Z dziećmi przed blokiem. Były mąż okupuje mieszkanie

Z powodu agresji męża pani Renata z Mińska Mazowieckiego uciekła z dziećmi z mieszkania i rozwiodła się. Dziś jej sytuacja jest dramatyczna. Ze względu na choroby dzieci, kobieta nie może pracować. Wkrótce będzie musiała opuścić pokój w hotelu robotniczym. Wysiaduje więc z dziećmi przed blokiem w nadziei, że były mąż w końcu udostępni ich wspólny lokal. Ruszyliśmy z pomocą.

- Jak on przychodził pijany, to go nie wpuszczałam do domu. Spałam pod drzwiami, żeby dzieci mogły się wyspać, policja nie przyjeżdżała. Kiedyś zaszedł mnie od tyłu, rzucił na podłogę i tak mnie bił, że myślałam, że zabije – opowiada pani Renata.

- Boję się, że tata kiedyś przyjdzie, będzie mnie gnębił, pobije mamę i ona umrze, umrzemy wszyscy ze stresu – dodaje 11-letnia Klaudia.

Pani Renata ma 44 lata. Kobieta 19 lat temu wyszła za mąż za Artura Sz. Mają bliźniaki - Kamila i Klaudię. Pani Renata wraz z mężem 8 lat temu kupiła mieszkanie na jednym z osiedli w Mińsku Mazowieckim.   

Jak twierdzi pani Renata, szczęście rodzinne nie trwało długo. Artur Sz. nadużywał alkoholu.    Świadkami awantur były niestety ich dzieci.

- Mąż przyszedł pijany i rzucił synem o podłogę. Podniósł go do góry i po prostu nim rzucił. Zabierałam dzieci i chodziłam po ulicy – wspomina pani Renata.

- Chowaliśmy się i płakaliśmy. Widzieliśmy wszystko, jak tata bił mamę – mówi 11-letnia Klaudia.

Artur Sz. nadużywał alkoholu, ale także - jak twierdzi pani Renata - znęcał się nad nią i dziećmi. W obawie o swoje życie wielokrotnie uciekali z domu. Pani Renata miała dość. O pomoc poprosiła sąd. Sześć lat temu Artur Sz. został skazany na karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

Niestety, Artur Sz. - jak twierdzi pani Renata - dalej znęcał się nad nimi. Kobieta trzy lata temu rozwiodła się i wyprowadziła wraz z dziećmi od oprawcy.

Pani Renata wynajmowała mieszkanie i pracowała. Jednak dzieci zaczęły chorować. Musiała  zrezygnować z pracy. Nie miała dokąd iść, więc kilka tygodni temu postanowiła wrócić do mieszkania w Mińsku Mazowieckim. Artur Sz. jednak do lokalu nie wpuścił byłej żony i dzieci. Trafili więc do hotelu robotniczego.

- Do mieszkania próbowałam wejść dwa razy. Przyjechałam z dziećmi i wszystkimi rzeczami, bo nie miałam gdzie się podziać. Siedzieliśmy od godziny 9 do 16 pod klatką, nie wpuścił nas. Dzieci  załatwiały się pod blokiem – opowiada pani Renata. 

Pani Renata dowiedziała się, że Artur Sz. kilka dni temu najprawdopodobniej wyprowadził się z ich wspólnego mieszkania. Kobieta wiedziała, że za kilkanaście dni może stracić pokój w hotelu, za który płacił Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Mińsku Mazowieckim. Obawiała się, że straci dzieci. Bezradna o pomoc poprosiła więc nas.

Nasza interwencja rozwiązała trudną sytuację pani Renaty. Kobieta w obecności policji wprowadziła się do mieszkania.

- W końcu każde z dzieci będzie miało pokój. Bardzo się cieszę, dziękuję– powiedziała pani Renata.*

* skrót materiału

Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl