Groźny pies bez kontroli

Potężna suka Szelma wyskoczyła zza żywopłotu i na oczach pani Iwony oraz jej dzieci rozszarpała ich psa! Kobieta jest w szoku. Ustaliła, że suka atakowała już wcześniej, a mimo to bez większych problemów opuszczała swoje podwórko. W dodatku 70-letnia właścicielka nie jest w stanie utrzymać jej na smyczy.

- Zarówno ja, jak i dzieci na całe życie zostaliśmy z obrazem zagryzania naszego psa przez sukę tej pani. Ja próbowałam temu psu wnętrzności włożyć na miejsce, bo mi się cały czas wydawało, że to jest niemożliwe, że pies żyje, że ja go jeszcze naprawię – opowiada Iwona Olszewska, właścicielka rozszarpanego psa.

44-letnia kobieta mieszka w Warszawie. Wakacje spędzała we wsi Skoszewo pod Chojnicami. Była z dwojgiem nastoletnich dzieci i psami. Wyszli na spacer, gdy zza ogrodzenia z żywopłotu wyskoczyła suka i zaatakowała.

- Wyskoczył na nas husky i zaczął szarpać Julkiem. Mama puściła przez przypadek smycz, wtedy ten pies zaczął rozszarpywać Julka - opowiada Maja Olszewska, 12-letnia córka pani Iwony.

Posesja ponad 70-letniej, samotnej Danuty K. ogrodzona jest krzakami i drzewami. Na bramie nie ma żadnej tabliczki ostrzegawczej. Ogrodzenie z  żywopłotu, to dla psa żadna przeszkoda, a starsza już właścicielka ma problem z opanowaniem psa.

- Właścicielka suki wyszła z domu, chciała pomóc, ale nie była w stanie zbliżyć się do tego psa. Pies był zupełnie poza jej kontrolą. Miotając się, trącił ją, a ona się zachwiała i przewróciła do tyłu  - twierdzi pani Iwona.

Pani Iwona: Nie mogła pani wstać.
Danuta K.: Co pani opowiada, żeby nie ja, to drugi pies byłby zagryziony!
Pani Iwona: Przecież moje dzieci to widziały.
Danuta K.: Proszę pani, żeby nie ja, to ten drugi pies byłby zagryziony. Słuchajcie, nic się w końcu nie stało, to był tylko mały pies, ja też żałuję, że tak się stało.

Suka Szelma jest agresywna nie tylko wobec zwierząt, a mały pies „Julek”, nie był pierwszą jej ofiarą. Mieszkańcy wsi wiedzą, że pies jest agresywny, ale nic z tym nie robią. Nam udało się dotrzeć do osób, które były narażone na atak psa.

- Pies po prostu ruszył do ataku, chciał się na nasz rzucić. Ciągną za sobą staruszkę, która w ogóle nad nim nie panowała. Zupełnie. Widać było, że to ją przerasta, że pies jest dużo silniejszy od niej. Udało sią zatrzymać tego psa, ale tylko dzięki temu, że starsza pani była z synem i wnukiem. To oni utrzymywali tego psa – twierdzi Joanna Koczaj-Dyrda, która była na wakacjach w Skoszewie.

- Natychmiast trzeba odebrać tego psa tej pani, po prostu . Nie ma mowy, żeby takim psem, szczególnie z takimi skłonnościami, jakie ma ta suczka, opiekowała się osoba, która jest nieporadna, która z przyczyn wieku czy choroby nie jest w stanie z psem pracować. Nie jest w stanie z nim spacerować, nie jest w stanie mieć go cały czas pod kontrolą – uważa Dorota Sumińska, lekarz weterynarii.

Po sprawie z zagryzieniem psa Julka, Danuta K. wybudowała kojec dla swojej suki. Dla nikogo nie było tajemnicą, że do tej pory pies był swobodnie wypuszczany do lasu, co jest zabronione. Powiatowy Inspektor Weterynarii podczas kontroli sprawdziła tylko, czy pies był szczepiony, czy ma dobrą opiekę i warunki bytowe.

- Ta pani została ukarana mandatem karnym 100 zł – mówi Justyna Przytarska z Komendy Powiatowej Policji w Chojnicach.

- Już po fakcie zastanawiałam się, że gdybyśmy zaczęli uciekać, to prawdopodobnie byłoby gorzej. Przypuszczam, że suka polując rzuciłaby się na nas – mówi Iwona Olszewska, właścicielka rozszarpanego psa.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl