Rolnik bronił maszyn. Policjant: będziemy strzelać

Mieli długi – potraktowano ich jak bandytów. Na posesję rodziny Horbaczów z Siedlic w województwie zachodniopomorskim wkroczył komornik z policją, by zabrać trzy maszyny rolnicze. Prośby i tłumaczenia nie pomogły. Kiedy Krzysztof Horbacz nie chciał oddać maszyn, policjant użył paralizatora.

Rodzina Horbaczów z Siedlic od lat prowadzi gospodarstwo rolne. 56-letnia Grażyna Horbacz razem z 31-letnim synem Krzysztofem wzięli w leasing kombajn-opryskiwacz, który miał ułatwić im pracę w polu. Od kilku lat Horbaczowie mieli problemy z płatnością rat za maszynę.

- Problemy się zaczęły od grup producenckich, które nie zapłaciły nam za warzywa. Jedna grupa nie zapłaciła, potem druga, trzecia i automatycznie nasza płynność finansowa została zachwiana – mówi Grażyna Horbacz.

- Jak nie mogliśmy spłacić raty, to zawsze pisaliśmy albo dzwoniliśmy, żeby rozłożyć te ratę chociaż na dwie. Na początku bank zgadzał się, a później już przestał – dodaje Krzysztof Horbacz.

Horbaczowie starali się spłacać kredyt. Bank nie chciał czekać. Sprawa trafiła do komornika z podwarszawskiego Piaseczna. 7 lipca tego roku przyjechał zabrać maszyny rolnikom.

- Nawet nie chciał słuchać. Mówiłem że przecież może mi dać na dozór, ale nie! Stwierdził, że wszystko zabiera: prasę do słomy i ciągnik – mówi pani Grażyna.

Horbaczowie nie chcieli oddać kombajnu-opryskiwacza, ciągnika oraz prasy do słomy. Próbowali przekonać komornika, że w inny sposób spłacą zadłużenie i nie powinien zabierać im sprzętu niezbędnego do pracy.

- Mogliśmy zabezpieczyć to dopłatami, ale on nie chciał. Zabrać i koniec – mówi pani Grażyna.

- Zgodnie z rozporządzeniem ministra sprawiedliwości, ciągnik rolniczy wraz z maszynami niezbędnymi do utrzymania produkcji rolnej nie podlega zajęciu. Podobnie nie podlegają zajęciu podstawowe maszyny niezbędne do pracy w gospodarstwie rolnika – informuje Krzysztof Dmowski, prawnik.

Komornik był nieugięty. Mimo, że mógł zająć maszyny, zdecydował się je zabrać. Policja siłą zmusiła Horbaczów do oddania sprzętu, użyła paralizatora.

- Syn wsiadł do opryskiwacza. Nie chciał wyjść – wspomina pani Grażyna.

- Akurat trzymałem ręce na kierownicy, złapał mnie za przedramię, przyłożył paralizator do ramienia i strzelił. Czułem, jak ten prąd idzie po kościach, jakby mi pękały. Dłonie to wyprostowałem z tego bólu - dodaje pan Krzysztof.

Całe zdarzenie zostało nagrane telefonem komórkowym. „Jak znowu będziesz się stawiać, to będziemy strzelać!” – powiedział do pana Krzysztofa policjant.

- Czynny opór polega na tym, że osoba nie pozwala ruszyć się z miejsca, a przy tym odpycha policjanta, utrudnia mu czynność i tak też w tej sytuacji było – mówi Przemysław Kimon z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.

Horbaczowie złożyli skargę na działania komornika do sądu. Twierdzą również, że nie tylko komornik, ale i policja, przekroczyli swoje uprawnienia. Uważają też, że odebrane maszyny są więcej warte, niż wynosi ich zadłużenie i wystarczyło zająć sam opryskiwacz. Rozmawiamy z Łukaszem Wojakiem, komornikiem sądowym przy Sądzie Rejonowym w Piasecznie:

Komornik: Jeżeli komornik uzna, że następują warunki, które zmuszają go do odbioru takich ruchomości, powinien je odebrać.
Reporter: Czy nie było innej możliwości, niż zająć maszyny? Bo w tym momencie ci ludzie popadają w długi.
Komornik: Nie mogę się wypowiadać, co do szczegółów. Wszystkie działania są teraz przedmiotem badania sądu rejonowego.

- Sąd na drugi dzień po wpłynięciu skargi, zawiesił postępowanie egzekucyjne w stosunku do tychże maszyn. To oznacza, że egzekucja sądu to tych urządzeń nie może się dalej toczyć. Nie mogą być oszacowane, nie mogą być dalej sprzedawane. Urządzenia są zajęte, natomiast dalsze czynności zależą od decyzji sądu – informuje Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

Sąd zbada, czy maszyny są Horbaczom niezbędne do pracy. Rodzina znalazła się w trudnej sytuacji. Twierdzi, że przez odebranie maszyn, jej dług tylko będzie się powiększał.
Dziś powinniśmy mieć pole uprawione. Mamy straty, bo nie posialiśmy buraka – mówi Grażyna Horbacz.

- Teraz musimy wynająć maszyny, żeby przygotować pole do siewu i wynająć, żeby obsiać – dodaje Krzysztof Horbacz.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl