Oględziny ciała przez telefon
W październiku 2009 roku ciało 81-letniej pani Grażyny zostaje znalezione w jej mieszkaniu przez pracownicę opieki społecznej. Wiele wskazuje, że doszło do popełnienia przestępstwa i udziału osób trzecich. Jednak prokurator nawet nie przyjeżdżając na miejsce zdarzenia, stwierdza, że do zgonu doszło z przyczyn naturalnych.
Pani Grażyna miała 81 lat. Była emerytowaną bibliotekarką. Mieszkała w Bielsku Białej. Rzadko wychodziła na zewnątrz. Stroniła od obcych. Malutkie mieszkanie było jej całym światem.
- Ona była taka zamknięta, praktycznie nie utrzymywała z nikim kontaktów, poza tutaj sąsiadami. Nie wpuszczała nikogo do mieszkania. Zanim ktokolwiek wszedł, to musiał się natrudzić, i to nieźle – mówi sąsiad nieżyjącej Grażyny W.
Jest 15 października 2009 roku. Około godziny 12 do pani Grażyny przychodzi pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Domofon nie odpowiada. Mimo to, kobiecie udaje się dostać na klatkę. Puka. W końcu, pociąga za klamkę. Drzwi otwierają się.
- Pani Grażyna była do połowy rozebrana od dołu. Kończyny były nienaturalnie rozłożone, ten cały rozgardiasz, który tu był, mogło świadczyć, że doszło na przykład do walki – mówi prywatny detektyw.
- Miała straszny wygląd twarzy. Naprawdę, straszny. Osoby wystraszonej, przerażonej – mówi córka nieżyjącej Grażyny W.
- Lekarz obejrzał zwłoki, wydał kartę zgonu, w której napisał, że nie wyklucza udziału osób trzecich – mówi Małgorzata Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
- Wobec takiej adnotacji lekarza, powinna zostać przeprowadzona sekcja zwłok, bo wyłoniło się wiele wątpliwości. To jest jednak śmierć gwałtowna, nasuwająca podejrzenie, że mamy do czynienia z przestępstwem – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
Pani Grażyna nie miała żadnych zewnętrznych obrażeń. Jej ciało było jednak obnażone od pasa w dół. Mieszkanie w dużej części było zdemolowane. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, o wszystkim telefonicznie powiadomili prokuratora. Ten stwierdził jednak, że na miejscu zdarzenia się nie pojawi.
- Prokurator pojawia się na miejscu zdarzenia i wykonuje czynności wówczas, kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa - mówi Małgorzata Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
- Obowiązkiem prokuratora było przybycie na miejsce, zabezpieczenie wszelkich śladów, które mogłyby pomóc wyjaśnić okoliczności śmierci starszej osoby – mówi prof. Brunon Hołyst, kryminolog.
W dniu zdarzenia w mieszkaniu pani Grażyny nie został zabezpieczony żaden ślad. Nie zrobiono ani jednego zdjęcia. Oględziny mieszkania przeprowadzono dopiero po 7 miesiącach. Potem umorzono sprawę stwierdzając, że panią Grażynę zabił nowotwór.
- Ciężka choroba nowotworowa z przerzutami i wyniszczenie organizmu. Tak wynika z informacji lekarskiej, z karty zgonu – mówi Małgorzata Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Reporter: Skąd macie takie informacje, jeśli sekcja zwłok nie została przeprowadzona?
- Nie było sekcji zwłok, ponieważ nie było uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa –mówi Małgorzata Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Reporter: Skąd wiecie, jaka była przyczyna zgonu?
- Prokurator nie ustala przyczyny każdego zgonu, jaki następuje w danym dniu – mówi Małgorzata Borkowska z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
- Nie znam przyczyny śmierci matki! Nie wiem, co tam się stało! I prawdopodobnie będzie do końca życia mnie to pytanie prześladować – mówi córka nieżyjącej Grażyny W. *
*skrót materiału
Reporter: Rafał Zalewski