ZUS: noga w pracy niepotrzebna

ZUS zabrał rentę specjalną kobiecie, której pięć lat temu amputowano nogę. Ewa Lemankiewicz samotnie wychowuje 4-letnią córkę. Przez decyzję lekarza orzecznika straciła nie tylko środki do życia, ale i ubezpieczenie zdrowotne. Według urzędników noga w pracy nie jest potrzebna…

24-letnia dziś Ewa Lemankiewicz ze wsi Osowo w 2009 roku zaczęła odczuwać silne bóle w nodze. Jej prawą kończynę zaatakował złośliwy nowotwór kości.

- Bolała mnie prawa noga, wyrósł mi na niej guz. Lekarz w Słupsku stwierdził, że niestety nie da się jej uratować. Skierował mnie do Warszawy – opowiada pani Ewa.

Po amputacji nogi w styczniu 2010 roku, pani Ewa przez 9 miesięcy przyjmowała chemioterapię. Dla 18-letniej wówczas dziewczyny było to traumatyczne przeżycie. W tym samym roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych w Słupsku przyznał jej 600 zł renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy.

- Przyznano mi wtedy rentę na dwa lata. Po dwóch latach była kolejna komisja i znów przyznali mi na dwa lata, a później na rok - mówi pani Ewa. 

W marcu bieżącego roku kobieta musiała stawić się na kolejną komisję lekarską. Była pewna, że będzie to tylko formalność. Lekarz orzecznik ZUS stwierdził jednak, że pani Ewa nie jest już całkowicie niezdolna do pracy. Mimo że w wyniku choroby nowotworowej straciła nogę, dla ZUS-u jest zdrowa. Orzecznik stwierdził, że dwie nogi do pracy nie są jej potrzebne.

- To, że pani Ewa Lemankiewicz nie ma nogi, to fakt bezsporny. Wiemy, że jest ona niepełnosprawna. Lekarz orzecznik orzekł, że nie jest całkowicie niezdolna do pracy, bo brak nogi, według przepisów orzecznictwa lekarskiego, nie określa, że jest to całkowita niezdolność do pracy – mówi Danuta Rosiak z oddziału ZUS w Słupsku.

Pani Ewa nie ma nogi od pięciu lat. Dlaczego dopiero teraz odebrano jej rentę? 

- Bo współistniała choroba, która spowodowała amputację tej nogi. I przez 5 lat pani Ewa była chora, było podejrzenie tej choroby, w związku z tym lekarz orzecznik przedłużał jej prawo do renty socjalnej. Na dzień dzisiejszy, szczęśliwie, pani Ewa jest już zdrowa. Oczywiście nie mówimy w tej chwili o braku nogi. Mówimy o chorobie, która spowodowała amputację tej nogi - odpowiada Danuta Rosiak z oddziału ZUS w Słupsku.

Pani Ewa ma inne zdanie: „Całe życie będę chora, bo noga nie odrośnie. Całe życie będę musiała się zmagać ze swoimi problemami i  nikt mi w tym nie pomoże. Jedyny mój ratunek, to córka, która, jak dorośnie, będzie mogła mi pomóc” – mówi kobieta.

- W zasadzie te ręce służą jej do chodzenia. Mogłaby pracować gdzieś w biurze, ale jak nosić dokumenty? W zębach? No bo musi iść o kulach! – zauważa Henryk Palewski, sołtys Osowa.

Po nagłośnieniu sprawy pani Ewy, na budynku słupskiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych pojawiły się napisy: „Ewa, trzymaj się" i „Lekarze ZUS, jesteście moralnymi trupami". Autorem okazał się pracownik ZUS-u w Bydgoszczy.

Pani Ewa samotnie wychowuje 4-letnią córkę Jagodę. Po odebraniu renty, starała się znaleźć zatrudnienie, bez powodzenia. W jej okolicy nie ma pracy dla osób niepełnosprawnych. Jedyny dochód kobiety to 500 zł z funduszu alimentacyjnego. W trudnej sytuacji samotnej matce chce pomóc burmistrz Kępic.

- Pani Ewa Lemankiewicz przyszła do mnie po pracę. Jesteśmy zaskoczeni tym, że nagle odebrano jej rentę. Chcemy jej pomóc – mówi Magdalena Gryko, burmistrz Kępic.

- Trzy tygodnie po komisji, dzwoniłam po różnych zakładach, także pracy chronionej. Niestety odpowiedź była jedna: Nie weźmiemy pani do pracy, bo pani powinna mieć rentę.

Oprócz tego, że straciłam te świadczenie, nie mam ubezpieczenia. Także nie mogę skorzystać z lekarza, żeby zrobić badania kontrolne, nie mogę zbadać się przy zwykłej chorobie – podsumowuje pani Ewa.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumlewicz@polsat.com.pl