Do domu przez okno po drabinie!

Rafał Olbrich z podczęstochowskiej Blachowni wchodzi do domu przez okno. 39-letni, schorowany mężczyzna kilka razy dziennie wspina się po drabinie. Wejście do domu, choć to część wspólna, zablokował wuj pana Rafała. Odciął też dostęp do studni i strychu.

- Doszło do karygodnej sytuacji, że mój mandant, jako osoba niepełnosprawna zmuszony jest wchodzić do domu przez okno. A na teren posesji, której jest współwłaścicielem, przez dziurę w ogrodzeniu - mówi Izabela Śliwakowska-Kinkel, pełnomocnik pana Rafała.

- Ta gehenna trwa już trzy lata i jeden miesiąc – mówi pan Rafał. 

39-letni Rafał Olbrich od urodzenia mieszka w Blachowni, przy ulicy Dobrej. Dobra jest tylko z nazwy. Od 2012 roku pan Rafał i jego bracia są w konflikcie ze swoim wujkiem, który wprowadził się do domu.

- Wujek postanowił remontować swoją część domu. Odciął mi dostęp do wody ze studni,  do korytarza, strychu. Nielegalnie postawił płot – opowiada pan Rafał. 

- Pojawił się wuj, którego nie było bodajże ze 30 lat i bezprawnie, samowolnie zajął tę część domu, która ma wejście. Automatycznie odciął Rafała od wejścia – dodaje Edward Młynarczyk, sąsiad pana Rafała.

Wuj odciął pana Rafała od połowy posesji, zablokował drzwi wejściowe i korytarz. To spowodowało, że chory
mężczyzna jest zmuszony wchodzić do wydzielonej przez wuja połowy przez okno.

- Ponad dwa lata żyję bez wody, muszę ją kupować. Używam też deszczówki, aby się umyć, coś przeprać. Takie jest życie. Lekarz został zgłoszony, aby przyjechał, bo nie mogłem chodzić i odmówił wejścia, ponieważ wchodzenie po tej drabinie zagraża jego zdrowiu i życiu – opowiada pan Rafał.

- Wujowi należy się połowa, ale nie jest powiedziana która. Natomiast tym trzem chłopakom należy się 1/3 z połowy, ale też niepowiedziane, z której połowy – wyjaśnia Edward Młynarczyk, sąsiad pana Rafała.

Kwestia własności mieszkania nie jest ostatecznie rozstrzygnięta. Mimo to Leszek B. nie pozwala panu Rafałowi korzystać z części wspólnej domu. Mężczyźnie obecnie przysługuje 1/6 całości mieszkania. Dlaczego więc nie może korzystać z korytarza i studni?

- Dlaczego on nie ma wody? Bo nie chce! Ja zakładałem wodę, zakładałem ścieki, chciałem im wszystko dociągnąć. W sądzie to samo mówią, „nie chcą”. Co mu mam mu jeszcze udostępnić łazienkę. Ja wsadziłem tyle tysięcy w tą chałupę. Mam go na rękach go nosić? - pyta Leszek B., wujek pana Rafała, który zajął połowę domu.

- Zostało powiedziane, że my mamy zapłacić za wodę, myśmy się początkowo na to zgodzili. Ale dowiedzieli się od faceta, który to podłączał, że on chciał od nas dwa razy tyle,  ile wziął ten facet od niego. Było powiedziane konkretnie: my mamy zapłacić 8 000 zł, a facet wziął 4100 zł. Schody są wspólne, wejście jest wspólne i wejście na strych jest wspólne. Nie dostał zgody, żeby sobie piec we wspólnym przedpokoju zrobił – mówi bratowa pana Rafała.

- Była rozważana kwestia fizycznego podziału tej nieruchomości, ale inny biegły się wypowiedział, że nie jest to możliwe. Sąd w chwili obecnej musi przy pomocy opinii biegłego dokonać oszacowania tej nieruchomości, wówczas wydzieli własność dwóch lokali i zadecyduje o ewentualnych dopłatach, jeżeli takowe musiałyby zostać zasądzone – informuje Bogusław Zając z Sądu Okręgowego w Częstochowie.

W 2013 roku do sądu w Częstochowie trafiła sprawa o zniesienie współwłasności mieszkania. Pan Rafał i jego bracia są w posiadaniu postanowienia nakazującego Leszkowi B. udostępnienie części wspólnej domu i rozebranie płotu dzielącego podwórko.

- Mimo że orzeczenie już jest wykonalne, wujek mojego mandanta nie wykonał dobrowolnie tego zobowiązania, dlatego też kolejnym krokiem było złożenie do sądu wniosku o egzekucję tych czynności – dodaje Izabela Śliwakowska-Kinkel, pełnomocnik pana Rafała. 

Leszek B. nie stosuje się do prawomocnego postanowienia sądu. Pan Rafał ma nadzieję, że wkrótce nie będzie musiał wchodzić po drabinie do domu. Po podziale domu bracia będą mogli pomóc mu remoncie części mieszkania.

- Uważam, że wujek powinien być wzorem dla chłopaków, które nie mają rodziców, a nie wykorzystywać ich bezradność – podsumowuje Edward Młynarczyk, sąsiad pana Rafała.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl