Przejazd śmierci

Mieszkańcy Pniewitego na Kujawach od miesięcy walczyli o sygnalizację świetlną na przejeździe kolejowym. Bez skutku. Polskie Linie Kolejowe nie widziały problemu. Został on zauważony, kiedy doszło do tragedii. 3 czerwca rodzina Osuchów jechała nad morze, niestety nie dojechała. Na przejeździe kolejowym doszło do wypadku. Dwoje dzieci państwa Osuchów zginęło na miejscu.

 Dom państwa Osuchów  znajduje się 60 metrów  od przejazdu kolejowego. 3 czerwca państwo  Osuchowie wybierali się z dziećmi na krótki urlop nad morze.  Pan Filip Osuch  pamięta każdą sekundę tego dnia.


- Musieliśmy podjeżdżać coraz bliżej, nie widzieliśmy nic. Samochód już mieliśmy na torach. I nastąpiło uderzenie. Zorientowaliśmy się, że musiał nas pociąg trafić. Samochód zatrzymał się na dachu praktycznie. Jedno z dzieci wypadło z samochodu. Drugie zginęło w samochodzie. Żonę samochód przygniótł.  Próbowałem uratować, pomóc.  Wołałem, żeby się odezwali. Tylko żona odezwała się  - mówi Filip Osuch,  którego  dzieci zginęły w wypadku na przejeździe kolejowym.


-  Przystąpiliśmy do udzielania pomocy przedmedycznej, niestety kiedy lekarz przyjechał,  stwierdził zgon u dziewczynki. Po pewnym czasie odnaleźliśmy chłopczyka sześcioletniego,  u którego lekarz również stwierdził zgon - mówi  Karol Utrata, Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Chełmnie.


Zdrowie i życie rodziców również było zagrożone. Pan Filip miał wstrząśnienie mózgu, wybity bark i połamane żebra . Jego żona była zakleszczona w samochodzie i do dziś zmaga się ze skutkami wypadku.


- Żonie wycięli  śledzionę. Miała mocno pociętą głowę, w tym miejscu, gdzie  samochód na niej leżał. Ma szwy praktycznie od początku do końca głowy. Zmiażdżoną rękę. Całą twarz miała w strupach. Na szczęście udało się  ją uratować – mówi pan Filip.


Od marca 2014 roku pociągi jeżdżą tu z prędkością dochodzącą do 100 km na godzinę. Mieszkańcy Pniewitego są wstrząśnięci wypadkiem. Od roku walczą z koleją  o sygnalizację świetlną.  Pismo z wnioskiem o dodatkowe zabezpieczenie niestrzeżonego przejazdu napisała również żona pana Filipa.
- Pani Kamila Osuch zebrała podpisy od mi

eszkańców i  dostała odpowiedź odmowną. Kolej stwierdziła, że  sygnalizator jest niepotrzebny, bo jest za mały ruch mieszkańców – mówi Andrzej Grędzicki, sołtys wsi Pniewite.


Polskie Linie Kolejowe  przekonują, że przejazd w Pniewitem jest bezpieczny, bo w Polsce nie ma niebezpiecznych przejazdów kolejowych. -  Nie ma niebezpiecznych przejazdów. Główną przyczyną wypadków na przejazdach kolejowych  są nieodpowiednie zachowania kierowców – mówi  Maciej Dutkiewicz z zespołu  prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe SA.


- Nie można mówić o niczyjej winie, jeśli  nie ma  zapewnionych warunków bezpieczeństwa - mówi Piotr Goliński, mieszkaniec Pniewitego.


W domu państwa Osuchów czas zatrzymał się 3 czerwca.


-Pamiętam  jak  dzieci pakowały się. Cieszyły się, że jadą nad morze. Z uśmiechami jechały. Wierzę, że z uśmiechami odeszły na twarzy i jest im tam dobrze – płacze pan Filip.*

*skrót materiałów

Reporterka: Milena Sławińska

 mslawinska@polsat.com.pl