Pogrążył ją sfałszowany weksel

Po rozwodzie mąż pani Agnieszki opróżnił ich wspólne konto. Został za to skazany, ale nie oddał byłej żonie 550 tys. zł. Jakby tego było mało, dziś to ona jest jego dłużniczką. Wszystko przez tajemniczy weksel, który pani Agnieszka rzekomo podpisała pożyczając pieniądze od dobrego znajomego jej byłego męża. Prokuratura udowodniła, że weksel jest sfałszowany. Komornik wcześniej zdążył jednak zająć majątek rodziny pani Agnieszki.

Koszmar pani Agnieszki zaczął się w 2008 roku. Wtedy uciekła z synem od męża Bogusława B. Wróciła do swoich rodziców.

- Nie wzięłam z tego domu nic. Uciekłam pobita w jednym bucie, w podartych rzeczach. Rodzice mnie przyjęli - opowiada pani Agnieszka. 

Po rozwodzie kobieta wrociła do swojego panieńskiego nazwiska Tomczak. Bogusław B. – jej były mąż zabrał pieniądze z ich współnego konta.

- Został za to skazany. Zgodnie z wyrokiem z 2012 roku miał mi zapłacić 550 tys. zł, bo mieliśmy wspólnotę majątkową. Miał rok czasu, żeby naprawić tę szkodę, oczywiście nie zrobił tego – mówi pani Agnieszka.
Pod koniec 2013 roku pani Agnieszka dostała list z jednej z poznańskich kancelarii prawnych. Z pisma dowiedziała się o rzekomo podpisanym przez siebie wekslu na pół miliona złotych.

- Okazało się, że rzekomo pożyczyłam te pieniądze od nieżyjącego już przyjaciela mojego byłego męża - Piotra W. Przeniósł on prawa do tego weksla na niejakiego Jarosława K. i ten w 2013 roku złożył do sądu wniosek o nakaz zapłaty z tego weksla. Ja w ogóle nie wiem, co to są za ludzie, ja ich nigdy nie widziałam – przekonuje pani Agnieszka.

Kobieta nie wiedziała o toczących się przeciwko niej postępowaniach. Dlaczego? Bo sąd wysyłał zawiadomienia o rozprawach na jej stare nazwisko i adres firmy byłego męża.

- Z akt sprawy wynika, że sąd próbował zweryfikować mnie po numerze PESEL i wyszło, że nie zidentyfikowano mnie.
Nie mogłam być zidentyfikowana, bo nie figurowałam pod tym nazwiskiem, a sąd i tak nadał klauzulę wykonalności – mówi pani Agnieszka.

- Sąd takiej wiedzy nie ma, bo opiera się na danych, które są podane w pozwie. Było wskazane imię i nazwisko, adres i PESEL. W związku z tym pozew nie był dotknięty żadnymi brakami formalnymi i na takie dane adresowe, jakie były w pozwie, sąd przesyłkę doręczył – tłumaczy Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznaniu.

- Sądy pozwalają, żeby pod płaszczykiem prawa szerzyły się takie rzeczy, daje zielone światło. Dziś nie trzeba popełniać przestępstw. Nikt nie może spać spokojnie, każdy może się w takiej sytuacji znaleźć – dodaje pani Agnieszka.

Kiedy zakończyły się postępowania w poznańskim sądzie, rzekomy weksel pani Agnieszki spłacił jej były mąż - Bogusław B. Kwota spłaty jest niemal identyczna jak ta, którą miał jej oddać – 500 tysięcy złotych. Wykupił też odsetki od rzekomych zobowiązań byłej żony, które wynoszą 180 tysięcy złotych. W ten sposób z jej dłużnika, stał się wierzycielem.

- Zapukał do nas komornik, pozajmował nam wszystkie meble, wyposażenie, to co myśmy z mężem nabyli. Zajął  rzeczy nasze i wnuczka, które są mu potrzebne do nauki, jak komputer – mówi Halina Tomczak, matka pani Agnieszki.

- Stworzyłam mu dom, dałam syna, a on mnie tropi, jak zwierzynę, nie pozwala normalnie żyć – rozpacza pani Agnieszka.

Kiedy kobieta dowiedziała się o wekslach, które rzekomo miała podpisać, złożyła zawiadomienie do prokuratury. Ta powołała biegłego grafologa.

- Biegły stwierdził jednoznacznie, że zapisy nakreślone na dokumentach nie zostały nakreślone przez osobę pokrzywdzoną. Jest to jednoznaczne z tym, że zostały sfałszowane – informuje Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

- Gdzie są ci ludzie, którzy stoją za tym wekslem? Jak mogą spać spokojnie, wiedząc że zgotowali mi piekło? Mi i moim schorowanym rodzicom – rozpacza pani Agnieszka.

Dotarliśmy do Jaroslawa K., który złożył do sądu pozew o nakaz zapłaty z weksla rzekomo podpisanego przez panią Agnieszkę. Mężczyzna twierdzi, że nie zna byłego męża kobiety.

- W ogóle nie znam pani Agnieszki. Dałem do sprawdzenia weksle, weksle były prawdziwe, więc oddałem je do sądu zgodnie z procedurą. Na pewno za sfałszowany weksel bym się nie wziął – mówi Jarosław K.

Dotarliśmy także do Bogusława B. – byłego męża pani Agnieszki. Mężczyzna potwierdza, że Piotr W., któremu pani Agnieszka miała podpisać weksel, był jego dobrym znajomym.

- Ona doskonale wiedziała, na co pożycza pieniądze. Doskonale wiedziała, że te pieniądze nie były Piotra. My z Piotrem do końca byliśmy w kontakcie, do jego śmierci i zdawałem sobie sprawę, że prędzej czy póniej ten weksel będzie do wykupienia – mówi Bogusław B.
Reporter: Ale ona tych weksli nie podpisała.
Bogusław B.: A skąd pani to wie?
Reoprter: Z prokuratury.
Bogusław B.: Nie sądzę. To kto podpisał te weksle?
Reoprter: Tego się właśnie trzeba dowiedzieć.
Bogusław B.: Nie sądzę.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl