Zniknęła z dyskoteki. Gwałt w hotelu?

To na pewno był gwałt - mówi pani Agnieszka. Mieszkanka Legionowa wyszła z mężem i znajomymi potańczyć do jednego z klubów. Obudziła się nad ranem w pokoju hotelowym z obcym mężczyzną. Wydarzeń z klubu nie pamięta. Ona i jej mąż są przekonani, że została czymś odurzona.

- Każdego może to spotkać. Wystarczy na dwie minuty stracić kogoś z oczu - mówi pan Artur, mąż pani Agnieszki.

Legionowo – małe miasto, koło Warszawy. Od urodzenia mieszkają tam Agnieszka i Artur. Są małżeństwem. Ona zajmuje się domem. On jest policjantem z 10-letnim stażem. Od dwóch tygodni w mieście mówi się niemal wyłącznie o nich.

- Cały wieczór jest wymazany z pamięci. Pamiętam tylko, że wybieraliśmy się do klubu - opowiada pani Agnieszka.

- Przed wyjściem z domu wypiliśmy pół litra wódki we 4 osoby. Nie byliśmy pijani. Znam żonę 10 lat i ona na pewno nie była pijana. Tak samo jak ja - dodaje pan Artur.

Jest 1 sierpnia tego roku, sobota. Agnieszka i Artur organizują w domu niewielką imprezę. Potem idą potańczyć do pobliskiego klubu.

- Zamówiłem przy barze pół litra wódki, wypiliśmy z tego maksymalnie dwa kieliszki. Później żona poszła do toalety. Kiedy wyszła, nie była już sobą. Nie poznała rodzonej siostry, nie poznała mnie. Minutę, dwie po tym, jak się oddaliła pobiegłem za nią. Już jej nie było - opowiada pan Artur.

- Chłopak się zameldował, wjechał na górę, a za chwilę drugi wjechał z nią windą. Z windy wychodzą i on ją bierze na ręce, wprowadza do pokoju. Raczej nie była przytomna. Zwisała, jak flak taki - mówi nam pracownica hotelu, do którego trafiła pani Agnieszka.

- Gdy się obudziłam, zobaczyłam mężczyznę, który chyba chciał w pośpiechu opuścić to miejsce. Poszliśmy prosto do autobusu. Razem ze mną chyba jechał tym autobusem - opowiada pani Agnieszka.

Kobieta wróciła do domu następnego dnia. Kiedy się pojawiła, bliskim trudno było nawiązać z nią kontakt. Nie potrafiła odpowiedzieć na podstawowe pytania. Kiedy wspomniała coś o hotelu, pan Artur zaczął domyślać się, co mogło się stać.

- Pierwsze, co zobaczyłem, to połamane paznokcie, siniaki na biodrach, na nogach, rękach, warga rozcięta z lewej strony od wewnątrz. Nie była w stanie sama ustać. Cały czas była nieobecna. Dalej nie wiedziała, gdzie jest - wspomina pan Artur.

- To nie byłam ja. Nawet pod wpływem alkoholu, dużej ilości, tak się nie zachowuję. Na pewno zostałam czymś odurzona. Zabrano mnie do szpitala, zrobiono mi wszystkie badania, i potem na policję. Najpierw zrobiono mi zdjęcia, potem przyszedł jakiś pan, który zaczął krzyczeć, że mogę zrobić komuś krzywdę - opowiada pani Agnieszka.

- Z żony próbowano robić kata, sprawcę, a nie ofiarę. Że sama chciała, poszła na bok, a teraz boi się męża i tyle - dodaje pan Artur.

W trakcie śledztwa okazało się, że panią Agnieszkę, do hotelu przywiozło najprawdopodobniej dwóch mężczyzn. Ich personalia ustalono już następnego dnia. Jeden z nich opuścił pokój nad ranem. Drugi był z panią Agnieszką w chwili, gdy się ocknęła. Ten pierwszy w hotelu meldował się jednak znacznie częściej.

- Z historii pobytów wynika, że rekordów jest 27 od 2009 roku - mówi pracownica hotelu, w którym miało dojść do gwałtu. Według niej wcześniej mężczyzna nie pojawiał się z kobietami w podobnym stanie, co pani Agnieszka.

- Nie mamy żadnych informacji, aby ten mężczyzna zamieszany był w jakiekolwiek zdarzenia przestępcze, żeby miał na swoim koncie podobne zdarzenia w przeszłości. W tej sprawie mamy słowo przeciwko słowu. Musimy ocenić, które słowo jest bardziej wiarygodne - mówi Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.

Prokuratura postawiła obu mężczyznom zarzut seksualnego wykorzystania bezradności pani Agnieszki. Grozi za to do 8 lat więzienia. Obaj mężczyźni są na wolności. Nie przyznają się do przestępstwa. Twierdzą, że na wszystko, co działo się w pokoju, kobieta wyraziła zgodę. Śledczy wciąż czekają na wyniki jej badań toksykologicznych. Udało nam się porozmawiać z adwokatem jednego z podejrzanych mężczyzn.

Reporter: Pan jest absolutnie przekonany o niewinności pana klienta?
Mec. Karol Podgórny, adwokat: Tak. Jeżeli nie byłbym przekonany o niewinności mojego klienta, nie podejmowałbym się czynności obrończych.

- Moja żona wyszła do klubu w adidasach, odblaskowych skarpetkach, z nieogolonymi nogami, w majtkach w jakieś obrazki z kreskówki, z nieogolonymi pachami, itd. Po czterodniowym remoncie. Czy tak wygląda kobieta, która idzie na podryw? Mamy nadzieję, że znajdzie się jakiś świadek albo inna dziewczyna, która potwierdzi, że coś jest nie tak - mówi pan Artur.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl