Przez 153 zł długu może stracić mieszkanie!

Pan Krzysztof może stracić mieszkanie przez 153 zł długu. Mężczyzna toczył spór o rachunek za wodę z firmą, od której wynajmował kilka lat temu lokal. Firma zdobyła sądowy nakaz zapłaty i zgłosiła się do komornika. Urzędnik zajął nieruchomość wartą 200 tys. zł.

Krzysztof Gadomski z Brzegu Dolnego ma 29 lat. Kilka lat temu wynajął mieszkanie od jednej z firm z Brzegu Dolnego. Po pewnym czasie kupił jednak mieszkanie i wyprowadził się z wynajmowanego lokalu.

Mężczyzna wyprowadził się z wynajętego lokalu. Kilka miesięcy później, jak twierdzi pan Krzysztof, firma zażądała od niego zaległej opłaty za wodę - 153 zł. Mężczyzna nie chciał zapłacić, uważa iż należność naliczono mu niesłusznie.

- Nie zgodziłem się z tą opłatą z tego względu, że wodomierz znajduje się na klatce, a naliczanie ryczałtowe nie jest współmierne do tego rzeczywistego zużycia. Ponieważ nie było protokołu zdawczo-odbiorczego, nikt nie był w stanie mi powiedzieć, ile faktycznie zużyłem wody – opowiada mężczyzna.

Jak twierdzi pan Krzysztof, nie mógł porozumieć się z firmą. Czas upływał, a mężczyzna wierzył, że sprawa została zamknięta. Niestety, dwa lata temu sąd wydał panu Krzysztofowi nakaz zapłaty.

- Nie było rozprawy sądowej, ponieważ sprawa się toczyła w postępowaniu uproszczonym. Po otrzymaniu pozwu wraz z dokumentami, sąd wydał nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym – informuje Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.

- Rozprawa odbyła bez mojej wiedzy, ponieważ wezwania do sądu zostały wysłane na stary adres. Wierzyciel tłumaczy się tym, że ja podałem mu taki adres. Próbowałem skorygować ten adres, prowadziłem korespondencję mailową z tą firmą i podawałem, że ja już nie mieszkam pod tym adresem. Mimo wszystko te listy wysyłane były pod błędny adres – mówi pan Krzysztof.

Firma oddała sprawę do komornika. A ponieważ pan Krzysztof obecnie nie pracuje, komornik za dług 153 złotych zajął mu remontowane obecnie mieszkanie - warte  200 tysięcy złotych.  Co więcej, zajęcie nieruchomości przez komornika zostało także  wpisane do księgi wieczystej.

- Gdybym nie był komornikiem, powiedziałbym z całą stanowczością, że to jest chore. Pytanie tylko, na jakim poziomie wyznaczymy granicę tej egzekucji z nieruchomości. Na 100 zł, 1000 zł, 5000 zł, 100 tys. zł?  Gdzie tę granicę wyznaczyć? I dlaczego? – pyta Andrzej Kulągowski, rzecznik Izby Komorniczej w Warszawie.

Komornik za 153 złote licytuje mieszkanie, oddaje kwotę wierzycielowi, a resztę właścicielowi. Czy to nie jest absurdalne? 

- Uważam, że to jest chore, bo mogę nakraść za 400 zł i nie będę z tego tytułu żadnych konsekwencji ponosił, bo to jest niska szkodliwość czynu. A tutaj za 150 zł ktoś straszy mnie zabraniem mieszkania – odpowiada pan Krzysztof.

Próbujemy porozmawiać z firmą, która wynajmowała panu Krzysztofowi mieszkanie. Chcemy wiedzieć, dlaczego wierzyciel nie wskazał komornikowi innych środków do zajęcia, a jedynie mieszkanie. Niestety, sprawy nie chciano komentować przed kamerą.

Niestety, dziś nie jest już ważny sprzeciw mężczyzny wobec działań firmy. Na to jest już za późno. Jeśli pan Krzysztof nie zapłaci, komornik wyznaczy datę licytacji mieszkania  i je sprzeda. I wszystko będzie zgodnie z prawem.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl