W długach po śmierci syna. Widzowie pomogli!

Państwo Smolińscy zadłużyli się, by ratować syna, u którego lekarze zdiagnozowali rwę kulszową zamiast raka. Przemek zmarł w wieku 23 lat. Historia państwa Smolińskich poruszyła naszych widzów. Pomoc była ogromna. Małżeństwu nie tylko udało się spłacić dług, ale też wyremontować dom i postawić Przemkowi upragniony pomnik.

- Myśmy go ratowali, jak żeśmy mogli. Nie udało się. No i było to, co było, ale teraz bardzo dziękujemy tym ludziom, którzy nam pomogli, bo to było ze szczerego serca. Słowo „dziękuję”, to jest za mało – mówi Danuta Smolińska.

- Do prezydenta naszego żeśmy pisali, to odpisał, żeby iść do opieki, a opieka stwierdziła, że przecież pracujemy. I wszystko się kończyło. Dopiero, jak żeśmy nagłośnili sprawę, m.in. w Polsacie, tak oni poruszyli to wszystko i świat do góry nogami się przewrócił. Bardzo dziękuję wszystkim – opowiada pan Grzegorz.

Pani Danuta i pan Grzegorz Smolińscy z Bylic koło Pułtuska dziś ze spokojem patrzą w przyszłość. Siedem miesięcy temu nie mieli juz żadnej nadziei.

- Pamiętam jak on błagał mnie: tato, ratuj mnie! Powietrza mu brakowało, cztery pielęgniarki koło niego biegały, a ja nie mogłem się kręcić. Wziąłem go za rękę i trzymałem dotąd, aż skończył życie. Już zimny był, a jeszcze płakał. Tak chciał żyć – opowiadał w lutym Grzegorz Smoliński, ojciec Przemka.

Lekarze leczyli syna pani Danuty i pana Grzegorza na rwę kulszową zamiast na raka. Kiedy postawili prawidłową diagnozę, było już za późno. Przemek zmarł w wieku 23 lat. Rodzice musieli poradzić sobie nie tylko z utratą ukochanego dziecka, ale także z długami zaciągniętymi na jego leczenie. Nie poradzili sobie.

- Wzięłam w jednym parabanku 3 000 zł pożyczki. Nie spłaciłam jednej raty, to momentalnie założyli sprawę, komornik. Zgarnęli z mojej wypłaty 15 tys. zł, plus to co już spłaciłam. Mąż później wziął pożyczkę, żeby spłacić tego komornika. Wziął 40 tys. zł. Spłacamy ją już trzeci rok i nadal jest ponad 40 tys. zł do spłacenia. Chcielibyśmy postawić Przemkowi pomnik - mówiła pani Danuta.

Po reportażu w Interwencji państwo Smolińscy otrzymali ogromną pomoc od naszych widzów. Nie tylko spłacili długi, ale dostali również pomoc w niezbędnych pracach remontowych w ich domu.
 
- Ja z początku to byłem przeciwny temu. Byłem przekonany, że nikt nie pomoże, a jednak.  Polsat się wziął i pomogli. I bardzo dziękuję. Nigdy nie zapomnę tego programu – opowiada pan Grzegorz i dodaje: „Z Płocka człowiek przyjechał z dwiema tonami węgla. Z Płocka! To jest ze 100 km. Z Warszawy węgiel przywieźli. Mało tego, po 20 kg węgla ludzie z Polski przyjeżdżali swoimi samochodami i przywozili nam. Mnie to nawet było wstyd, nie jestem stary, sam powinienem zapracować, ale taka sytuacja wyszła i nie mogliśmy sobie dać rady.”

- Węgiel, paczki z jedzeniem, paczki z ubraniami, no naprawdę żeśmy się nie spodziewali, że taki odzew będzie - mówi pani Danuta.

Dzięki wsparciu pani Danuta i pan Grzegorz wymienili stary piec i ocieplili dom. Mówią, że sami nigdy, by sobie nie poradzili. I dziękują. Za wsparcie finansowe, pomoc i słowa, że na ich miejscu każdy za wszelką cenę ratowałby swoje dziecko.

- Widzom Interwencji bardzo, bardzo dziękuję. Nawet nie wiem, jak mam to wyrazić słowami, bo słowa to jest za mało. Ja naprawdę nie liczyłam, że tak ludzie mogą pomóc, że są ludzie tak wrażliwi na czyjeś niepowodzenia – podsumowuje pani Danuta.*

* skrót materiału

Reporter: Milena Sławińska

mslawinska@polsat.com.pl