Z dziećmi na bruk – brat zapija się w mieszkaniu

Pani Anna uciekła z dziećmi z mieszkania przed bratem alkoholikiem. Mężczyzna doprowadził lokal do ruiny i go zadłużył. Zaległości w opłatach uregulowała pani Anna, a urzędnicy przed naszą kamerą obiecali, że brata eksmitują. Minął rok… Mężczyzna dalej pije, za nic nie płaci i mieszka, a urzędnicy dalej obiecują eksmisję. Pani Annie kończą się pieniądze zarobione za granicą. Boi się, że trafi z dziećmi na bruk.

Walkę Anny Sawickiej z Płocka o eksmitowanie z mieszkania brata pokazaliśmy w sierpniu 2014 roku. Kobieta z dwojgiem dzieci musiała wynajmować inne mieszkanie. Przed naszą kamerą urzędnik miejski obiecał wówczas pomoc.

- Brat jak przechodził pijany z pokoiku do pokoiku, to nieraz przewrócił się na córkę. Zabierałam dzieci śpiące z łóżek i uciekałam do koleżanki - opowiadała roku temu pani Anna.

- To jest okropny człowiek. Zagraża lokatorom, jest na okrągło pijany, niepoczytalny. Patrzy na pana i nie wiadomo, o czym on myśli - mówili sąsiedzi mężczyzny.

- Dziś możemy obiecać tyle, że przyjrzymy się sprawie eksmisyjnej, podejmiemy działania, żeby brata pani Anny z tego mieszkania eksmitować - obiecał Wojciech Petecki z Urzędu Miasta w Płocku.

Po roku wracamy do pani Anny, bo mimo zapewnień urzędników, w sprawie niewiele się zmieniło. Kobieta ciągle płaci za dwa mieszkania – jedno, w którym mieszka brat i drugie wynajęte dla siebie i dzieci.

- Otrzymałam tytuł prawny do tego lokalu, jestem obecnie najemcą. Mój brat miał nakaz eksmisji (z prawem do lokalu socjalnego - przyp. red.). Do 10 kwietnia miał się wyprowadzić - opowiada pani Anna.

Reporter: Pan sam tu siedzi w dwupokojowym mieszkaniu, które doprowadził pan do ruiny. Jak się pan z tym czuje?
Artur S.: Nie do ruiny…
Reporter: Panie Arturze, szczęście widzów, że telewizja nie przenosi zapachów.

- Był problem z remontem lokalu przydzielonego panu Arturowi. Na dzień dzisiejszy trwa procedura przetargowa, potem otwarcie ofert, podpisanie umowy z wykonawcą tego remontu, więc mam nadzieję, że już w październiku będzie można rozpocząć przeprowadzkę pana Artura - mówi Joanna Lewandowska z Urząd Miasta w Płocku.

Brat pani Anny ma zamieszkać w budynku socjalnym, ale jego lokal ciągle czeka na remont. Mężczyzna deklaruje, że nie chce tam zamieszkać.

Reporter: Wyprowadzi się pan tam?
Artur S.: A skąd.
- A dlaczego nie?
- Tam są tacy ludzie, że szok.
- Jacy?
- Tacy bez krytyki.
- Co robią? Piją wódkę?
- Też.
- A pan nie pije?
- Tak, ale ja wiem gdzie, a oni na klatce.
- Pan wie, że pana siostra się po prostu pana boi?
- Nie ma się czego bać. Czego ma się bać?
- Na przykład: widzi pan tu krew na podłodze wszędzie?
- No, to muszę zmyć…
- Jak pana sumienie sobie radzi z tym, że pana siostra za chwilę będzie bezdomna?
- Nie!

- Brat jest po przepiciu, cały się trząsł. Mimo zapewnień,  on się nie wyprowadzi, szanse są zerowe. Urzędnicy od kwietnia mieli bardzo dużo czasu na to. Co ja dzieciom powiem, że mamy spać na ulicy, bo wujek alkoholik czeka w mieszkaniu naszym na lokal socjalny? - pyta pani Anna.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl