Strażacy vs. wójt. Walka o wóz strażacki

Strażacy ochotnicy z Dziadkowa niedaleko Wrocławia od dawna marzą o wozie strażackim. Niedawno pojawił się taki na terenie gminy. Trafił jednak do innej jednostki, która od razu go sprzedała. Najprawdopodobniej na złom. Strażakom z Dziadkowa wóz mógłby służyć przez długie lata. Dlaczego tak się nie stało? Strażacy wskazują na konflikt z wójtem Gminy Cieszków Ignacym Mieczknikowskim, który jest jednocześnie prezesem zarządu gminnego OSP.

Ochotnicza Straż Pożarna w Dziadkowie działa od 69 lat. Wieś leży przy drodze krajowej numer 15, 70 km od Wrocławia. Od kilku lat strażacy są w konflikcie z wójtem gminy Cieszków Ignacym Miecznikowskim. Strażacy uważają, że z powodu tej różnicy zdań, wójt chce zamknąć ich jednostkę.

- My jesteśmy przy drodze krajowej, są tu dwa takie newralgiczne punkty. Jeden to zakręt, gdzie jest bardzo dużo wypadków, również  śmiertelnych i drugi, gdzie najsłynniejszym wypadkiem był wypadek zespołu Varius Manx - mówi Wacław Korda, członek Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) w Dziadkowie.

- Nie mamy sprzętu, nie mamy przeszkolonych ludzi, nie mamy umundurowania, praktycznie nie możemy sprawnie działać, nikomu pomóc – żali się Robert Żywiczko, prezes OSP w Dziadkowie.

- Moje relacje z prezesem OSP nie są dobre i bez ogródek powiem: to jest prywatna wojenka dwóch panów z jednostki OSP Dziadkowo – mówi Ignacy Miecznikowski, wójt Gminy Cieszków.

Remiza OSP w Dziadkowie kilka lat temu została sprzedana przez wójta na sklep. 26 ochotników na swoją siedzibę dostało ciasną, nieogrzewaną kotłownię. Ochotnicy walczą o przetrwanie, mimo że nie mają porządnego sprzętu ani mundurów. Do tego są jednostką pieszą. Chcieliby mieć chociaż jeden wóz strażacki, bo nie mają czym wozić motopompy.

Od pół roku prezes OSP w Dziadkowie próbuje wyjaśnić, gdzie jest wóz gaśniczy Tatra. W 2012 roku został on nieodpłatnie pozyskany od Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Nie do końca wiadomo, kto dostał wóz, bo wójt twierdzi, że Tatra nie należy do gminy.

- Tatra została przejęta zgodnie z protokołem przez jednostkę z Brzezina. Jednostka także zgodnie z zasadami, przepisami i zgodnie prawem tę Tatrę sprzedała. Ja nawet nie potrafię powiedzieć, gdzie dokładnie, ale trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie: mieli do tego prawo – zapewnia wójt.

- Nawet znaleźliśmy jedną Tatrę tutaj, w powiecie krotoszyńskim. Stoi na placu jako złom – mówi Robert Żywiczko, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Dziadkowie.

Sprzęt gaśniczy może dostać tylko ta jednostka OSP, która jest zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym. Jeżeli nie posiada takiego wpisu, to w świetle prawa nie istnieje. A jak się okazuje, nie wszystkie jednostki OSP mają uregulowaną sytuację prawną.

Reporter: Czy OSP w Brzezinach ma osobowość prawną, bo pan mi nie odpowiedział na to pytanie?
Wójt Ignacy Mieczknikowski: Musiałbym sprawdzić tak naprawdę.
Reporter: Ale pan jest prezesem i pan nie wie?
Wójt: Proszę panią, nie wiem wszystkiego.
Reporter: Ale ma czy nie ma, bo chyba nie ma?
Wójt: Z tego co wiem, to nie ma, ale to nie ma znaczenia dla całej sprawy. Żadnego. A Dziadkowo ma?
Reporter: No, nie ma i dlatego nie ma żadnego samochodu.
Wójt: Nie, to nie ma związku.

- To gmina Cieszków otrzymała samochód, bo Ochotnicze Straże Pożarne nie będące w rejestrze sądowym nie są osobowością prawną. Sprzęt może być przekazany gminie, to gmina jest właścicielem, a użytkownikiem jest ochotnicza straż – mówi Mateusz Łojek, były wiceprezes Zarządu Gminnego OSP w Cieszkowie.

Żeby otrzymać sprzęt gaśniczy, jednostka musi uzasadnić swój wniosek. Jest on opiniowany przez gminę oraz komendę powiatową i wojewódzką. Państwowa straż pożarna zawsze przekazuje sprzęt sprawny technicznie. Wszystko wskazuje na to, że Tatra pozyskana do gminy Cieszków od państwowej straży od razu została sprzedana na złom.

- Mówimy oczywiście o sprawnym, działającym sprzęcie pożarniczym. Głównie mówimy o pojazdach, które mogą być jeszcze wykorzystywane przez kilka, kilkanaście najbliższych lat – przekonuje Krzysztof Gielsa z Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.

- To jest przestarzały sprzęt, którego konserwacja, eksploatacja byłaby bardzo droga,  nieuzasadniona ekonomicznie. Mówiąc kolokwialnie byłaby czystą głupotą. Jednostka wzięła ten sprzęt, żeby go sprzedać na złom, czy do jakiejś firmy. Mieć pieniądze na prowadzenie działalności – twierdzi Ignacy Miecznikowski, wójt Gminy Cieszków.

- Nawet jeśli były jakieś usterki, to na pewno ich naprawa nie przekraczała wartości samochodu. Ten wóz dojeżdżał na akcje, gasił i wracał na bazę – mówi Mateusz Łojek, były wiceprezes Zarządu Gminnego OSP w Cieszkowie.

- Jeżeli my byśmy taką Tatrę dostali , to na pewno nie zostałaby sprzedana. Zostałaby wyremontowana i funkcjonowała w jednostce OSP w Dziadkowie – dodaje Robert Żywiczko, prezes  Ochotniczej Straży Pożarnej w Dziadkowie.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl