Odkryła podstęp - oszust pobił i okradł

Skradzione pieniądze, zmiażdżona noga, posiniaczona twarz i ciało. To rezultat wizyty fałszywego agenta ubezpieczeniowego w domu 86-letniej Janiny Tulik z Latoszyna na Podkarpaciu. Bandyta usiłował wyłudzić od niej pieniądze. Gdy staruszka odkryła podstęp, poturbował ją, splądrował dom i okradł z oszczędności życia. Na dodatek przejechał ją samochodem.

86-letnia pani Janina Tulik mieszka samotnie we wsi Latoszyn koło Dębicy. Żyje bardzo skromnie, nawet ubikację ma na zewnątrz. Kobieta od 7 lat jest wdową. Nie żyją także jej dwaj synowie. 23 czerwca staruszkę odwiedził elegancki mężczyzna i zaoferował wypłatę pieniędzy z polisy ubezpieczeniowej zmarłego męża. 

- Powiedział, że jest z PZU z Dębicy, że mam na koncie 22 000 zł, tylko muszę wpłacić 4600 zł. „Pani mi da dzisiaj, a jutro z sekretarką przywieziemy pieniądze do domu, żeby pani nie chodziła”. Pomyślałam sobie: a od kiedy sekretarka wozi pieniądze z PZU? i Kazałem mu się przedstawić dowodem osobistym – opowiada pani Janina.

Mężczyzna poinformował, że za chwilę przyniesie dokumenty z samochodu i wyszedł z posesji kobiety. Pani Janina przekonana była, że skoro odkryła podstęp, to mężczyzna już do niej nie wróci. Tymczasem oszust nagle wpadł do domu, zaatakował i pobił bezbronną staruszkę.

- Przewrócił mnie i zaczął grzebać w szafie. Poszedł do wersalki, usiadłam na niej, ale zwalił mnie z niej. W środku był jasiek (z pieniędzmi – przyp. red.). Złapał tę poduszkę i w nogi. A ja za nim. Wsiadł do auta. Uderzyłam z całej siły kijem w szybę dwa razy. Skręcił, potrącił mnie, najechał na nogę i odjechał – opowiada pani Janina.

- Napastnik był dobrze przygotowany, wiedział jak się pani nazywa, jakich ma sąsiadów i że ma pieniądze – mówi Krzysztof Czuchra, dziennikarz portalu ziemiadebicka.pl.

- Miałam zszywaną nogę, złamaną stopę. Szyna gipsowa była po kolano. Ręka był siwa, bo mnie uderzył i twarz była siwa – dodaje pani Janina.

Staruszka trafiła do szpitala. Bandyta ukradł jej 4650 złotych. Były to oszczędności zbierane przez lata na podłączenie gospodarstwa kobiety do gminnego wodociągu.

- Nie mają Boga w sercu, taką mi krzywdę zrobili. Te 4600 składałam z renty, stówkę, dwie stówki miesięcznie. A trzeba kupić węgla na zimę, drzewa. Teraz zostałam, jak na gołoledzi – rozpacza pani Janina.

Kobieta ledwo chodzi. Nie ma pieniędzy na leki, a nawet jedzenie. Co kilka dni musi jeździć na badania do szpitala. Nigdy nie wróci już do sprawności sprzed pobicia i zmiażdżenia nogi. Sąsiedzi pomagają jej jak mogą.

- Zdrowie ratujemy jej do dzisiaj. Jest pod stałą opieką chirurgiczną. Opatrzność nad nią czuwała. Wcale bym się nie zdziwił, że obrażenia, która odniosła uprzykrzą jej resztę życia – mówi Przemysław Wojtys,  dyrektor naczelny Szpitala Powiatowego w Dębicy.

- Utrudnia mi to życie, bo teraz nie chodzę, a kiedyś sama wszystko robiłam. Teraz muszę płacić żeby ktoś mi do miasta pojechał – mówi pani Janina.

Aby pomóc w poszukiwaniu sprawcy, chcieliśmy zaprezentować portret pamięciowy bandyty, który napadł na panią Janinę. Okazuje się, że jest to niemożliwe. Dlaczego? Bo policjanci jeszcze go nie sporządzili. Przypomnijmy – od zdarzenia minęły prawie dwa miesiące!

Jak ustaliliśmy, śledczym udało się zabezpieczyć odciski palców sprawcy, jak i ślady krwi. Najważniejszym dowodem może okazać się jednak monitoring. Poszkodowana staruszka nie wierzy jednak w sukces prowadzonego śledztwa.

- Policji udało się zabezpieczyć monitoring jednego z rond głównych w Dębicy, w którym to kierunku sprawca oddalił się. Poszkodowana opisała samochód, będzie to sprawdzane - mówi Krzysztof Sebastianka z Prokuratury Rejonowej w Dębicy.

- Jak był dobry złodziej, to go nie złapią. Zresztą, naszą dębicką policję to trzeba dać do przedszkola, żeby się co nauczyli, a nie, żeby byli policjantami. Nic się nie starają. Czekam, że za 2-3 tygodnie przyjdzie umorzenie sprawcy, bo u nas w Dębicy  to norma – komentuje pani Janina.*

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl