Nie wyrzuci córki z wnuczką – straci mieszkanie!

Albo córka z wnuczką, albo dach nad głową! Taki wybór stawiają władze Warszawy Renacie Stempniak. Choć wcześniej miasto dało jej schronienie jako ofierze przemocy domowej, to dziś wyrzuca ją na bruk. Wszystko przez to, że pani Renata nie chce wymeldować z lokalu swojej córki i dwuletniej wnuczki. Według przepisów w mieszkaniu jest za ciasno. Córka pani Renaty jest samotną matką. Nie ma dokąd iść.

Trzy dni temu Renata Stempniak miała dobrowolnie oddać mieszkanie na warszawskim Bemowie. Powód? Kobieta nie wymeldowała swojej córki i dwuletniej wnuczki.

- Będę jeździła do pracy, wracała i patrzyła, czy są meble, czy są drzwi, czy jest moja rodzina, moje dziecko – rozpacza pani Renata. 

Kobieta była ofiarą przemocy domowej. 10-lat temu miasto znalazło dla niej  mieszkanie, w którym mogła schronić się z trojgiem niepełnoletnich wtedy dzieci.

W 2011 roku córka pani Renaty, Marta wyprowadziła się od matki i  wymeldowała się. Po dwóch latach postanowiła wrócić do mieszkania. Pani Renata zgłosiła ten fakt w urzędzie. Kobieta chciała płacić większy czynsz. I wtedy zaczęła się batalia z miastem. Bo miasto nie chciało się na to zgodzić.

- Przecież później mogą mi to dziecko odebrać, bo nie mam gdzie mieszkać. Tego najbardziej się boję. Nie chcą mi dać zgody, a wcześniej ratusz mnie tu zameldował – mówi Marta Stempniak, samotna matka, córka pani Renaty.

Co dziwniejsze, w marcu tego roku urząd miasta jednak zameldował córkę pani Renaty i jej wnuczkę. Jednak po kilku miesiącach decyzję zmienił i kazał córkę z wnuczką wymeldować. Powód? W mieszkaniu będzie mieszkać 5 osób i na każdą osobę będzie przypadać 5,22 a nie 6 metrów kwadratowych, a to jest niezgodne z przepisami.

- Jak mnie stąd wyrzucą, to nie mam dokąd iść – mówi  Marta Stempniak, samotna matka, córka pani Renaty.
Razem z panią Renatą i jej córką idziemy do Urzędu Dzielnicy Bemowo. Szukamy pomocy u burmistrza.

- Jest mi bardzo przykro, walczymy z tym, że burmistrz może o czymś nie wiedzieć, co robią pracownicy na polecenie odgórne z Placu Bankowego (siedziba Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy – przyp. red.). Tak jest w wielu przypadkach, niestety. Legalnie wybrany burmistrz, nie wie, co się dzieje u niego w urzędzie, bo prezydent mnie nie uznaje i robi wiele rzeczy za moimi plecami. Zrobimy wszystko, żeby pani Renata to mieszkanie zachowała. Tą sprawą będzie się musiał zająć sąd. Na pewno nie będzie takiej sytuacji,  że panie stracą dach nad głową . To mogę powiedzieć, takiego skutku nie będzie – obiecał Krzysztof Zygrzak, burmistrz Bemowa.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsat.com.pl