Przez pomyłkę komornika stracili majątek

Państwo Tułaczowie z Kakawy pod Kaliszem musieli spłacić dług zaciągnięty przez ich syna. Komornik zlicytował działki rolne, niestety jak okazało się, popełnił błąd. Zamiast jednej działki rolnej sprzedał tę, na której znajdował się dom. Nabywcy działki zapłacili za nią jedynie 18 tysięcy złotych.

Helena Tułacz ma 87 lat, jej mąż Wacław 89. Małżeństwo całe życie mieszkało w  domu we wsi Kakawa koło Kalisza. Niestety 9 lat temu przez pomyłkę urzędnika  dom stracili. Komornik miał sprzedać grunty rolne, a sprzedał dom.


-  Sami budowaliśmy dom. Dzieci były małe, więc napracowaliśmy się – mówi Helena Tułacz, która  straciła dom przez pomyłkę komornika.


- Zadłużenie wzięło się stąd, że brat wziął kredyt w wysokości  50 tysięcy złotych  w Banku Spółdzielczym Ziemi Kaliskiej  - mówi Krystyna  Okońska,  córka państwa Tułaczów.


-  Syn chciał  coś polepszyć, wziął  pieniądze i potem źle zaczęło się dziać  - mówi Helena Tułacz, która  straciła dom przez pomyłkę komornika.


Przed licytacją biegła rzeczoznawca i komornik sprawdzali, które działki można sprzedać,  by pokryć dług syna. Uczestnicy licytacji pamiętają, że mowa była wyłącznie o gruntach rolnych.


- Chodziło o ziemię rolną, którą komornik wymieniał.  Były licytowane trzy albo cztery działki, ale  teraz już nie pamiętam. Były wystawione jako działki rolne – mówi Mariusz Rosik, który brał udział w licytacji.


- Komornik miał zlicytować działkę numer 2 , jednak przez pomyłkę została sprzedana działka numer 3. Jest to  działka, na której na mapie  jest uwidoczniony budynek.  Biegła nie miała go zaznaczonego, bo w rejestrze gruntów nie było takiej informacji.  Biegła rzeczoznawca i komornik byli w tym domu – mówi pani Krystyna.


Nie udało nam się skontaktować z biegłą rzeczoznawcą, również komornik nie chciał wystąpić przed kamerą. Jednak w rozmowie telefonicznej winą za pomyłkę obarcza biegłą.


- W wypisie z rejestru gruntów była to działka zaznaczona jako grunt rolny. Cała sytuacja spowodowana jest przez  błąd biegłej. Czuję  się pośrednio winny, bo to się działo u mnie w kancelarii,  dlatego chce to załatwić  - mówi rozmowie telefonicznej komornik.


- Mąż zachorował z tego wszystkiego, jak  dowiedział się, że mamy dom zabrany.  Nabywca zaczął się chwalić, jak to na wsi, że kupił sobie za 18 tysięcy złotych  dom i działkę – mówi pani Helena.


18 tysięcy złotych - tyle nabywca, który jest sąsiadem państwa Tułaczów, zapłacił za ten  dom i budynek gospodarczy. Ani on, ani jego żona nie chcieli z nami rozmawiać.


- Próbowałam z tymi ludźmi się dogadać, ale niestety nie udało się. Odmierzyłam działkę 1, 64 hektara,  nawet klasowo była ziemia była lepsza.  Ludzie za nic na świecie nie chcieli oddać domu i  zamienić się.  Nabywcy nałożyli czynsz 28 tysięcy złotych  za te wszystkie lata, od momentu uprawomocnienia się licytacji. 28 tysięcy jest to suma ogromna, zwłaszcza, że dom kupili za 18 tysięcy złotych – mówi pani Krystyna.


Absurdu sytuacji dopełnia fakt, że dobudowana do domu altana znajduje się na innej działce. Ten teren już do nabywców nie należy.


- Jest to altana, która należy do mnie, ona jest przylepiona do tego domu. Droga dojazdowa też należy do mnie i jak na dziś ten nowy nabywca nie ma wjazdu – mówi pani Krystyna.


Kolejne próby załatwienia sprawy kończą się niepowodzeniem. Nabywca nie zgadza się na oddanie domu, który kupił przez pomyłkę urzędników.


-  Nabywcy mieli przystąpić do aktu notarialnego, pan komornik się prosił cały tydzień, a oni w ogóle nie przyjechali sobie – mówi pani Krystyna.


-  To jest wielka dla nich krzywda, to jest sprawa karna, tym się zajmie prokurator. Zainteresowałam sprawą ministra sprawiedliwości, jest to rażące naruszenie prawa, niedopełnienie obowiązków – mówi Lidia Staroń, posłanka na Sejm RP.


 Komornik obiecuje zadośćuczynienie, ale państwo Tułaczowie u schyłku życia zostali bez dachu nad głową. Przygarnięci przez córkę mieszkają w jednym pokoju na drugim piętrze bloku. Stąd już nawet nie są w stanie samodzielnie wyjść.


- Mąż już w ogóle nie podnosił się, córka  zlitowała się, bo ja już nawet nie mogłam sobie obiadu ugotować, jakby mi nie ugotowała to bym się już nie najadła – mówi pani Helena. *


*skrót materiału


Reporter: Michał Bebło


mbeblo@polsat.com.pl