Z dziećmi na bruk przez kredyt na leczenie syna

Straciła męża i syna - za chwilę trafi na bruk. Pani Longina samotnie wychowuje dwoje dzieci. Kobieta jeszcze nie otrząsnęła się ze straty dwóch najbliższych osób, a już spotkał ją kolejny cios. Bank zażądał spłaty 50 tys. zł kredytu, jaki pani Longina zaciągnęła z mężem na leczenie syna. Samotnej matki nie stać na spłacanie rat.

Longina Łuczak ma 41 lat. Mieszka w Starej Wsi niedaleko Inowrocławia. Jeszcze kilka lat temu pani Longina miała męża i troje dzieci. Dziś samotnie wychowuje 15-letnią Jagodę i 13-letniego Jakuba.  

- Syn  to nawet powiedział, że pójdzie do zawodówki, żeby szybciej skończyć szkołę, iść do pracy i mi pomóc spłacać ten kredyt, ale czy tak oni mają wchodzić w dorosłość? - pyta pani Longina.

Kłopoty pani Longiny i jej rodziny zaczęły się kilka lat temu, kiedy jej wówczas najmłodszy syn Dominik zaczął chorować. Chłopiec miał zaledwie 6 lat. Z dnia na dzień tracił wzrok. Lekarze nie potrafili zdiagnozować choroby.  Do 2011 roku. Wtedy to wykryto u Dominika przyczynę utraty wzroku - guz mózgu.

- 7 października była operacja. Guz został usunięty w całości, ale po operacji syn dostał udaru niedokrwiennego i stracił zupełnie wzrok - rozpacza pani Longina.

Dominik po operacji wymagał rehabilitacji. Pani Longina wraz z mężem Stanisławem walczyli za wszelką cenę o jego zdrowie. Brakowało im pieniędzy na leczenie, więc zaciągnęli kredyt. Jednak stan zdrowia chłopca pogarszał się z dnia na dzień. Dominik przechodził kolejne operację. Niestety, w październiku 2013 roku walkę o życie przegrał.

- Zmieniło się wszystko... z Dominikiem odeszła część mnie, ja już nigdy nie będę tą samą osobą - mówi pani Longina.

Śmierć Dominika była rodzinną tragedią. Niestety, niecały rok temu przyszła kolejna. Nagle zmarł  także tata Dominika - pan Stanisław.

- Mnie się wydaje, że to była tęsknota, on sobie nie radził - rozpacza pani Longina.

- Mama jest w totalnej rozsypce. Po tym, co się stało, nie może być inaczej - dodaje Jagoda Łuczak, córka pani Longiny.

Pani Longina mieszka w małym domu w bardzo złych warunkach. Kobieta jeszcze kilka tygodni temu pracowała nocami w ubojni. Jednak stan zdrowia nie pozwala jej dłużej pracować. Pani Longina utrzymuje rodzinę z renty po zmarłym mężu – za 1300 złotych. A bank żąda spłaty zaciągniętego kredytu. To ponad 50 tysięcy złotych. Jeśli pani Longina nie spłaci długu, grozi jej utrata domu.

- Ja mówię, żeby na raty może po sto złotych rozłożyli, bo ile ja mogę z tej renty dać? A pan mi odpowiedział, że ze 30 lat bym spłacała - opowiada pani Longina. - Jeśli tego nie spłacimy, to bank zabierze nam mieszkanie, a tego to już nie przeżyję. Nie wiem, gdzie pójdziemy, rodzice nie żyją, teściowie nie żyją.

- Ta rodzina nie jest roszczeniowa, takim rodzinom należy się pomoc. Chylę czoła przed panią Longiną, bo ja nie wiem, czy bym sobie tak radziła. Nie wyobrażam sobie, żeby stracić w krótkim czasie dwie najbliższe osoby - mówi Ewa Gapińska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rojewie.

Bank odmówił nam komentarza przed kamerą. Po naszej interwencji otrzymaliśmy jednak maila, który daje pewną nadzieję dla pani Longiny.

- Chciałabym wychować dzieci na dobrych ludzi, żeby tato i brat w niebie byli z nich dumni. Zrobię wszystko, żeby tacy byli - mówi pani Longina.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl