Oszukali staruszków. Płacili za bezpłatną telewizję

Pan Jan z Bielska-Białej sądził, że kupuje pakiet dodatkowych kanałów telewizyjnych, w tym sportowych. W rzeczywistości 79-letni mężczyzna uzyskał dostęp do bezpłatnych kanałów telewizji naziemnej, którą odbiera ze zwykłej anteny zbiorczej. Za usługę zapłacił 450 zł! Z oferty skorzystał też jego sąsiad. 87-letni mężczyzna wydał aż 630 zł. To nie jedyni poszkodowani.

79-letni Jan Dziergas wraz z 75-letnią żoną mieszkają w Bielsku-Białej. Na osiedle wprowadzili się 50 lat temu. Żona pana Jana od kilku lat choruje na nerki, jest często dializowana. Choroba żony powoduje, że małżeństwo rzadko opuszcza dom. Telewizor to jego jedyna rozrywka.

- Zadzwonił pan na drzwi, przedstawił się, że jest z jakiejś telewizji bezpłatnej, że chodzi i  proponuje jakieś nowe kanały. Potem powiedział, że to będzie kosztowało. Chciałem zapłacić, jak będę miał już programy, ale powiedział, że trzeba teraz, ponieważ potem ludzie rezygnują i jest problem. Tak mnie zbałamucił - opowiada pan Jan, który za dodatkowe kanały zapłacił 450 zł. 

87-letni Alfred Skiba jest sąsiadem pana Jana, przyjaźnią się od zawsze. Pan Alfred od 27 lat jest na emeryturze. Mężczyzna ma problemy z chodzeniem, większość czasu spędza w domu, dla niego telewizor to także cały świat. On też dał się przekonać oszustowi, żeby kupić dodatkowe programy. U niego koszt anteny wraz z założeniem wyniósł 630 zł.

- Spojrzał na  telefon, telewizor i spytał, ile płacę miesięcznie. Mówię, że około 100 zł. To stwierdził, że zainstaluje nam telefon za 30 zł, a telewizja będzie bezpłatna - wspomina pan Alfred.

Pan Jan i pan Alfred nie są jedynymi poszkodowanymi na osiedlu w Bielsku-Białej. Oszukanych jest więcej. Miejscowa policja prowadzi postępowanie i stara się dotrzeć do wszystkich, którzy kupili zwykłe anteny zbiorcze, które rzekomo miały dostarczać dodatkowe programy, jak z telewizji kablowej.

- Kwoty, które zapłacili pokrzywdzeni, wahają się od 449 zł do aż 770 zł. W sumie to jest ok. 2 tys. zł. Nie jest wykluczone, że tych pokrzywdzonych może być więcej, czynności są w toku, przesłuchiwani są kolejni pokrzywdzeni.
Przedstawiciele firmy oferowali sprzedaż urządzeń do montażu telewizji naziemnej, za co żądali pieniędzy, podczas gdy ta telewizja funkcjonowała, działała i osoby miały możliwość oglądania tej telewizji - informuje Elwira Jurasz z Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej.

- Odniosłem wrażenie, że to jest chyba człowiek specjalnie szkolony, bo bez przerwy gadanina i gadanina.  Żeby człowiek nie miał czasu zastanowić się, pomyśleć - mówi Alfred Skiba.

Córka jednego z poszkodowanych - pani Jadwiga Panczocha, postanowiła na własną rękę odnaleźć Pawła Z., na którego zarejestrowana jest firma i zażądać od niego zwrotu pieniędzy. Główna siedziba firmy mieści się w Ogrodzieńcu, filie są w Gliwicach, Chorzowie i prawdopodobnie we Wrocławiu. Niestety, próby nawiązania kontaktu z firmą nie powiodły się.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl