzieci.

- Lucynka była starsza, Renatka rok młodsza, a Sławek malutki, w wózku był. Przyjechałam, dzieci nakarmiłam, a tu wjeżdża milicja i pogotowie. Wzięli dzieci, ja awanturę zrobiłam. Mało sobie życia nie odebrałam – rozpacza Irena Dębiec, której odebrano dzieci.

- Dzieci płakały i ludzie tu płakali. To przykre patrzeć. Do dzisiaj wspomnienie tego jest trudne – dodaje pan Tadeusz, sąsiad pani Ireny.

Pani Irena twierdzi, że przez wiele tygodni walczyła, by odzyskać dzieci. Kobieta nie wie dokąd trafiły jej córki. Pan Darek i pan Sławek również nie mogą uzyskać żadnych informacji. Od lat słyszą tę samą odpowiedź - biologiczne rodzeństwo po adopcji to już nie rodzina.

- Siostry były tu obie, jedna poszła do domu dziecka w Skopaniu (A stamtąd do rodziny zastępczej – przyp. red.) druga u nas czekała na adopcję. Tyle mogę powiedzieć. Nic więcej, innych adresów nam nie wolno ujawnić – powiedział pracownik domu dziecka w Stalowej Woli.

Pan Darek i pan Sławek są szczęśliwi, że po latach się odnaleźli. Mają nadzieję, że dzięki telewizji 39-letnia pani Renata i 38-letnia pani Lucyna dowiedzą się o ich poszukiwaniach i będą chciały się z nimi spotkać.

- Lucyno, Renato nie obawiajcie się nas. Odezwijcie się. Czekamy z utęsknieniem. Odezwijcie się, jak obejrzycie ten program – apelują pan Sławomir i pan Dariusz.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl