10 lat po tragedii w Katowicach: ofiara upokorzona

Zbigniew Wełmiński był ostatnią osobą, którą udało się uratować spod zawalonej hali w Katowicach. W 2006 roku, podczas wystawy gołębi, na ludzi runął dach. Po wielu sądowych bataliach pan Zbigniew dostał od państwa blisko 80 tys. zł odszkodowania. Pieniądze wydał na rehabilitację. Teraz okazuje się, że ma zwrócić 20 tys. zł.

Tragedią w Katowicach żyła cała Polska. Zginęło wówczas 65 osób, a ponad 170 zostało rannych. Pan Zbigniew leżał pod kilkumetrową warstwą gruzów stali i betonu.

- Czekałem przez 6 godzin. Było bardzo zimno, straciłem nadzieję, że wrócę do żywych. Pogodziłem się z tym, czułem bardzo głęboki spokój - opowiada pan Zbigniew i dodaje: W końcu się do mnie dokopali. Okazało, że byłem tak przygwożdżony, że nic nie zrobią. Ratownik się do mnie zsunął, złapał mnie za rękę, powiedział, że będzie mnie trzymał do końca.

Pan Zbigniew przeżył, ale był świadkiem dramatów, o których zapomnieć się nie da. Jak twierdzi, wspomnienia prześladują go w koszmarach do dziś.

- Największą traumę miałem, i to pozostanie mi na całe życie w pamięci, jak jeden facet powiedział nagle: ludzie, ja nie ma nóg. Potem już nic więcej nie powiedział. Leżałem z gościem, który miał na swoich nogach martwe dziecko. Wiedział, że ono nie żyje, ono miażdżyło mu nogi. Do końca, aż go uratowali, dziecka nie ściągnął - wspomina pan Zbigniew.

Mężczyzna przez długie lata walczył o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Po wielu sądowych bataliach wygrał blisko 80 tys. zł. Całą kwotę przeznaczył na leczenie i rehabilitację. Dlatego przeżył szok, kiedy blisko rok temu to on został pozwany. Prezydent Chorzowa w imieniu Skarbu Państwa domaga się blisko 20 tysięcy złotych.

- W wyniku dwóch różnych, prawomocnych wyroków powstała w kwocie różnica. Pierwszy wyrok prawomocny, z którego egzekwował pieniądze pan Wełmiński, do której to egzekucji był w pełni uprawniony, wyegzekwował kwotę wyższą.
Niestety, obowiązkiem prezydenta, w tym przypadku reprezentującego Skarb Państwa było wystąpienie na drogę sądową celem wyegzekwowania tej różnicy - mówi Marek Stańko, adwokat Miasta Chorzów.

- Domaganie się teraz od pana Wełmińskiego jakichkolwiek kwot, które nie są należne Skarbowi Państwa i prezydentowi Miasta Chorzowa, jest etycznie kontrowersyjne - uważa Piotr Ochalik, pełnomocnik pana Zbigniewa.

Przez kolejne sprawy pan Zbigniew podupadł na zdrowiu. Kilka miesięcy temu przeszedł udar mózgu. Zmaga się również z problemami z sercem.

- Litera prawa, która determinuje działania prezydenta, w moim odczuciu mija się z interesem społecznym. I to jest istota problemu - mówi Marek Stańko, pełnomocnik Miasta Chorzów.

Za kilka miesięcy odbędą się uroczyste obchody 10. rocznicy tragedii. Dla wielu ofiar to 10 lat walki o pomoc i ludzką godność.

- Z tatą widzę się co jakiś czas i ciągle słyszę, że wpłynął nowy pozew, jest nowe odwołanie… To się nie może skończyć i to jest najgorsze w tym wszystkim. Co kwartał jest jakaś rozprawa - podsumowuje Paweł Wełmiński, syn pana Zbigniewa.*

* skrót materiału

Reporter: Agnieszka Zalewska

azalewska@polsat.com.pl