Przepadł po wypadku. Stracił pamięć?

Tomasz Mróz wracał do domu. Na drodze w środku lasu uderzył busem w jadącą z naprzeciwka ciężarówkę i zatrzymał się w rowie. Według świadka, 33-latek wydostał się z pojazdu i pobiegł w las. To było 2,5 miesiąca temu. Od tego czasu po panu Tomaszu zaginął wszelki ślad.

33-letni Tomasz Mróz ze Starych Oleszyc na Podkarpaciu wyszedł z domu 5 maja i pojechał na umówione spotkanie do swojej księgowej. Wracając do domu, około godziny 11 rano, na drodze biegnącej przez środek lasu doszło do zderzenia jego busa z ciężarówką.

- W ostatniej chwili, będąc na mojej wysokości, skręcił na mnie. Odbiłem w prawo i dzięki temu  nie uderzył w przód auta, tylko w koła. Jak doszedłem do auta, to jego już nie było – opowiada Adam Kociołek, kierowca ciężarówki.

W busie prowadzonym przez Tomasza Mroza urwało się koło. Samochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Pana Tomasza jako ostatni widział kierowca samochodu jadącego za ciężarówką, z którą zderzył się mężczyzna.

- Jedyny świadek, który to widział, twierdzi, że wyskoczył przez rozbita szybę i uciekł w las. Nikt więcej tego nie widział – mówi Anna Mróz, żona pana Tomasza.

- Jak się uderzył w głowę, to mógł stracić pamięć i nie wie, gdzie jest, gdzie pojechał i jak do domu wrócić – dodaje Helena Mróz, matka pana Tomasza.

Na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze sprawdzili tylko pobliski teren. W dniu zderzenia nie zarządzili poszukiwań mężczyzny.  Rodzina rozpoczęła je więc sama.

- Prosiłam policjantów żeby ściągnęli psy. Bez rezultatu. Podejrzewali, że był pod wpływem alkoholu, pobiegł w las i wróci za 3 godziny. Wtedy mam go przywieźć na badanie – opowiada Anna Mróz, żona pana Tomasza.

- Trudno komentować uwagi rodziny, która pogrążona jest w rozpaczy. My robimy wszystko, żeby go odnaleźć. Informacje z pierwszej chwili nie wskazywały, że mamy do czynienia z poszukiwaniami, które potrwają kilka miesięcy – mówi Paweł Międlar z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

Dopiero na drugi dzień rozpoczęły się poszukiwania. Trwały ponad tydzień. Setki policjantów, strażaków, pograniczników oraz okolicznych mieszkańców rozpoczęły przeczesywanie lasu, którego część znajduje się na terenach bagnistych. W akcji brał udział także śmigłowiec policyjny z kamerą termowizyjną. Policyjny pies podjął trop, ale zgubił go na leśnym parkingu.

- Teren był rozległy. Od początku miejscowości aż do miejsca zaginięcia to jest 20 kilometrów. Są tam zarośla, rowy melioracyjne, akweny wodne, grzęzawiska i podmokłe tereny – mówi Andrzej Osuch,  komendant gminny Ochotniczej Straży Pożarnej Oleszyce.

Poszukiwania trwały także nocami. Na prośbę policji do akcji przyłączyły się Zespoły Ratownicze STORAT z Rzeszowa. Korzystają one z wyszkolonych psów ratowniczych, które specjalizują się w odnajdywaniu ludzi w ekstremalnych sytuacjach.

- Działania prowadzimy w nocy. Są wtedy lepsze warunki dla pracy psów ratowniczych. W poszukiwaniach nie przeszkadzają wtedy osoby postronne, zapach ludzi roznosi się lepiej z powodu kontrastu temperatury człowieka z otoczeniem – tłumaczy Tomasz Maciejewski, prezes Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych STORAT.

- Ten las łączy się z Ukrainą. To są tysiące hektarów – mówi Andrzej Osuch, komendant gminny OSP Oleszyce.

Tajemnicze znikniecie mężczyzny zastanawia nawet policjantów. Nie miał on żadnych powodów, żeby uciec. Jest ojcem dwojga dzieci w wieku 4 i 12 lat. Kończył wraz z żoną budowę domu, do którego po wakacjach planowali się wprowadzić całą rodziną.

- Nie mamy długów, zobowiązań, kredytów. Nasza firma działa bez zarzutu – opowiada Anna Mróz, żona pana Tomasza.

Aby pomoc policji w poszukiwaniach, sąsiedzi rodziny Mrozów wynajęli do pomocy detektywów. Miesiąc temu wydawało się, że doszło do przełomu. Ktoś poinformował, że zaginiony mężczyzna był widziany w okolicy kościoła w Sokołowie Małopolskim. Mimo wysłania tam licznych patroli, mężczyzny nie odnaleziono.

- Nie mieliśmy konfliktu. Nie przypuszczam, że chciałby zostawić cały dorobek życia. Cały czas mam nadzieję, że on żyje i wróci – rozpacza Anna Mróz – żona pana Tomasza.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl