Maszyny i samochody tylko na zdjęciach. Ukradli milion...

Firma „Bieliński Maszyny” oferowała sprowadzane z zagranicy maszyny budowlane, rolnicze i samochody osobowe. Wyglądała na wiarygodną, widniała KRS-ie, miała biuro w prestiżowym biurowcu w Gdańsku. W rzeczywistości jej oferty widniały tylko w internecie. Oszuści zniknęli z zaliczkami klientów na kwotę około miliona złotych. W Łodzi w identyczny sposób wyłudzono ponad trzy razy więcej.

Jedną z ofiar oszustów jest 42-letni pan Piotr z Gdyni. Mężczyzna od kilku lat odkładał pieniądze na samochód swoich marzeń. Ofertę znalazł przez internet. Sprawdził firmę, pojechał także do jej biura. Wszystko zapowiadało się idealnie. Nie tylko on dał się oszukać.

- Firma współpracowała idealnie. Wiedziałam, że jest ono sprowadzane z Holandii. Miałam kilka konkretnych pytań i odpowiedź została udzielona bardzo szybko, sprawnie i dosyć sensownie. Wpłaciłam 30 proc. sumy auta, to jest 12 400 zł – wspomina Kornelia Shehadie z Zielonej Góry, straciła 12 tys. zł.

- Naciskano na nas, żebyśmy zwracały uwagę klientom, że potrzebna jest zaliczka, minimum 30 proc, żeby auto było ich. To była presja ze strony szefa i przedstawicieli handlowych – mówi pani Patrycja, która pracowała w firmie oszustów. Kobieta opowiada, że wystawiła ponad 30 faktur na łączną kwotę około 1 mln zł. - Wszyscy uciekli, zostałam tylko ja, ale ja byłam osobą, która potrzebowała pracy. Wynagrodzenie też nie było jakieś kosmiczne. Nie myślałam, że coś może pójść nie tak – dodaje pani Patrycja.

- Czekałem, nie spałem, bo się człowiek cieszył. W końcu dostałem od pani Patrycji SMS-a: proszę iść na komendę policji, zgłosić o oszustwo. Nie wierzyłem własnym oczom – opowiada pan Piotr, który stracił 75 tys. zł.

Firma „Bieliński Maszyny” z Gdańska miała siedzibę w prestiżowym biurowcu tuż przy marinie. Dwie pracownice zatrudniono przez internet. Także wirtualnie wynajęto biuro. Szef oraz dwaj przedstawiciele handlowi byli dostępni, ale tylko przez telefon. Firma widniała w KRS-ie, miała certyfikaty. Oszustwo przygotowano perfekcyjnie.

- Wszystko było załatwiane przez telefon, każda umowa, każda nowa oferta. Zdarzało się, że klient chciał samochód zamiast na benzynę, z silnikiem diesla, to automatycznie takie auto się znajdowało. Podane były numery VIN, można było to auto sprawdzić – mówi pani Katarzyna, która pracowała w firmie oszustów. Inna pracownica, pani Patrycja dodaje: Z szefem rozmawiałem przez telefon po kilkanaście razy dziennie. Wydawał się mądry, „kumaty”, wiedział wszystko w temacie, taki typowy biznesmen. Po 40-tce na pewno. Żartował, czasami był poważny, jak miał zły humor, to też było słychać. Typowy szef. Oni wiedzieli o każdym kliencie, każdego klienta odsyłali do nas. Ludzie najpierw dzwonili do nich, z nimi rozmawiali o aucie.

Samochodów nie ma. Oszustów i pieniędzy też. To już kolejny taki numer. Dokładnie taki sam przekręt oszuści zrobili trzy miesiące temu w Łodzi. Wtedy naciągnęli swoje ofiary na 3,5 mln zł. Teraz udało im się zgarnąć „tylko” milion. Poszkodowany nagrał rozmowę z handlowcem, to jedyny namacalny ślad po oszustach.

Rozmowa z oszustem:

Oszust: Witam pana, jeszcze raz oddzwania firma Bieliński, odnośnie tego Cata.
Klient: I gdzie to można oglądnąć?
Oszust: Już panu mówię, my jesteśmy firmą, która sprowadza na zamówienia. W chwili obecnej sprzęt stoi w Holandii. Czas realizacji to jest dwa tygodnie od zawarcia umowy. Nasze biuro mieści się w Gdańsku, tam zawieramy umowy. Przy zawarciu klienci wpłacają 30 proc., to jest minimum. Resztę my wpłacamy i do dwóch tygodni jesteśmy pod wskazanym adresem. Również zawieramy umowy droga mailową, nie ma z tym problemu żadnego.

- Na tę chwilę nie łączymy procesowo spraw z Łodzi i Gdańska. O tym będzie decydowała prokuratura – powiedziała nam Michał Sienkiewicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

- Ja na te pieniądze (75 tys. zł) ciężko pracowałem przez trzy lata. Odkładałem i jeszcze się zapożyczyłem. Ostrzegam innych ludzi, żeby nie brać przez taki sposób, gdzie się auta nie widzi. Nie w taki sposób, naprawdę! - mówi pan Piotr z Gdyni.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl