Ciężka choroba i dług. Zlicytują dom

Chory na stwardzienie rozsiane mężczyzna i jego rodzina lada dzień stracą dach nad głową. Adam Borek pożyczył 50 tys. zł w SKOK-u Skarbiec. Niestety, dwa lata później zdiagnozowano u niego chorobę. Mężczyzna nie był w stanie pracować i dalej spłacać rat. Jego sytuacja nikogo jednak nie obchodzi. Na początku września dom Borków zostanie zlicytowany. Na bruk trafi mężczyzna na wózku, jego żona, dwoje dzieci i ich babcia.

Adam Borek ma 44 lata. Razem z matką, żoną i dwojgiem dzieci mieszka w małej wsi na Podkarpaciu. Ich dom, zbudowany ponad 60 lat temu, wymagał gruntownego remontu.

- Musieliśmy dach wyremontować, to była najpilniejsza rzecz, bo była większa ulewa, to przeciekało. Okna też były zniszczone – opowiada pan Adam.

Rodziny nie było stać na tak duży remont. Mężczyzna wziął więc kredyt – 50 tysięcy złotych – w Skoku Skarbiec.

- Okazało się, że u nich to jest prosta sprawa: bez żyrantów, bez zabezpieczeń, jedynie kredyt hipoteczny – mówi pan Adam.

Niestety, dwa lata później zdiagnozowano u pana Adama stwardnienie rozsiane. Choroba nie pozwoliła mężczyźnie pracować. Przez kilka miesięcy, zanim dostał rentę, był bez żadnych dochodów. Nie miał pieniędzy na spłatę rat kredytu.

- Doszło do tego, że oddali sprawę do komornika. Przyjechał, zmierzył dom, wszystko posprawdzał, a niedawno dostaliśmy wycenę tego wszystkiego. 2 września będzie licytacja – mówi pan Adam.
2 września państwo Borkowie stracą dom. Ciężko chory mężczyzna i jego rodzina nie mają dokąd pójść.

- W ciągu dwóch lat doszło do takiego stanu, że mnie posadziło na wózek. Już nawet i ręce zaczynają słabnąć, długopisu już nie utrzymam. Najgorsza jest ta bezsilność, że nie mogę nic zrobić – opowiada pan Adam.

- Poszłabym do pracy, ale nie dam rady. Muszę się mężem opiekować i dwójką dzieci. Jest jeszcze teściowa, która wymaga opieki – dodaje Anna Borek, żona pana Adama.

Chcemy pomóc rodzinie. Idziemy do komornika, który co miesiąc zabiera z renty pana Adama 400 złotych. Ten sam komornik ma zlicytować dom.

- W trakcie oględzin domu miałem czas, żeby z tą panią porozmawiać, poznać jej postawę. Uważam, że jak najbardziej pomoc tym ludziom jest potrzebna. Szansa na uniknięcie licytacji domu istnieje aż do momentu zamknięcia przetargu. Jest tu kilka możliwości: spłata zadłużenia - oczywista, ale najtrudniejsza - jestem też zobowiązany postępowanie zawiesić bądź umorzyć na polecenie sądu bądź na wniosek wierzyciela – powiedział nam komornik Mirosław Wolanin. 
Jedziemy więc do Piekar Śląskich, gdzie mieści się siedziba SKOK-u Skarbiec, który udzielił kredytu panu Adamowi. Niestety, okazuje się, że dług został sprzedany firmie windykacyjnej.

Firma windykacyjna nie chciała rozmawiać z panem Adamem o zmianie warunków spłaty zadłużenia. Do licytacji domu zostały dwa tygodnie.

- To nie jest takie proste, żeby z małymi dziećmi iść na ulicę. Ja jestem w takim stanie, że na każdym kroku potrzebuje pomocy – rozpacza pan Adam.*

* skrót materiału

 

PS Po naszej interwencji firma windykacyjna zrezygnowała z licytacji domu i zaproponowała panu Adamowi nowe, ludzkie warunki spłaty zadłużenia.

 

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl